Nicole R. Dickson jest amerykańską autorką, która od kilku lat zamieszkuje Karolinę Północną z córką i dwoma psami. Uwielbia zaszywać się w bibliotece i w sklepikach z egzotycznymi przyprawami. W wolnych chwilach odkrywa kuchnie świata i wypróbowuje domowe przepisy.
Muszę przyznać, że po "Irlandzki sweter" sięgnęłam przez czysty przypadek. Niby kusiła mnie swoją fabułą od momentu, gdy znalazła się wśród zapowiedzi Naszej Księgarni, jednak przez cały ten czas obawiałam się rozczarowania, które w moim mniemaniu, zbliżało się wielkimi krokami. W końcu jednak podjęłam decyzję, od której nikt - i nic - nie było w stanie mnie odwieść. Takim właśnie sposobem rozpoczęła się moja przygoda z twórczością Nicole R.Dickson. Kosztowała mnie ona ogromną ilość emocji, które w większym lub mniejszym stopniu, towarzyszyły mi podczas zagłębiania się w lekturze. Tak, czy inaczej... zacznijmy od początku.
Rebecca Moray nie miała łatwego życia. Przez wiele lat tkwiła w związku, który z dnia na dzień wyniszczał ją od środka niczym najdoskonalsza trucizna. Oparcie, które powinna otrzymać od ukochanego mężczyzny, przeobraziło się w ciągły strach i chęć przetrwania. Nigdy nie była do końca pewna, czy będzie jej dane zaznać szczęścia, które od tak dawna omijało ją szerokim łukiem. Nie mając zbyt wiele do stracenia, główna bohaterka przenosi się na niewielką wyspę, która została jej polecona przez najlepszą przyjaciółkę. To właśnie na niej ma odzyskać spokój ducha, zanim jednak do tego dojdzie, czeka ją mnóstwo przygód. W wielu przypadkach, kobieta nie będzie pewna swoich decyzji, a uprzejme zachowanie mieszkańców będzie wzbudzało niekończącą się czujność kobiety. Co wspólnego mają z tym wszystkim, produkowane na wyspie, swetry?
Nicole R. Dickson stworzyła powieść, która stopniowo uzależnia od siebie czytelników. Podczas spotkania z nią nie zaznamy barwnych zawrotów akcji i szybko zmieniającej się scenerii. Będziemy mieli za to do czynienia z malowniczym krajobrazem, a także historiami, które kryją się za indywidualnie tworzonymi gansejami. Niewątpliwie zbudzają one niekończącą się ciekawość Moli Książkowych, a co za tym idzie - wielki sukces całości utworu. W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest o książki uniwersalne... Piękne jest również to, że autorzy nie boją się poruszać w swoich działach problemów, z którymi boryka się coraz większa rzesza ludzi. To właśnie one pozwalają nam przewartościować swoje życie i zastanowić nad tym, co tak naprawdę powinno się dla nas liczyć.
"Irlandzki sweter" chciałabym polecić wszystkim tym, którzy mają ochotę zapoznać się z tajemnicami ukrytymi na malowniczej wyspie, a które kryją się pod na pozór niewinnymi splotami. Gwarantuję, iż spędzicie upojne chwile z bohaterami powieści, która wzrusza i napawa optymizmem. Ponadto została napisana niezwykle prostym i pięknym językiem, który wzmaga kłębiące się wgłębi czytelnika, emocje. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję sięgnąć po nią jeszcze nie raz.
Muszę przyznać, że po "Irlandzki sweter" sięgnęłam przez czysty przypadek. Niby kusiła mnie swoją fabułą od momentu, gdy znalazła się wśród zapowiedzi Naszej Księgarni, jednak przez cały ten czas obawiałam się rozczarowania, które w moim mniemaniu, zbliżało się wielkimi krokami. W końcu jednak podjęłam decyzję, od której nikt - i nic - nie było w stanie mnie odwieść. Takim właśnie sposobem rozpoczęła się moja przygoda z twórczością Nicole R.Dickson. Kosztowała mnie ona ogromną ilość emocji, które w większym lub mniejszym stopniu, towarzyszyły mi podczas zagłębiania się w lekturze. Tak, czy inaczej... zacznijmy od początku.
