Do przeczytania powieści napisanych przez Norę Roberts zachęciła mnie blogowa Sabinka, która okazała się być jej wielką fanką. Wiedziałam o tym od bardzo dawna, jednak dość sceptycznie nastawiona do przetestowania jej twórczości na własnej skórze. Minęły miesiące, a ja nadal tkwiłam w martwym punkcie, który niezwykle skutecznie dawał o sobie znać. Wszystko do wczorajszego wieczoru, gdy pod wpływem impulsu zabrałam się za czytanie książki, która raz na zawsze odmieniła mój pogląd na tego rodzaju literaturę.
Lee Radcliffe jest dwudziestokilkuletnią reporterką, która ponad wszystko inne marzy o wielkiej karierze. Wychowana w rodzinie z tradycjami, pragnęła wyrwać się spod wpływu swoich bliskich, którzy zaplanowali za nią większość życia - począwszy od przyszłego zawodu, a skończywszy na wybraniu młodzieńca, któremu będzie zmuszona wyznać miłość przed Bogiem. W tej sposób mijały lata, aż w końcu główna bohaterka zdobyła się na odwagę by wyznać rodzicom pragnienia, które towarzyszyły jej niemalże od zawsze. Uświadomienie bliskich kosztowało dziewczynę sporo nerwów, jednak wybrnęła z opresji w iście królewskim stylu. Od tamtej pory jej głównym celem było udowodnienie p. Radcliffe swojej samodzielności i słuszności podejmowanych decyzji. Po kilku latach nadchodzi moment, od którego będzie zależeć dalsza kariera Lee. Czy reporterce uda się zdobyć upragniony materiał, który posłuży jej do napisania artykułu? Jakim człowiekiem okaże się Hunter Brown? Jakie tajemnice kryje przed światem ten niezwykły i pełen sprzeczności, pisarz?
"Wywiad życia" to bardzo przyjemna i odprężająca powieść, która umożliwia swoim czytelnikom pełen relaks. Podczas spotkania z bohaterami tego utworu nie musimy się martwić o przepych, który charakteryzuje większość romansów, a także nadmierne okazywanie namiętności. Stanowi to spore obciążenie dla osób które pragną spędzić czas z niezobowiązującą lekturą i które preferują tego typu historię w postaci nieco bardziej skomplikowanej i zarazem ambitnej. Norze Roberts udało się zrealizować swoje zadanie w stu procentach. Te kilka godzin, które spędziłam w towarzystwie jej dzieła sprawiły, że zapragnęłam więcej. Strasznie żałowałam, że jest już druga w nocy i przydałoby się pójść spać. W przeciwnym razie, udałabym się do szafki, w której trzymam książki i rozpoczęła następną opowieść. To co amerykańska wyczynia ze swoimi czytelnikami jest nie do opisania. Co prawda mamy przed sobą na pozór zwyczajną pozycję, która odkrywa przed nami perypetie miłosne dwójki ludzi, jednak podświadomie widzimy w niej o wiele więcej.
Całość utworu ukazuje nam uczucie, które stopniowo rodzi się między głównymi bohaterami. Niemalże od samego początku, zazdrościłam Lee spotkania kogoś takiego jak Hunter. Nie myślcie sobie, że chodzi mi w tym miejscu o fizyczność Browna. Na ten szczegół jego osoby nie zwróciłam nawet najmniejszej uwagi. Dużo bardziej skupiłam się na jego osobowości i stylu bycia. Coraz rzadziej spotykamy mężczyzn, którzy w tak niezwykły sposób dbaliby o to co dla nich najważniejsze. Do tego grona z całą pewnością nie należała sława, która nie miała dla niego żadnego znaczenia. Liczyła się przede wszystkim pasja, święty spokój, a także czas spędzony z rodziną. Sam jego sposób bycia był na swój sposób intrygujący i zarazem zaskakujący. Z całą pewnością nie należy on do grona facetów, w towarzystwie których, nie można się nudzić. Podobnie zresztą było z Lenore, która okazała się być kobietą strasznie zagubioną i spragnioną odrobiny ciepła. Z przyjemnością obserwowało się rosnącą w niej zmianę i aż żałuję, że moja przygoda z tą powieścią skończyła się tak szybko.
"Wywiad życia" polecam osobom, które pragną się odprężyć przy niezobowiązującej lekturze. Wszystko to odnajdziecie na stronicach tej niepozornej książeczki. To właśnie ona wprowadzi was w niezwykły świat tajemnic i uczuć. Nora Robert jest genialną autorką, która sprawi, że staniecie się częścią tego utworu i nie będzie w stanie odłożyć go na półkę. Cieszę się, że zdecydowałam się na przeczytanie powieści napisanej przez amerykańską pisarkę. Od tej pory będę to robić dość regularnie i was również do tego zachęcam.
