Sięgając po książkę autorstwa Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny, nie miałam wobec niej żadnych oczekiwań. Z tego typu literaturą mam bowiem bardzo mało do czynienia i za wszelką cenę chciałam uniknąć zbyt pochopnej opinii, które w duży stopniu wniknęłaby z moich subiektywnych odczuć.
"Podróże małe i duże" przedstawiają swoim czytelnikom zapiski z wypraw, które miały miejsce na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Opowiadają nam one o wielu przygodach, dzięki którym przyjaźń zaprezentowanej w niej dwójki ukształtowała się i istnieje po dziś dzień. Co prawda bywały takie momenty w karierze bohaterów, że pracowali oni osobno i potrafili nie widywać się latami, jednak w gruncie rzeczy zawsze ich do siebie ciągnęło.
W stworzonym przez siebie dziele Wojciech Mann i Krzysztof Materna przybliżają Molom Książkowym wydarzenia, na temat których wypowiadają się naprzemiennie. Każda kolejna scena z ich życia opowiadana jest w sposób wyczerpujący i dość żartobliwy, niejednokrotnie uzupełniając relacje swojego towarzysza. W całości tejże lektury znajduje się również cała masa zdjęć, które stanowią doskonałe odzwierciedlenie słowa pisanego. Dzięki temu jesteśmy w stanie wyobrazić sobie sytuacje, z którymi borykali artyści, a także ocenić swoje szanse w podobnej sytuacji.
Niektóre z ich podróży były ciekawsze, inne zaś nudziły mnie do granic swoich możliwości. Nie jestem w stanie powiedzieć od czego to zależało, jednak z całą pewnością swój udział w całym przedsięwzięciu miał język, którym posługiwali się obaj Panowie. Los tak chciał, że przez większość lektury skupiałam się na tym, by przetrwać aż do ostatniej strony, a momenty prawdziwego delektowania się książki zostały przez to mocno okrojone. Obawiam się, że opowieści Wojciecha Manna były dla mnie zbyt sztywne i przez to mało ciekawie. Niby nie powinno się oceniać czyichś wspomnień, jednak gdy ktoś opisuje je w sposób dość monotonny, to wtedy moje pazury się wyostrzają. Kilkukrotnie rozważałam możliwość odłożenia lektury na półkę i nie powracanie do niej w najbliższym czasie.
Na całe szczęście Krzysztof Materna stanął na wysokości zadania i sprawił, że moje pierwotne popędy uspokoiły się i mogłam w spokoju dokończyć książkę, którą w całokształcie oceniam jako przeciętną. Bez wątpienia każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Nieco starsi czytelnicy po raz kolejny przeżyją wydarzenia, które miały miejsce przed wielu laty. To właśnie one wywołają w nich wspomnienia i sprawią, że poczują się oni we właściwym miejscu. Dla młodszych Moli Książkowych "Podróże małe i duże" będą swoistym odtworzeniem wydarzeń, których nie są w stanie pamiętać. Trudno jest mi powiedzieć, czy przypadnie im ona go gustu, czy też nie. Ważne w tym przypadku jest jedno, by nie skreślać tej książki zbyt szybko.
Wydawnictwo Znak, listopad 2011
ISBN: 978-83-240-1855-0
Liczba stron: 208
Ocena: 6/10
W stworzonym przez siebie dziele Wojciech Mann i Krzysztof Materna przybliżają Molom Książkowym wydarzenia, na temat których wypowiadają się naprzemiennie. Każda kolejna scena z ich życia opowiadana jest w sposób wyczerpujący i dość żartobliwy, niejednokrotnie uzupełniając relacje swojego towarzysza. W całości tejże lektury znajduje się również cała masa zdjęć, które stanowią doskonałe odzwierciedlenie słowa pisanego. Dzięki temu jesteśmy w stanie wyobrazić sobie sytuacje, z którymi borykali artyści, a także ocenić swoje szanse w podobnej sytuacji.
Niektóre z ich podróży były ciekawsze, inne zaś nudziły mnie do granic swoich możliwości. Nie jestem w stanie powiedzieć od czego to zależało, jednak z całą pewnością swój udział w całym przedsięwzięciu miał język, którym posługiwali się obaj Panowie. Los tak chciał, że przez większość lektury skupiałam się na tym, by przetrwać aż do ostatniej strony, a momenty prawdziwego delektowania się książki zostały przez to mocno okrojone. Obawiam się, że opowieści Wojciecha Manna były dla mnie zbyt sztywne i przez to mało ciekawie. Niby nie powinno się oceniać czyichś wspomnień, jednak gdy ktoś opisuje je w sposób dość monotonny, to wtedy moje pazury się wyostrzają. Kilkukrotnie rozważałam możliwość odłożenia lektury na półkę i nie powracanie do niej w najbliższym czasie.
Na całe szczęście Krzysztof Materna stanął na wysokości zadania i sprawił, że moje pierwotne popędy uspokoiły się i mogłam w spokoju dokończyć książkę, którą w całokształcie oceniam jako przeciętną. Bez wątpienia każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Nieco starsi czytelnicy po raz kolejny przeżyją wydarzenia, które miały miejsce przed wielu laty. To właśnie one wywołają w nich wspomnienia i sprawią, że poczują się oni we właściwym miejscu. Dla młodszych Moli Książkowych "Podróże małe i duże" będą swoistym odtworzeniem wydarzeń, których nie są w stanie pamiętać. Trudno jest mi powiedzieć, czy przypadnie im ona go gustu, czy też nie. Ważne w tym przypadku jest jedno, by nie skreślać tej książki zbyt szybko.
Wydawnictwo Znak, listopad 2011
ISBN: 978-83-240-1855-0
Liczba stron: 208
Ocena: 6/10
A mnie odwrotnie - bardziej podobały się historie z perspektywy Wojciecha Manna :) Ale każdy ma swoje gusta ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia.
Książka może być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty, nie mój ulubiony rodzaj literatury:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jednak książka może lekko męczyć, już myślałam ze jest papierowym ideałem ;).
OdpowiedzUsuńObu Panów lubię, więc tak czy siak, książkę przeczytam :)
Jakoś nie świruję na punkcie Manna i Materny, stąd pewnie moje mierne zainteresowanie tą pozycją:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jakoś nie ciągnie mnie do tej ksiązki, a recenzja bardzo dobra. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Raczej mnie nie ciągnie do tej książki, ale może kiedyś... :D
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle do niej nie ciągnie i jej nie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, ale zainteresowałaś mnie. Dobry tekst!
OdpowiedzUsuńMogę podlinkować Twojego bloga u siebie? Chętnie wymienię się opiniami, ale boję się, że przegapię....
Przy okazji oczywiście zapraszam do moich notatek.
Nie mogę jakoś się przekonać ... ;)
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńJa spróbuję - dam szansę temu "zabawnemu" duetowi
OdpowiedzUsuńNie czytałam ale przyznam szczerze, jakoś się do niej nie przymierzam. Jeśli już, wolałabym przeczytać tą wcześniejszą książkę Manna - RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą. Pozdrowienia! :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze napisana książka, którą czyta się lekko i przyjemnie. Ale zostaje w głowie na długie lata. Przeczytałem ją pierwszy raz ok. 15 lat temu i cieszę się, że została wznowiona.
OdpowiedzUsuń