piątek, 25 listopada 2011

Eric-Emmanuel Schmitt - Kiki van Beethowen + konkurs

Éric-Emmanuel Schmitt to francuski dramaturg, eseista i powieściopisarz, z wykształcenia filozof. Mieszka w Brukseli. Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 11 lat. Uczęszczał do Ecole Normale Supérieure, jednej z przodujących francuskich uczelni humanistycznych. Jego książki tłumaczone są na 35 języków, a sztuki wystawiane w ponad czterdziestu krajach. Książki Schmitta w większości bazują na sztukach teatralnych o tych samych tytułach. 

Muzyka klasyczna stanowi dla mnie nie lada wyzwanie. Nigdy nie pałałam do niej zbyt wielką miłością i po kilkukrotnym przeprogramowaniu odnalazłam spełnienie w zupełnie innym gatunku, który trwa u mojego boku odkąd skończyłam pierwszą klasę gimnazjum. Nie mniej jednak wychodzę z założenia, iż nic co ludzkie nie jest mi obce i dlatego właśnie postanowiłam sięgnąć po zaproponowaną mi przez Znak Literanova lekturę. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, do książki została dołączona płyta, na której znajduje się aż sześć utworów skomponowanych przez samego Ludwiga van Beethoven'a.

Zabierając się za czytanie "Kiki van Beethoven" zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy powieść lubianego powszechnie pisarza, oczaruje mnie swoją formą i treścią. Niestety tak się jednak nie stało i bardzo szybko nabrałam ochoty na to, by odłożyć dzieło Erica-Emmanuela Schmitta na półkę. Nie jest on bowiem autorem, który poprzez swoją narrację wzbudziłby we mnie jakąkolwiek sympatię i chęć do dalszego zagłębiania się w lekturze. Mimo najszczerszych chęci i ogromnej ilości herbaty, nie byłam w stanie zrozumieć przesłania, które ukazane zostało w tak niepozornej książeczce. Mam wrażenie, iż za wszelką cenę chciał on nadać swojej pracy specyficzny charakter, który w tym wypadku okazał się być mocno przesadzonym i aż za nadto filozoficzny.

Co prawda było to moje pierwsze spotkanie z francuskim pisarzem i jeszcze kiedyś będę miała okazję zapoznać się z jego innymi utworami, jednak z całą pewnością nie będę uganiać się za nimi. Nie mniej jednak znajdą się na pewno osoby, którym "Kiki van Beethoven" przypadnie do gustu i będą mieli do tego absolutne prawo. Do każdej książki należy dojrzeć i być może to nie był mój czas na czytanie tego typu utworów.


Wydawnictwo Znak Literanova, listopad 2011
ISBN: 978-83-240-1642-6
Liczba stron: 152
Ocena: 3/10

***

W najbliższym czasie na blogu pojawią się recenzje jeszcze trzech książek, które będzie można wygrać  w konkursie organizowanym przeze mnie i Znak Literanova. JUjawniony on zostanie przeze mnie całkiem spontanicznie, więc bądźcie czujni!!! W tym miejscu chciałabym również przeprosić za jakość powyższej opinii. Zabieram się od niej już od jakiegoś czasu, jednak nie jestem w stanie w pełni opisać czegoś co wywołało we mnie aż tyle negatywnych uczuć. Musicie mi to wybaczyć.


P.S. Jeśli ktoś ma ochotę na otrzymanie w prezencie "Kiki van Bethoven", to zapraszam serdecznie na mój profil na FB 9klik9 . To właśnie tam możecie zdobyć najnowszą książkę Erica-Emmanuela Schmitta. Na Wasze zgłoszenia czekam do niedzieli do godziny 19:00 :)

23 komentarze:

  1. Pierwszy raz spotkałam się ze Schmittem przez "Trucicielkę" i chyba podświadomie byłam nastawiona na podszyte filozofią historie (pozytywnym tych słów znaczeniu). Wcale się nie rozczarowałam, a styl autora mi się bardzo podobał. Może ta przesada należy do jego cech ;). W każdym mam zamiar zapoznać się z jego całkowitą twórczością, a muzykę klasyczną lubię (nawet bardzo), więc "Kiki..." przeczytam raczej prędzej niż później ;).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Luna - myślę, że wiele zależy również od gustu czytelnika. Dla mnie niestety Schmitt wskoczył do tego samego worka co Coelho. Nawet sama historia była mocno przesadzona i wręcz oczywista... Ktoś czegoś nienawidzi, a potem wręcz pała do niego całkiem odmiennymi uczuciami. Połączenie tego z tą całą filozofią i zbędnym upiększaniem akurat dla mnie jest nie do przyjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, faktycznie "Kiki ..." nie jest najlepszą pozycją na pierwsze spotkanie ze Schmittem.
    Ja poznałam go poprzez najsłynniejszego chyba w jego dorobku "Oskara i panią Różę" i gdybym miała doradzać to od tej właśnie książki proponowałabym zaczynać. Co prawda nie czytałam "Trucicielki" ale obiegowe opinie pozwalają przypuszczać, że jest to również książka łatwiejsza w odbiorze niż ta o której piszesz.

    A jak ktoś nie lubi muzyki klasycznej i na wstępie dostaje w głowę "Koriolanem" a następnie poprawkę IX Symfonią to tylko współczuć należy;(

    Mnie się akurat książka podobała, ale ja uwielbiam Beethovena...

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie tego się obawiałam - że w końcu Schmitt pójdzie w stronę Coelho. Mimo wszystko jednak zaryzykuję, bo np. "Moje życie z Mozartem" bardzo przypadło mi do gustu i chciałabym sprawdzić, co takiego autor zrobił z Beethovenem:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Anek7 - powiem Ci, że wbrew pozorom utwory muzyczne będące dodatkiem do książki przypadły mi do gustu w dużo większym stopniu niż sam utwór. No ale nie wszystkim wszystko musi się podobać.