Wyd. Mira/Harlequin, czerwiec 2012
ISBN: 978-83-238-8732-4
Liczba stron: 240
Ocena: 6/10
Całość utworu ukazuje nam uczucie, które stopniowo rodzi się między głównymi bohaterami. Niemalże od samego początku, zazdrościłam Lee spotkania kogoś takiego jak Hunter. Nie myślcie sobie, że chodzi mi w tym miejscu o fizyczność Browna. Na ten szczegół jego osoby nie zwróciłam nawet najmniejszej uwagi. Dużo bardziej skupiłam się na jego osobowości i stylu bycia. Coraz rzadziej spotykamy mężczyzn, którzy w tak niezwykły sposób dbaliby o to co dla nich najważniejsze. Do tego grona z całą pewnością nie należała sława, która nie miała dla niego żadnego znaczenia. Liczyła się przede wszystkim pasja, święty spokój, a także czas spędzony z rodziną. Sam jego sposób bycia był na swój sposób intrygujący i zarazem zaskakujący. Z całą pewnością nie należy on do grona facetów, w towarzystwie których, nie można się nudzić. Podobnie zresztą było z Lenore, która okazała się być kobietą strasznie zagubioną i spragnioną odrobiny ciepła. Z przyjemnością obserwowało się rosnącą w niej zmianę i aż żałuję, że moja przygoda z tą powieścią skończyła się tak szybko.
"Wywiad życia" polecam osobom, które pragną się odprężyć przy niezobowiązującej lekturze. Wszystko to odnajdziecie na stronicach tej niepozornej książeczki. To właśnie ona wprowadzi was w niezwykły świat tajemnic i uczuć. Nora Robert jest genialną autorką, która sprawi, że staniecie się częścią tego utworu i nie będzie w stanie odłożyć go na półkę. Cieszę się, że zdecydowałam się na przeczytanie powieści napisanej przez amerykańską pisarkę. Od tej pory będę to robić dość regularnie i was również do tego zachęcam.
Wyd. Mira/Harlequin, czerwiec 2012
ISBN: 978-83-238-8732-4
Liczba stron: 240
Ocena: 6/10
Książkę można nabyć w Księgarni Internetowej:
Uwielbian Nore Roberts:) SZczególnie piszącą kryminały:)
OdpowiedzUsuńOleńko, że tak powiem, a nie mówiłam!
OdpowiedzUsuńKocham Roberts!
A no mówiłas!
UsuńA my z Irenką dopiero co mówiłyśmy, że na bank pod tą ksiażką zostawisz po sobie ślad.
No ba :P
UsuńDo tej pory mam za sobą Zorzę polarną Nory - niestety książka kiepska. Nie wiem, czy na tę się skuszę, chwilowo sama nie wiem, co myśleć o tej autorce :)
OdpowiedzUsuńDaj jej szansę warto. Zgadzam się "Zorza polarna była fatalna.
Usuńrównież lubię tę autorkę.
OdpowiedzUsuńDo Roberts podchodzę sceptycznie. Podchodzę, bo podejść coś do końca nie mogę. Ostatnio sporo książek zostało wydanych w Polsce i rozpoczął się na nią szał. A to mnie odrzuca, jak sama wiesz.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam sie lepszej oceny...ale dzięki temu mogę przeczytać inną książkę.
OdpowiedzUsuńNorę Robert bardzo lubie, więc pewnie i tą pozycję przeczytam. Myślę, ze warto przeczytać choc jedno jej dzieło i każdemu polecam.
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie w stronę książek tej pani, więc pewnie na razie podziękuję. Recenzję za to czytało się bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńLubię Norę Roberts, od czasu do czasu sięgam po jej książki, teraz jedna pozycja czeka również na swoją kolej :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś...
OdpowiedzUsuńjeszcze nie czytałam żadnej książki tej pani, w sumie niezbyt mnie ciągnie
dlatego odłożę na przyszłość :)
Raz czytałam jej książkę i gdyby nie przewidywalne zakończenie (w kryminale!) to pewnie bym ją nawet polubiła. Teraz będę czytać kolejną jej książkę i w sumie jest dobrze. Ale generalnie na razie zostawię tę autorkę mamie - ona ją uwielbia :D
OdpowiedzUsuńTo, że nie spałam przez całą noc nie tłumaczy mnie z faktu nie-myślenia. Przeczytałam tytuł posta i pomyślałam, że przeprowadziłaś z autorką wywiad, swój wywiad życia. Ehh ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że czytałam tylko N.R. w romansach ale mam dziwne przeczucie, że kryminały w jej wydaniu mogłyby mi się nie spodobać..
Ja do tej pory przeczytałam tylko "Zniewolenie" tej autorki i przyznam szczerze, że po tylu zachwytach na różnych blogach spodziewałam się czegoś lepszego :) co nie znaczy, że mi się nie podobało oczywiście.
OdpowiedzUsuńPowinnam strzelić focha, że jej nie przywiozłaś jak do mnie jechałaś, ale się powstrzymam :D
OdpowiedzUsuńTy i Roberts, kto by pomyślał :D