środa, 11 lipca 2012

Monika Orłowska - Cisza pod sercem

W życiu każdej kobiety nadchodzi moment, w którym pragnie wydać na świat nowe istnienie. Jest to na swój sposób zupełnie naturalne i sprawia, że wszystko inne przestaje mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie. Wiele spraw zaczyna kręcić się wokół dziecka, które przez pierwszych kilka miesięcy rozwija się pod sercem matki. Spóźniająca się miesiączka, poranne mdłości, powiększający się brzuch, a także pojawiające się ruchy dziecka, sprawiają że okres ciąży staje się dla nas czymś wyjątkowym. Oczywiście zdarzają się również chwile zwątpienia i całkiem naturalnego zmęczenia, które bardzo często kończą się modlitwą o szybkie i bezproblemowe rozwiązanie. Gdy ten czas nadchodzi i nasze maleństwo postanawia wyjść na świat, to wszelki ból i wyrzeczenia odchodzą w zapomnienie, a przy nas pozostaje trudne do opisania szczęście i nieodparta chęć towarzyszenia temu dziecięciu przez kolejne lata jego ziemskiej egzystencji. 

W dzisiejszych czasach bardzo wiele mówi się o poronieniach, czyli o przedwczesnym zakończeniu ciąży, wskutek wydalenia obumarłego zarodka lub płodu. Stosunkowo rzadko zastawiamy się nad uczuciami, które towarzyszą matkom nienarodzonych dzieci. Przez wiele tygodni trwają one w żałobie, która nie pozwala im na zapomnienie i oderwanie się od ponurej rzeczywistości. Bardzo często obwiniają się one o śmierć maleństwa i nie potrafią nawet odnaleźć zrozumienia w bliskich ich sercu, osobach. Najgorsze w tym wszystkim bywa to również obserwowanie rodziców nowo narodzonych niemowląt, a także kobiet, których ciąże przebiegają bez zbędnych komplikacji.

W podobnej sytuacji znalazły się bohaterki  powieści "Cisza pod sercem", które pod wpływem impulsu i potrzeby, stały się regularnymi bywalczyniami "Matecznika". To właśnie na jednym z tamtejszych wątków, spotkały się cztery kobiety, które na własnej skórze doświadczyły utraty dziecka. Każda z nich, choć na pozór inna, posiadająca własne doświadczenia i różne zainteresowana, doskonale za klimatyzowała się w nowym miejscu i od tej pory dzieliła swoje smutki z osobami, które przeżyły równie bolesną stratę. Regularne spotkania na forum sprawiają, że mamy aniołków stają się sobie niezwykle bliskie i dzielą ze sobą zarówno radości i jak smutki. Równocześnie każda z nich prowadzi osobne życie w towarzystwie osób, które kochają je i na swój sposób radzą sobie z zaistniałą sytuacją. Niemalże na każdym kroku na Anię (Pis-anka), Dominikę (Kapibara75), Mariolę (Kotusiek) i Ewę (Ghij) czekają różne przeciwności losu, z którymi przyjdzie im się zmierzyć. Jak dalej potoczą się losy tych kobiet? Czy uda im się spełnić swoje marzenia i odnaleźć szczęście, o którym od tak dawna marzyły?

Monika Orłowska stworzyła historię, która na samym początku wywoływała we mnie mieszane uczucia. Obawiałam się trochę, że sam pomysł na napisanie tej powieści, przerośnie autorkę i będziemy mieli do czynienia z mocno naciąganą fabułą, która w niewielu procentach będzie odzwierciedlać naturalność przedstawionych w całości utworu, wydarzeń. W praktyce obyło się bez większych nieporozumień i bardzo szybko dałam się ponieść urokom tej lektury. Nie do końca jestem przekonana, czy użyte w poprzednim zdaniu słowo adekwatne do sytuacji i treści książki, jednak jestem pewna, że po "Ciszy pod sercem" powinna zajrzeć jak największa ilość osób. Każda strona tej pozycji literackiej serwuje swoim odbiorcom ogromną ilość emocji, wzruszeń i dobrego humoru. Wbrew pozorom to naprawdę ciepła i motywująca opowieść o stracie, cierpieniu, a także ludzkiej przyjaźni, która pojawia się w naszych życiu dość niespodziewanie. Główne bohaterki przekonały się o tym na własnej skórze.

Oczywiście nie zawsze bywa kolorowo i idealnie, jednak najważniejsze w życiu jest życzliwe wsparcie bliskiej osoby, a także adekwatna do sytuacji, rada. I nie chodzi w tym wszystkim o to, żeby mówić komuś to co chce usłyszeć, a to co naprawdę jest słuszne. Tak właśnie postępowały kobiety udzielający się na "Mateczniku" i właśnie on sprawił, że każda z nich gotowa była do walki z przeciwnościami losu. W trakcie trwania fabuły, każda z nich przechodzi wewnętrzną przemianę, która odbija się również na ich życiu osobistym. Pokusiłabym się również o stwierdzenie, że w przypadku Anki, Dominiki, Mariolki i Ewy adekwatne do sytuacji byłoby powiedzenie "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Dzięki swoim tragicznym przeżyciom zaczęły bardziej doceniać to co łączy je z bliskimi. Z lekkim dystansem spoglądały w przeszłość, mimo że w dalszym ciągu bardzo tęskniły za swoimi Aniołkami. Być może i docelowe odbiorczynie powieści wyniosą z tej lektury równie wiele.

Wydawnictwo Replika, 2010 rok
ISBN: 978-83-7674-137-6
Liczba stron: 442
Ocena: 7/10 


Książkę można zakupić na:


7 komentarzy:

  1. Niestety ja pasuję, bo jakoś wybitnie tej pozycji nie czuję, że miałaby mi przypaść do gustu. Chociaż okładka mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W moim otoczeniu niestety ten problem juz kilka razy wystąpił, tym bardziej jestem tą książką zainteresowana. Choć nie wiem czy miałabym odwagę podarować ją komuś, kogo bezpośrednio dotyczy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam Adama i Ewę i jakoś jestem zniechęcona do tej autorki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam książkę w rękach, ale odłożyłam na półkę ... zbyt emocjonalna dla mnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem, czy bym chciała czytać na ten temat
    znam to z autopsji - nie, spokojnie, nie ja, ale moja bliska koleżanka poroniła, a miałyśmy mieć prawie identyczny dzień porodu [różnica 2 dni], niestety nie donosiła :/ więc nie wiem, czy znów chciałabym o tym czytać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama jestem stałą uczestniczką podobnego forum, choć w "moim" wątku są "staraczki", mamusie, dziewczyny, którym udało się zajść w ciążę, ale nie donosić.
    Czy takie jak ja... od trzech lat starająca się, po dwóch poronieniach i dwóch ciążach biochemicznych, z wzorowymi wynikami badań...
    Przechodziłam w tym czasie wzloty i upadki, przypływy energii i chęci jak i załamania, awersje, rezygnacje, zniechęcania.
    Potwierdzam, że dziewczyny z forum są najlepszym "lekiem" na rozczarowania, motorem do działania, dają pocieszenie i wsparcie, ale też kopa w d... jak trzeba :)
    Nawet gdy się ma "milczący okres".
    Książkę mam, kupiłam od naszej blogowej koleżanki na tydzień przed drugim poronieniem... i odłożyłam. Miałam do niej powrócić, ale koleżanki mi ją podbierają jedna po drugiej - taki mamy gorący okres, że w najbliższym otoczeniu wszystkie się staramy.
    Może uda mi się przeczytać ją wreszcie w sierpniu, choć stosik na lato jest wysoki...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy