Nie po raz pierwszy mam problem z zebraniem myśli, które kłębią się w mojej głowie tuż po przeczytaniu książki. Na dłuższą metę bywa to dość uciążliwe, jednak wychodzę z założenia, że nie warto się męczyć, a znacznie korzystniej jest zostawić coś na później. Tak właśnie było w przypadku powieści, której autorem jest wybitny włoski pisarz, o którym w Polsce zaczęło się mówić przed kilkoma tygodniami. Jaki są moje spostrzeżenia na temat twórczości Fabio Volo? Czy zauroczył mnie nastrój, który dane mi było poznać dzięki obcowaniu z tego typu literaturą?
"Jeszcze jeden dzień" to powieść, która opowiada swoim czytelnikom historię trzydziestoletniego mężczyzny. Niemalże na każdym kroku Giacomo wspomina o licznych związkach, które stanowiły w większości przelotne i zarazem krótkotrwałe romanse. Wszystko do momentu, w którym bohater zauważa w tramwaju tajemniczą niewiastę. Od tamtej pory kobieta staje się jego obsesją, którą pragnie spotykać jak najczęściej. Niestety brunet nie ma odwagi by rozpocząć znajomość i nie pozostaje mu nic innego, jak tylko napawać się widokiem ukochanej przez kilkanaście minut dziennie. Czy Giacomo uda się zdobyć ukochaną, a może to ona poczyni pierwsze kroki w budowaniu wspólnej przyszłości? Jak zakończy się historia tej dwójki? Czy Giacomo postawi na swoim i odnajdzie u boku trzydziestolatki szczęście, o którym marzył od bardzo dawna? Czy zbliżające się rozstanie sprawi, że zapomną o sobie, a może i nie?
Zapoznanie się z treścią tej książki stanowiło dla mnie nie lada przeżycie. Nigdy wcześniej nie miałam bowiem do czynienia z romansem, którego narratorem byłby mężczyzna. Być może był on zbyt mało pewny siebie i z niewielką ostrożnością podchodził do kontaktów z miłością swojego życia, jednak z całą pewnością wyszło mu to na plus. W całości utworu nie ma miejsca na przesadne słodzenie sobie nawzajem i mdłość, która bardzo często charakteryzuje tego typu powieści. W moim odczuciu Fabio Volo sprostał zadaniu, którego się podjął i choć w tej pozycji literackiej pojawiają się pewne niejasności, to w ostatecznym rozrachunku książka wybroniła się i spędziłam z nią kilka naprawdę fajnych godzin. Jestem niemalże pewna, że przyszłości sięgnę po kolejne publikacje włoskiego pisarza i mam nadzieję, że okażą się one równie emocjonujące i niezapomniane.
"Jeszcze jeden dzień" chciałabym polecić miłośnikom romansów, którzy obcując z tego typu literaturą mają szansę poszerzyć swoje horyzonty i przekonać się na własnej skórze, że otwiera się przed nimi zupełnie inny obraz na świat zakochanych. Być może bardziej zaprawieni czytelnicy mieli już do czynienia z podobnymi zjawiskami, jednak dla mnie okazało się to być zupełnie nowe i muszę przyznać, że wciąż pragnę więcej. Całość utworu przeczytałam ponad dwa tygodnie temu i nadal żyję światem przedstawionym mi przez Fabio Volo. Nie jestem w stanie odpędzić od siebie miejsc i sytuacji, które tak ściśle połączyły ze sobą dwójkę ludzi, którzy posiadali w swoim życiu pełną gamę doświadczeń. Ciekawa jestem, jak to wszystko wygląda w pozostałych powieściach tego autora... Wyczekuję tej chwili z nieukrywaną niecierpliwością.
"Jeszcze jeden dzień" to powieść, która opowiada swoim czytelnikom historię trzydziestoletniego mężczyzny. Niemalże na każdym kroku Giacomo wspomina o licznych związkach, które stanowiły w większości przelotne i zarazem krótkotrwałe romanse. Wszystko do momentu, w którym bohater zauważa w tramwaju tajemniczą niewiastę. Od tamtej pory kobieta staje się jego obsesją, którą pragnie spotykać jak najczęściej. Niestety brunet nie ma odwagi by rozpocząć znajomość i nie pozostaje mu nic innego, jak tylko napawać się widokiem ukochanej przez kilkanaście minut dziennie. Czy Giacomo uda się zdobyć ukochaną, a może to ona poczyni pierwsze kroki w budowaniu wspólnej przyszłości? Jak zakończy się historia tej dwójki? Czy Giacomo postawi na swoim i odnajdzie u boku trzydziestolatki szczęście, o którym marzył od bardzo dawna? Czy zbliżające się rozstanie sprawi, że zapomną o sobie, a może i nie?