Rebecca Moray nie miała łatwego życia. Przez wiele lat tkwiła w związku, który z dnia na dzień wyniszczał ją od środka niczym najdoskonalsza trucizna. Oparcie, które powinna otrzymać od ukochanego mężczyzny, przeobraziło się w ciągły strach i chęć przetrwania. Nigdy nie była do końca pewna, czy będzie jej dane zaznać szczęścia, które od tak dawna omijało ją szerokim łukiem. Nie mając zbyt wiele do stracenia, główna bohaterka przenosi się na niewielką wyspę, która została jej polecona przez najlepszą przyjaciółkę. To właśnie na niej ma odzyskać spokój ducha, zanim jednak do tego dojdzie, czeka ją mnóstwo przygód. W wielu przypadkach, kobieta nie będzie pewna swoich decyzji, a uprzejme zachowanie mieszkańców będzie wzbudzało niekończącą się czujność kobiety. Co wspólnego mają z tym wszystkim, produkowane na wyspie, swetry?
Nicole R. Dickson stworzyła powieść, która stopniowo uzależnia od siebie czytelników. Podczas spotkania z nią nie zaznamy barwnych zawrotów akcji i szybko zmieniającej się scenerii. Będziemy mieli za to do czynienia z malowniczym krajobrazem, a także historiami, które kryją się za indywidualnie tworzonymi gansejami. Niewątpliwie zbudzają one niekończącą się ciekawość Moli Książkowych, a co za tym idzie - wielki sukces całości utworu. W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest o książki uniwersalne... Piękne jest również to, że autorzy nie boją się poruszać w swoich działach problemów, z którymi boryka się coraz większa rzesza ludzi. To właśnie one pozwalają nam przewartościować swoje życie i zastanowić nad tym, co tak naprawdę powinno się dla nas liczyć.
"Irlandzki sweter" chciałabym polecić wszystkim tym, którzy mają ochotę zapoznać się z tajemnicami ukrytymi na malowniczej wyspie, a które kryją się pod na pozór niewinnymi splotami. Gwarantuję, iż spędzicie upojne chwile z bohaterami powieści, która wzrusza i napawa optymizmem. Ponadto została napisana niezwykle prostym i pięknym językiem, który wzmaga kłębiące się wgłębi czytelnika, emocje. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję sięgnąć po nią jeszcze nie raz.
Wyd. Nasza Księgarnia, październik 2011
ISBN: 978-83-10-11959-9
Liczba stron: 394
Ocena: 9/10
Mam tą książkę w planach, a po Twojej recenzji tym bardziej mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńTeż już słyszałam o tej książce i moje nastawienie jest podobne do Twojego na początku, ale po tej recenzji chyba spróbuję. Lubię takie klimaty. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę w luźnych planach, ale narobiłaś mi takiego apetytu, że po prostu muszę ją zdobyć jak najszybciej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mogę się skusić
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł - intrygujący wręcz. Poszukam jak znajdę trochę wolnego czasu :}
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia.
Recenzja brzmi bardzo zachęcająco, ostatnio brakuje mi takich lektur, jaką wydaje się być "Irlandzki sweter". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen irlandzki sweter działa mi na zmysły :D... oj, chyba przeczytam :)
OdpowiedzUsuńIrlandia... zawsze chciałam tam pojechać.
OdpowiedzUsuńTytuł tej książki nic mi nie mówi, jednak po Twojej recenzji widzę, że warto po nią sięgnąć. Chcę poznać historię Rebecci.;)
Pozdrawiam!
O kurczę. Czułam, że mi się spodoba ale po recenzji nabrałam na nią jeszcze większej ochoty. Książkę chciałam kupić już za samą okładkę, irlandzkie klify to jeden z najpiękniejszych widoków jakie miałam okazję widzieć :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że wielkimi krokami zbliża się Dzień Kobiet ;)
czyli jednak mogę żałować, że nie kupiłam jej na Targach...a stałam i stałam przed nią...wyszła w końcu z "Częściami intymnymi", które nadal czekają na przeczytanie...
OdpowiedzUsuńA no widzisz ;) A ja poluję na "Części intymne" :)
UsuńMnie również ciekawi od dłuższego czasu. Może uda mi się ją wyprosić jako egzemplarz recenzencki :)).
OdpowiedzUsuńMnie już sam tytuł jakoś przyciąga.
OdpowiedzUsuńMam w planach i, sądząc po Twojej wysokiej ocenie, raczej się nie zawiodę :D
OdpowiedzUsuńprzeczytalam dzisiaj i jestem zachwycona...pokochalam irlandie;)
OdpowiedzUsuń