"Disko" opowiada swoim czytelnikom historię mężczyzny, który jako nauczyciel tańca, zatrudnił się w jednej z miejskich szkół. To właśnie w niej przyszło mu uczyć grupkę dziewcząt, które regularnie uczestniczyły w prowadzonych przez niego zajęciach. Nikt jednak się nie spodziewał, że z biegiem czasu za drzwiami sali treningowej zacznie dochodzić do wydarzeń, które na zawsze odmienią życie uczennic prowadzonych przez Pawła Kozioła. Dość szybko okazuje się, że na pozór przyzwoity i szanowany człowiek jest zupełnie kimś innym, niż ten za którego się podaje. Z biegiem czasu atmosfera zagęszcza się i na jaw wychodzą kolejne informacje na temat działalności Kozioła. Jak ostatecznie zakończy się kariera zawodowa mężczyzny? Jakie środki zostaną podjęte w przypadku bohatera tej książki? Czy choć przez chwilę czuł się winnym popełnionego przestępstwa?
Uwielbiam książki, które prócz rozluźniającej i wciągającej fabuły, podejmują trudne i bolesne tematy. W dzisiejszym czasach jest to niezwykle ważne. Niemalże na każdym kroku dochodzą do nas wieści o tragicznych w skutkach wydarzeniach, których ofiarami padają dzieci. Spora część z nich była całkowicie bezbronna i nie miała nawet szans na obronę, ponieważ nie pozwała im na to druzgocząca przewaga wroga. Całość wydarzeń jest o tyle straszna, że coraz częściej przechodzi ona ze środowisk domowych do szkół, zakładów pracy i innych instytucji. Najgorsze w zaistniałych sytuacjach bywa to, że widząc krzywdę innych... nie reagujemy. Człowiek jest istotą, która uwielbia wydawać osądy na temat innych. Gdy jednak nadchodzi moment, w którym możemy przyjść z pomocą innym, podkulamy ogon twierdząc, że to nie nasza sprawa. Rodzice i bliscy tych dzieci bardzo często pozostają bezkarni i z wyraźną agresywnością reagują na zarzuty sąsiadów. Na całe szczęście media coraz częściej nagłaśniają podobne sytuacje. Podobnie zresztą jest z autorami książek, którzy sukcesywnie wplatają podobne wątki do swoich powieści.
Anna Dziewit-Meller stworzyła powieść, która nieco mnie rozczarowała. Szczerze mówiąc spodziewałam się po niej czegoś innego. Niby wszystko zgadza się w pierwotnymi założeniami i całość utworu mówi nam o niezwykła ważnym problemie, jednak w głębi duszy wcale tego nie odczuwam. W moim odczuciu było coś sztucznego w tej książce i sama nie do końca jestem w stanie powiedzieć, co konkretnie zaważyło nad tym, że moje zdanie na jej temat jest takie, a nie inne. Sporą w tym rolę odegrał język, który jak dla mnie był nie do przyjęcia. Co prawda, pod względem poprawności wszystko wyglądało nienagannie, jednak miałam nieodparte wrażenie, że znajduję się w zupełnie innej bajce, nieadekwatnej do poruszanego tematu. Całość tekstu została napisana zupełnie tak, jakby autorka miała za zadanie napisać swoje dzieło w jak najkrótszym czasie i przy pomocy jak najmniejszej ilości słów. Wielka szkoda, ponieważ zapowiadało się na naprawdę interesującą i niezapomnianą lekturę.
Oczywiście "Disko" posiada również swoje plusy. Niewątpliwie możemy do nich fakt, iż całość książki posiada ściśle swojski klimat, który niewątpliwie może się spodobać sporej części Moli Książkowych. Dodatkowo powieść została wyposażona w bodźce, które w sposób umiejętny łagodziły najbardziej istotny element całej układanki. Anna Dziewit-Meller napisała swoją książkę w taki sposób, że nie ma tu nawet mowy o przelewającej się wyniosłości. Podeszła ona do istoty sprawy w sposób niezwykle łagodny i lekki. Moim zdaniem zbyt lekki i miejscami nawet zabawny. Takie bynajmniej były moje odczucia, a niektóre momenty powieści czytałam nawet dwukrotnie. Nie chciałam ich błędnie zinterpretować i tym samym skazywać całość lektury na niepowodzenie. Tymczasem naprawdę nie rozumiałam dowcipu, który ponoć w tej pozycji występuje i umila czytelnikowi czas spędzony z bohaterami tej powieści. Bardzo mi przykro ale ja tego wszystkiego nie widziałam. Dlatego też nie będę tej książki polecać. Jedynie od Was zależy, czy sięgniecie po "Disko", czy też nie.
Uwielbiam książki, które prócz rozluźniającej i wciągającej fabuły, podejmują trudne i bolesne tematy. W dzisiejszym czasach jest to niezwykle ważne. Niemalże na każdym kroku dochodzą do nas wieści o tragicznych w skutkach wydarzeniach, których ofiarami padają dzieci. Spora część z nich była całkowicie bezbronna i nie miała nawet szans na obronę, ponieważ nie pozwała im na to druzgocząca przewaga wroga. Całość wydarzeń jest o tyle straszna, że coraz częściej przechodzi ona ze środowisk domowych do szkół, zakładów pracy i innych instytucji. Najgorsze w zaistniałych sytuacjach bywa to, że widząc krzywdę innych... nie reagujemy. Człowiek jest istotą, która uwielbia wydawać osądy na temat innych. Gdy jednak nadchodzi moment, w którym możemy przyjść z pomocą innym, podkulamy ogon twierdząc, że to nie nasza sprawa. Rodzice i bliscy tych dzieci bardzo często pozostają bezkarni i z wyraźną agresywnością reagują na zarzuty sąsiadów. Na całe szczęście media coraz częściej nagłaśniają podobne sytuacje. Podobnie zresztą jest z autorami książek, którzy sukcesywnie wplatają podobne wątki do swoich powieści.
