Andrzej Pilipiuk należy do grona tych autorów, którzy poprzez swoją twórczość zwracają na mnie szczególną uwagę. Co prawda nigdy nie miałam większego do czynienia z książkami tego Pana, jednak za każdym razem kuszą mnie one niesamowitą oprawą i świetnie zapowiadającą się treścią. Nic więc dziwnego, że gdy w końcu dorwałam w swoje łapki omawianą w dniu dzisiejszym książkę, to nie mogłam się od niej oderwać aż do ostatniej strony.
Wampir z M-3 przedstawia czytelnikom historię, która w swoim zamierzeniu jest polską odpowiedzią na sagę Zmierzch. W całości utworu nie znajdziemy jednak zbyt wielu momentów, odnoszących się bezpośrednio do cyklu Stephenie Meyer, a wręcz przeciwnie. Będziemy mieli za to okazję, by na łamach tej pozycji literackiej spotkać się z wilkołakami, nadwampirami, zombiakami, czy też PRLowskimi wampirami. To właśnie oni uraczą nas swoją niezwykłą kreatywnością i sprawią, że z minuty na minutę zżyjemy się z nimi do granic swoich możliwości.
Małgorzata Brona jest dziewczyną, która przez większość swojego życia sądziła, że zmiana w wampira może nastąpić tylko i wyłącznie w skutek sukcesywnego ugryzienia. Kiedy jednak po popełnieniu samobójstwa osiemnastolatka budzi się w trumnie, stopniowo zaczyna dochodzić do niej powaga całej sytuacji. W tym czasie nie tylko uniknęła ponownej śmierci ale i także spotkała na swojej drodze wampira, który ocalił ją z rąk zrozpaczonej rodziny. To właśnie na nim spoczywa zadanie, by uświadomić główną bohaterkę o jej nowym położeniu. Z biegiem czasu przekonuje się, że życie nieumarłego nie należy wcale do najłatwiejszych...
Wampir z M-3 to zbiór chronologicznie ułożonych opowiadań, które składają się na całkiem sympatyczną i zarazem spójną całość. Pisarz przedstawił w niej bowiem wampiry jako posiadające własne marzenia istoty i co najlepsze... Ich imaginacje nie różnią się prawie niczym od tych, które służą ludziom w ich codziennym życiu. Na przełomie lat utraciły one moce, które niegdyś towarzyszyły, każdemu szanującemu się krwiopijcy. Aby je odzyskać bohaterowie zmuszeni są odnaleźć tajemniczą księgę...
Nie mając do czynienia z innymi dziełami Andrzeja Pilipiuka, śmiało mogę ją uznać za bardzo ciekawą i efektywną lekturę, którą będę pamiętać jeszcze przez bardzo długi czas. Przypadły mi w niej do gustu, nie tylko niezwykle dopracowane i barwne postacie ale i również nienaganny język. Gorąco polecam!
Wydawnictwo Fabryka Słów, styczeń 2011
ISBN: 978-83-7574-223-7
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10
[1] Andrzej Pilipiuk, Wampir z M-3, s. 140
Wampir z M-3 przedstawia czytelnikom historię, która w swoim zamierzeniu jest polską odpowiedzią na sagę Zmierzch. W całości utworu nie znajdziemy jednak zbyt wielu momentów, odnoszących się bezpośrednio do cyklu Stephenie Meyer, a wręcz przeciwnie. Będziemy mieli za to okazję, by na łamach tej pozycji literackiej spotkać się z wilkołakami, nadwampirami, zombiakami, czy też PRLowskimi wampirami. To właśnie oni uraczą nas swoją niezwykłą kreatywnością i sprawią, że z minuty na minutę zżyjemy się z nimi do granic swoich możliwości.
Małgorzata Brona jest dziewczyną, która przez większość swojego życia sądziła, że zmiana w wampira może nastąpić tylko i wyłącznie w skutek sukcesywnego ugryzienia. Kiedy jednak po popełnieniu samobójstwa osiemnastolatka budzi się w trumnie, stopniowo zaczyna dochodzić do niej powaga całej sytuacji. W tym czasie nie tylko uniknęła ponownej śmierci ale i także spotkała na swojej drodze wampira, który ocalił ją z rąk zrozpaczonej rodziny. To właśnie na nim spoczywa zadanie, by uświadomić główną bohaterkę o jej nowym położeniu. Z biegiem czasu przekonuje się, że życie nieumarłego nie należy wcale do najłatwiejszych...
Wampir zwany Profesorem uścisnął jej dłoń. Gosia wyobrażała go sobie jako wiekowego starca, tymczasem uczony miał na oko nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Jedyną oznaką geniuszu były rozbiegane spojrzenie i fryzura na 'Einsteina'. Rozejrzała się dyskretnie. Pracownia-kotłownia nie była duża. W kącie królował piec, obok wznosiła się pryzma koksu i stos połamanych mebli. Pod ścianami, oświetlane blaskiem paleniska, drzemały wielkie, brunatne akwaria pełne mętnej wody i skłębionych wodorostów.[1]
Wampir z M-3 to zbiór chronologicznie ułożonych opowiadań, które składają się na całkiem sympatyczną i zarazem spójną całość. Pisarz przedstawił w niej bowiem wampiry jako posiadające własne marzenia istoty i co najlepsze... Ich imaginacje nie różnią się prawie niczym od tych, które służą ludziom w ich codziennym życiu. Na przełomie lat utraciły one moce, które niegdyś towarzyszyły, każdemu szanującemu się krwiopijcy. Aby je odzyskać bohaterowie zmuszeni są odnaleźć tajemniczą księgę...