Zapoznanie się z treścią tej książki stanowiło dla mnie nie lada przeżycie. Nigdy wcześniej nie miałam bowiem do czynienia z romansem, którego narratorem byłby mężczyzna. Być może był on zbyt mało pewny siebie i z niewielką ostrożnością podchodził do kontaktów z miłością swojego życia, jednak z całą pewnością wyszło mu to na plus. W całości utworu nie ma miejsca na przesadne słodzenie sobie nawzajem i mdłość, która bardzo często charakteryzuje tego typu powieści. W moim odczuciu Fabio Volo sprostał zadaniu, którego się podjął i choć w tej pozycji literackiej pojawiają się pewne niejasności, to w ostatecznym rozrachunku książka wybroniła się i spędziłam z nią kilka naprawdę fajnych godzin. Jestem niemalże pewna, że przyszłości sięgnę po kolejne publikacje włoskiego pisarza i mam nadzieję, że okażą się one równie emocjonujące i niezapomniane.
"Jeszcze jeden dzień" chciałabym polecić miłośnikom romansów, którzy obcując z tego typu literaturą mają szansę poszerzyć swoje horyzonty i przekonać się na własnej skórze, że otwiera się przed nimi zupełnie inny obraz na świat zakochanych. Być może bardziej zaprawieni czytelnicy mieli już do czynienia z podobnymi zjawiskami, jednak dla mnie okazało się to być zupełnie nowe i muszę przyznać, że wciąż pragnę więcej. Całość utworu przeczytałam ponad dwa tygodnie temu i nadal żyję światem przedstawionym mi przez Fabio Volo. Nie jestem w stanie odpędzić od siebie miejsc i sytuacji, które tak ściśle połączyły ze sobą dwójkę ludzi, którzy posiadali w swoim życiu pełną gamę doświadczeń. Ciekawa jestem, jak to wszystko wygląda w pozostałych powieściach tego autora... Wyczekuję tej chwili z nieukrywaną niecierpliwością.
Wydawnictwo Muza, lipiec 2012
ISBN: 978-83-7758-206-0
Liczba stron: 256
Ocena: 7/10
rzeczywiście romans z punktu widzenia faceta to rzadkośc - fajnie zobaczyc, jak oni myslą :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnę po tę książkę, szczególnie jeśli jest przedstawiona z męskiej perspektywy. :)
OdpowiedzUsuńpoczątkowo nie miałam ochoty czytać tej książki, ale im więcej pozytywnych recenzji spotykam, tym bardziej do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się okładka :) Z chęcią bym przeczytała tę ksiązkę, ale na razie mam mnóstwo innych do przeczytania, wiec raczej sobie poczeka ;p
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę książkę :D
OdpowiedzUsuńteż byłabym ciekawa kolejnych powieści autora, uważam, że ta była całkiem udana. Udana to nawet mało powiedziane! Czytało mi się szybko i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńnie wiem, ale nieszczególnie ciągnie mnie do lektury tej książki i nawet nie umiem sobie samej wytłumaczyć - dlaczego
OdpowiedzUsuńNie przepadam za romansami, więc małe szanse, żebym skusiła się na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńNarracja w wersji męskiej zawsze budziła mój podziw. Zobaczymy, czy po tę pozycję sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ta książka zapowiada się bardzo ciekawie-zwłaszcza narracja z punktu widzenia mężczyzny. Z pewnością przeczytam:)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja ale książka raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńChyba w najbliższym czasie zakupię, tymczasem zapraszam do mnie: http://ksiazkowo-recenzjowo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWcisnę gdzieś pomiędzy Marsdena, a Sparksa ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam . :)
OdpowiedzUsuńKsiążka o miłości napisana z punktu widzenia mężczyzny brzmi całkiem nieźle. Jeżeli nie jest w dodatku, tak jak piszesz, przesłodzona i mdła ma spore szanse zdobyć moje zainteresowanie :)
OdpowiedzUsuńChyba nie będę oryginalna ,ale przekonałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zapoznam się z tą pozycją książkową. Akcja oczami faceta jest zaskakująca i na pewno skupia się na czym innym niż ,,oczy" kobiece.