Anna Dziewit-Meller stworzyła powieść, która nieco mnie rozczarowała. Szczerze mówiąc spodziewałam się po niej czegoś innego. Niby wszystko zgadza się w pierwotnymi założeniami i całość utworu mówi nam o niezwykła ważnym problemie, jednak w głębi duszy wcale tego nie odczuwam. W moim odczuciu było coś sztucznego w tej książce i sama nie do końca jestem w stanie powiedzieć, co konkretnie zaważyło nad tym, że moje zdanie na jej temat jest takie, a nie inne. Sporą w tym rolę odegrał język, który jak dla mnie był nie do przyjęcia. Co prawda, pod względem poprawności wszystko wyglądało nienagannie, jednak miałam nieodparte wrażenie, że znajduję się w zupełnie innej bajce, nieadekwatnej do poruszanego tematu. Całość tekstu została napisana zupełnie tak, jakby autorka miała za zadanie napisać swoje dzieło w jak najkrótszym czasie i przy pomocy jak najmniejszej ilości słów. Wielka szkoda, ponieważ zapowiadało się na naprawdę interesującą i niezapomnianą lekturę.
Oczywiście "Disko" posiada również swoje plusy. Niewątpliwie możemy do nich fakt, iż całość książki posiada ściśle swojski klimat, który niewątpliwie może się spodobać sporej części Moli Książkowych. Dodatkowo powieść została wyposażona w bodźce, które w sposób umiejętny łagodziły najbardziej istotny element całej układanki. Anna Dziewit-Meller napisała swoją książkę w taki sposób, że nie ma tu nawet mowy o przelewającej się wyniosłości. Podeszła ona do istoty sprawy w sposób niezwykle łagodny i lekki. Moim zdaniem zbyt lekki i miejscami nawet zabawny. Takie bynajmniej były moje odczucia, a niektóre momenty powieści czytałam nawet dwukrotnie. Nie chciałam ich błędnie zinterpretować i tym samym skazywać całość lektury na niepowodzenie. Tymczasem naprawdę nie rozumiałam dowcipu, który ponoć w tej pozycji występuje i umila czytelnikowi czas spędzony z bohaterami tej powieści. Bardzo mi przykro ale ja tego wszystkiego nie widziałam. Dlatego też nie będę tej książki polecać. Jedynie od Was zależy, czy sięgniecie po "Disko", czy też nie.
Wydawnictwo Wielka Litera, maj 2012
ISBN: 978-83-63387-11-2
ISBN: 978-83-63387-11-2
Liczba stron: 288
Ocena: 4/10
Książka zapowiadała się interesująco, ale z czasem czytania recenzji i dla traciła początkowy potencjał. Twoja dość niska ocena utwierdza mnie w przekonaniu, że nie warto sięgać po tę książkę mając w zanadrzu ciekawsze pozycje. ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę szkoda, że książka okazała się rozczarowaniem... chętnie przeczytałabym dobrą książkę poruszającą taki temat. Choc może słowo "chętnie" jest tutaj trochę nie na miejscu...
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, że tyle wad na płaszczyźnie języka i tekstu. Gdyby od strony technicznej prezentowała się nieco lepiej, to bym sięgnęła, a tak to spasuję.
OdpowiedzUsuńNa innym blogu czytałam pozytywną recenzję tej książki. Ty oceniłaś ją nisko. Sama nie wiem co teraz mam robić. Ciekawość walczy z rozczarowaniem :)
OdpowiedzUsuńZdam się na los. :)
Spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Szkoda, że jest taka słaba.
OdpowiedzUsuńPatrząc na to, że mam trochę książek na półce, a na kolejne czekam, aż przybędą do mnie pocztą... wolę podarować sobie lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książka jednak nie dla mnie. Pozdrawiam i życzę udanych wakacji;)
OdpowiedzUsuńHmm, faktycznie nie brzmi to najlepiej. A tak a propos, podoba mi się sposób, w jaki Jodi Picoult pisze o trudnych tematach, przystępnie, a jednak z należytą powagą. Może pani Anna Dziewit Meller powinna uczyć się od koleżanki po fachu ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki poruszające trudne tematy i myślałam, że to coś dla mnie. Jak trafii się w bibliotece to może i przeczytam, żeby przekonać się na własne oczy, ale specjalnie szukać jej nie będę.
OdpowiedzUsuńZostałaś oznaczona, zapraszam do zabawy! Więcej info tutaj: http://elen-magic-world.blogspot.com/2012/07/bawimy-sie-czyli-kolejna-zabawa-dla.html
OdpowiedzUsuńA co do książki, to raczej ją sobie odpuszczę. Zawsze zwracam uwagę na język, który jest dla mnie ważny. Jeśli ten element nie wygląda dobrze, to nie potrafię się w czuć w fabułę.