    @Isadora - miejmy nadzieję, że Tobie przypadnie ona do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wybrałam tej książki bo nie czytałam wcześniej żadnej pozycji tego autora. A sam pan z wydawnictwa odradzał gdy się nie czytało i jak widac dobrze zrobiłam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupuję Schmitta do biblioteki, bo to jeden z niewielu pisarzy, którego czytają moi uczniowie, ale mi do gustu nie przypadł
    Do książki "Moje życie z Mozartem" tego samego autora również była dołączona płyta i bardzo mi się spodobała, czego nie mogę powiedzieć o książce.
    Schmitt dla mnie chciałby być pisarzem- moralizatorem podobnie jak Coelho, ale za bardzo Mu nie wychodzi. Książki Coelho też nie wszystkie są idealne, ale ma zdecydowanie lżejsze pióro, bardziej świadomie pisze o poruszanych problemach i nie stara się być "mentorem" na siłę.
    Dlatego bardziej Coelho, mniej Schmitt.

    OdpowiedzUsuń
  8. a mnie w ogóle jego książki nie kuszą. Owszem, okładki ciekawe ale póki co omijam książki szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja właśnie przeczytałam i zrecenzowałam jego książkę- "Dziecko Noego". A do tej coś niezbyt mnie ciągnie..

    OdpowiedzUsuń
  10. ja Schmitta uwielbiam a Kiki jak dla mnie jest świetną i niezwykłą książką , no ale o gustach się nie dyskutuje :D

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja się zgłoszę na FB i może uda mi się przekonać samej ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja właśnie kończę "Kiki van Beethoven", jestem wielką fanką Schmitta, mam do niego ogromny sentyment, ale niestety - ta książka nie jest najlepszą z jego książek. Zresztą, będę o tym pisać u siebie, ale poznania z tym autorem z całą pewnością nie zaczynałabym od tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo cienko, widzę, autorowi wyszło... Sama książka nie zachęca do sięgnięcia po nią, a Ty już w ogóle ;) Dlatego sobie daruję i poczekam na coś lepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja Schmitta czytałam tylko "Oskara i panią Różę" i miałam ochotę na Kiki większą niż na trucicielkę ale i tak sama chce sprawdzić czy warto przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawsze będę przeciwna porównaniom Schmitta do Coelho, chociażby z tej prostej przyczyny, że drugi z Panów, w każdej swej książce opiera się na tym samym, zbanalizowanym już schemacie, podczas gdy Schmitt zawsze dotyka jakiegoś świeżego problemu.
    Podobno Schmitta można albo kochać, albo nienawidzić. Ja jestem w obozie jego miłośników, więc będę go bronić, chyba że rzeczywiście popełni jakąś fatalną książkę:).
    Kiki nie jest zła, ale jest całkiem inna, bardziej osobista. No i dotyka tematu, w którym nie każdy się odnajdzie. Na początek chyba rzeczywiście nie jest najlepszym wyborem.
    Może sięgnij po "Dziecko Noego" albo "Przypadek Adolfa H."? Wtedy zobaczysz jego różnorodność i naprawdę dobry warsztat pisarski. I nie ma tam żadnego moralizowania na wzór Coelho, absolutnie nie! Nie chcę przekonywać na siłę, bo masz prawo do własnego zdania, ale nie chciałabym też, żebyś przekreśliła autora przez jedną książkę - a nuż okaże się, że reszta Cię zachwyci?:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię bardzo książki tego autora. Choć tak cieniutkie mają w sobie ogromny ładunek emocji. Tej jeszcze nie znam, ale za niedługo na pewno przeczytam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj czyżby to jedna ze słabszych książek autora?
    Czytałam 3 jego inne pozycje, jedne podobały mi się bardzo, inne mniej ale mniej więcej wiem, czego się mogę po lekturze "Kiki" spodziewać.
    Powtórzę za Anek7 - przeczytaj "Oskara" króciutka, ale zakochasz się w niej, obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Szczerze mówiąc miałam dużą ochotę na tą książkę, ale ocena jest dość niska, więc już sama nie wiem:). Zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami-"Oskar i pani Róża" to świetna pozycja i na pewno bardzo ci się spodoba:). Miłego czytania!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wydaje mi się, że ten autor jest dosyć dobrym pisarzem i zdziwiła mnie Twoja ocena - zatem będę musiała przekonać się sama, cóż tam interesującego jest w jego nowym dziele :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Moje pierwsze spotkanie z Schmittem odbyło si za pomocą "Trucicielki" i jak widzę -nie tylko ja tak miałam. "Kiki van Beethoven" podobała mi się, ale zastrzec muszę, że samo opowiadanie, a historia autora była lekką przesadą. No bo kto widział pisać przemyślenia autora dłuższe niż samo opowiadanie? Mam w planach przeczytanie jeszcze książki "Oskar i Pani Róża", więc jestem pełna nadziei na trochę lepsze spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja posłuchałam rady pana Tomka, który odradzał ten utwór tym co nie czytali nic tego autora. Nie czytałam jego książek i nie chciałabym wyrobić sobie o nim złej opinii, więc nie prosiłam o tę książkę. Zacznę od czegoś... lżejszego, jeśli tak to można nazwać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Schmitt zachwycił mnie już swoją pozycją "Oskar i Pani Róża", więc myślę, że i ta pozycja również mi się spodoba. Pozdrawiam,
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  23. Twórczość Beethovena cenię, ale do tej książki zdecydowanie mnie nie ciągło. Widzę, że całkiem słusznie xD

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy