Cassandra Clare jest amerykańską autorką, która przyszła na świat 21 lipca 1973 roku w Teheranie. W trakcie swojego życia kilkukrotnie zmieniała kraj zamieszkania, skończyła liceum Los Angeles, a także podjęła pracę w Nowojorskiej redakcji. Pisanie swojej debiutanckiej powieści rozpoczęła ona w 2004 roku, a niespełna trzy lata później została ona opublikowana przez jedno z amerykańskich wydawnictw.
Clarissa Fray jest nastolatką, która od urodzenia wychowywana była przez dość rygorystyczną matkę. Dziewczyna non stop otrzymuje od rodzicielki różnego rodzaju szlabany i bardzo często nie widzi w tym jakiegokolwiek sensu. Choćby najmniejsze spóźnienie stanowi dla niej nie lada problem, a z pewnością byłyby jeszcze gorzej gdyby nie Luke, który jest przyjacielem rodziny już od wielu lat. Główna bohaterka traktowała go poniekąd jako ojca, którego nigdy nie było jej dane poznać i na temat którego Jocelyn Fray nie miała ochoty rozmawiać.
Clary żyje w słodkiej nieświadomości do momentu, w którym dowiaduje się o tragicznym zaginięciu kobiety, a ona sama zostaje zaatakowana przez niebezpiecznego potwora. Co prawda dziewczynie udaje się wyjść z opresji obronną ręką, jednak okazuje się, że Pożeracz zdążył już zostawić w ciele nastolatki swój jad. Na ratunek szesnastolatce przychodzi Jace - chłopak, którego kilka dni wcześniej spotkała w nocnym klubie i który wraz ze znajomymi przyczynił się do śmierci niewinnie wyglądającego demona. To właśnie on decyduje się zabrać Clarrisę do Instytutu, w którym to dowiaduje się ona prawdy na temat prawdziwej tożsamości swojej matki...
Muszę przyznać, że dosyć sceptycznie podchodziłam do lektury "Miasta Kości". Bardzo często bywało bowiem tak, że wielu czytelników rozpływało się nad geniuszem jakiejś powieści, a mi pozostawało jedynie wielkie rozczarowanie. Być może dlatego zdecydowałam się na sięgnięcie po cykl Cassandry Clare, gdy cudowna otoczka popularności odejdzie w cień i będę mogła na spokojnie zapoznać się z losami stworzonych przez nią bohaterów. Dzięki temu podeszłam do czytanej przeze mnie pozycji w sposób całkowicie obiektywny i nie ciążyła nade mną jakakolwiek presja związana z jej niekończącą się popularnością.
Amerykańska autorka bez wątpienia stworzyła dzieło, które jest w stanie zaciekawić swoich odbiorców już po kilku przeczytanych stronach. Wielu ludzi przyrównuje ją do serii stworzonych przez innych paranormalnych pisarzy, jednak nie jestem pewna czy aby na pewno powinno się ją tak traktować. "Miasto Kości" gromadzi na swoich stronicach mieszankę fantastycznych stworzeń, które nadają całości fabuły interesującego kształtu. To właśnie one nadają publikacji Cassandry Clare wyrazisty kształt i charakter, którego mogą jej pozazdrościć pozostali twórcy literatury paranormalnej. Nie znajdziemy w niej bowiem przesadnej sielanki i wątku miłosnego, który pełnił kluczową rolę w całości utworu. W tym wypadku pełni on rolę drugoplanową i tym samym nie rozprasza uwagi czytelników od wydarzeń, które zapewnią im niesamowitą dawkę emocji i niekończącej się niepewności.
"Miasto Kości" to lektura, która niewątpliwie przypadnie do gustu Molom Książkowym w różnym wieku. Została ona bowiem napisana przy pomocy ciekawego i zrozumiałego dla wszystkich języka, który umila odbiorcy czas spędzony z lekturą i zachęca go do sięgnięcia po kolejne tomy. Osobiście byłam pod dużym wrażeniem Jace, który posiadał swój niepowtarzalny charakter i dzięki któremu nieraz uśmiechnęłam się pod nosem. Jest on dosyć ciekawą i pewną siebie postacią, która nie boi się wyrażać własnego zdania i jest sobą w niemalże każdej sytuacji. Jednocześnie znacznie różni się od większości mężczyzn opisywanych w książkach, którzy albo należą do grona osób niezwykle zgryźliwych i bezczelnych, albo wydają się być strasznie przesłodzeni i grają rolę markowych pantoflarzy. W tym wypadku jest zupełnie inaczej i bardzo cieszę się, że w dzisiejszych czasach udało mi się spotkać takiego bohatera, jak on.