Nie mając do czynienia z innymi dziełami Andrzeja Pilipiuka, śmiało mogę ją uznać za bardzo ciekawą i efektywną lekturę, którą będę pamiętać jeszcze przez bardzo długi czas. Przypadły mi w niej do gustu, nie tylko niezwykle dopracowane i barwne postacie ale i również nienaganny język. Gorąco polecam!
Wydawnictwo Fabryka Słów, styczeń 2011
ISBN: 978-83-7574-223-7
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10
[1] Andrzej Pilipiuk, Wampir z M-3, s. 140
I kolejna pozytywna opinia o tej książce. Muszę się w końcu zabrać za Pilipiuka:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Muszę ją koniecznie dorwać, bo zapowiada się super rozrywka, a takie książki zdecydowanie lubię.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna marzę o "Wampirze", cały czas nie byłam jednak do końca przekonana - lubię cykl o Wędrowyczu, nie lubię za to tego o kuzynkach - i nie wiedziałam, który z nich książka bardziej przypomina ;) Z twojej recenzji wynika, że jednak Wędrowycza - to mnie cieszy ;)
OdpowiedzUsuńno nie powiem, nie powiem kochana, zaintrygowałaś mnie. Może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie "Wampirowi" czegoś brakuje, co nie zmienia faktu, że czyta się go bardzo przyjemnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest to ciekawa pozycja, lecz nie zmienia to faktu, że nie przepadam za polskimi autorami.
OdpowiedzUsuń@Kasandra - koniecznie się zabierz :) Sama też mam to w swoich czytelniczych planach.
OdpowiedzUsuń@Mani - czekam więc na Twoją opinię :)
@Niedopisanie - nigdy nie czytałam cyklu o Wędrowyczu, więc nie jestem w stanie zrobić ich porównania.
@Sil - nie tylko Ciebie zaintrygowałam, bo siebie samą również.
@Louis - być może gdybym przeczytała inne dzieła tego autora, to też bym tak stwierdziła. Mi akurat czytało się tą książkę rewelacyjnie. Może, gdy sięgnę po nią za jakiś czas, to będę w stanie powiedzieć na jej temat coś więcej.
@Klaudia - mogłabyś sprecyzować swoją niechęć do polskich autorów? Nie twierdzę, że nie masz takiego prawa, jednak moim zdaniem, jeśli się czegoś nie lubi, to powinno się mieć ku temu jakieś powody. Sporo osób "nie lubi" rodzimej literatury z zasady twierdzącej, że wszystko to co zagraniczne jest lepsze. W tym wypadku wolałam zapytać, bo nigdy u Ciebie na blogu nie spotkałam się z recenzją polskiej książki ;) Taka już jestem - uwielbiam konstruktywną krytykę!
Ojoj tak się napaliłam na tę książkę, a tu zbiór opowiadań... :( No cóż mimo wszystko postaram się przeczytać.
OdpowiedzUsuńMnie również przyciąga oprawa graficzna książek PIlipiuka. Mam jedną jego pozycję w domu, niestety przez nadmiar książek recenzenckich i chwilowy brak czasu nie umiem się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję jednak, że moje spotkanie z autorem będzie równie udane jak Twoje;)
Witam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że znam tą książkę, ale jakoś do niej nie zdążyłam jeszcze zajrzeć. I właśnie teraz tego żałuję.
Muszę ją jak najszybciej dorwać w swoje ręce. XD
Pozdrawiam serdecznie,
Ew.
Czytałam "Wampira..." jakiś czas temu i było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pilipiuka, notabene bardzo udane ;) Ja też mam wrażenie, że tej książce brak "tego czegoś", czego nie potrafię ściślej sprecyzować, ale jest warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej powieści tego autora, ale na pewno po jakąś sięgnę, z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńooo wreszcie coś, co nie jest paranormal romance xd
OdpowiedzUsuńTeż się Zaczytana z tego powodu cieszę, chociaż osobiście lubię sięgać po tego typu literaturę. Sukcesywnie mnie odmóżdża :)
OdpowiedzUsuńTeż od czasu do czasu potrzebują odmóżdżenia... Czyli nada się.... ;)
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną przeczytałam tylko jedną książkę Pilipiuka, jednak to spotkanie zapadło mi na długo w pamięci. Gdy zaczęłam czytać nie sposób było się od książki oderwać. Autor wspaniale łączy swojskość z magią. Na pewno jeszcze sięgnę po książki tego autora, bo uważam, ze warto.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książek Pilipiuka, ale mam w planach serię Oko Jelenia. Po Wampira pewnie też sięgnę^^
OdpowiedzUsuńPilipiuka znam z dwóch stron, z jednej jest to twórca specyficznego Jakuba Wędrowycza, który jak najbardziej przypadł mi do gustu, z drugiej zaś, jako autora tomu opowiadań "Rzeźnik drzew", w którym to nie wykazał się niczym szczególnym. Czas zatem na kolejne spotkanie z tym autorem, tym razem w środowisku wampirów i wilkołaków ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
p.s. Nie chciałbym być wścibski, ale w ostatnim akapicie wkradła Ci się literówka w nazwisku autora :)
Maks - no ja niestety nie miałam jeszcze okazji, by zapoznać się z innymi dziełami tego autora. Z wielką przyjemnością uczynię to w wolnej chwili. Na razie czekają na mnie dzieła innych twórców fantastyki :)
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz wścibskość! Tego typu uwagi są na tym blogu mile widziane :)
Nie jestem przekonana ani do opowiadań,ani do fantastyki w wydaniu Pilipiuka , ale nie wykluczam,że kiedyś skuszę się na tę ksiażkę :)
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żebyś zwróciła uwagę Pilipiuka przez wzgląd na jego własną twórczość. Chciałem przeczytać tę recenzję, ale ze względu na tak rażący błąd logiczny na samym początku przerwałem.
OdpowiedzUsuń