Wydawnictwo MAG, czerwiec 2009
ISBN: 978-83-7480-130-0
Liczba stron: 508
Ocena: 8/10
Uwielbiam Miasto Kości! Nie potrafię określić co w nim takiego jest, ale wiem, że coś jest. Ah! Dobrze, że przypomniałaś o konkursie, bo bym zapomniała!
OdpowiedzUsuńMam w swojej biblioteczce ,,Miasto kości'' ale nie czytałam jeszcze, gdyż dużo osób mówi aby najpierw zapoznać się z pierwszymi częściami serii, gdyż jak zaczną od tej pozycji mogę poczuć lekki chaos. I teraz mam dylemat, czytać czy nie czytać?
OdpowiedzUsuńZabieram się za to już dłuuugo i myślę, że w końcu się za to wezmę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i przyznam, że moja opinia na temat tej książki różni się od Twoich. Jakoś niespecjalnie polubiłam "Miasto kości". ;x
OdpowiedzUsuńSerię uwielbiam, wypatruję okazji upolowania tomu czwartego ;)
OdpowiedzUsuńSeria jest świetna. Widzę, że Cie wciągnęła skoro wszystkie na raz czytasz ;D
OdpowiedzUsuńKsiążkę od jakiegoś czasu mam w planach, wiem, że jest w bibliotece i jak tylko znajdę chwilkę na pewno się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńCyrysiu, a czy "Miasto kości" nie jest właśnie pierwszym tomem? Bo zawsze mi się tak wydawało...
Owszem Mery "Miasto Kości" jest pierwszym tomem serii "Dary Anioła". Z tego co się dowiedziałam wynika, że autorka napisała też inną serię, która jest perquelem tego cyklu napisanym już po tym, jak "Dar Anioła" zaczęły być publikowane. W Polsce jak na razie wyszedł tylko jeden tom owego perquelu. Być może to właśnie o te części chodziło Cyrysi.
OdpowiedzUsuń@ cyrysia - Miasto kości jest pierwszym tomem ;D
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny, czyli znajoma wprowadziła mnie w błąd, więc już zabieram się za czytanie :-)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę.
Seria cały czas przede mną, jakoś brak czasu odsuwa ode mnie moment jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńZa każdą bytnością w księgarni przeglądam serię i tak ani w tę, ani we wtę stronę nie mogę się zdecydować. Na swoje nieszczęście z wampirami spotkałam się dopiero w "Zmierzchu" i teraz obawiam się, że każda następna książka jest tylko podróbką. Muszę się jakoś tego zaszufladkowania pozbyć.
OdpowiedzUsuńCałą tę serię po prostu muszę przeczytać, nie wiem kiedy i jak ale muszę xD
OdpowiedzUsuńKocham twórczość Pani Clare, obecnie na półce czeka na mnie 'Mechaniczny Anioł' :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam ksiązki, ale za to czuytałam wszystkie pozytywne recenzje. Jakoś nigdy nie mogłam się przekonac do przezcytania tej serii. Ale chyba to zrobię :)
OdpowiedzUsuńwww.narratorka.blogspot.com
Buziaczki :*
Uwielbiam tę serię i drugi tom uważam za najlepszy z dotychczasowych. Tylko mała uwaga, że część czwartą lepiej przeczytać po "Mechanicznym Aniele" tejże autorki. Obie serie się lekko zazębiają.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że okładki takie odstraszające.
Czytałam i również przypadła mi do gustu, podobnie jak cała seria. Jedyny minus to wspomniane już wczesniej w komentarzach okładki książek. Mogliby zrobić jakąś bardziej przyciągającą oprawę graficzną ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOh Jace *_* Wspaniała postać. Uwielbiam Dary Anioła :] Polecam kolejne tomy :)
OdpowiedzUsuńPowiem Wam, że mi się całkiem podobają te okładki. W rzeczywistości wyglądają duzo lepiej niż na zdjęciu. Gdyby było nieco inne, to nie obraziłabym się.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, ja również nie chciałam sięgać po tą serię wtedy, kiedy była taka popularna i nagminnie wychwalana. Jednak już teraz nabieram na nią ochoty i jeśli będę miała okazję, na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No i ja również długo się do tego nie mogłam przekonać, i w sumie pierwsza część aż tak mnie nie zachwyciła, ale pokochałam to po następnych tomach :D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z tą książką, lecz Twoja recenzja zdecydowanie mnie zaciekawiła. Myślę, że przy najbliższej okazji, kiedy to wybiorę się do biblioteki, ta książka będzie jednym z moich celów :)
OdpowiedzUsuńzaczytana-dziewczyna.blogspot.com