czwartek, 1 listopada 2012

Nora Roberts - Zagubiony w czasie

Muszę przyznać, że straszne polubiłam romanse, które wchodzą w skład serii Satine. Być może nie należą one do literatury wysokich lotów, jednak z całą pewnością są na tyle interesujące, by mogły nam służyć jako wdzięczne 'czasoumilacze'. Jest to niezwykle wygodne, gdy nasz organizm dopomina się o spędzenie odrobiny czasu z książką, ale nie jesteśmy w stanie skupić się na niczym ambitniejszym. Sięgając po tego typy utwory warto pamiętać, że najlepiej jest dawkować emocje, które wiążą się ściśle z przedstawianą przez danego autora fabułą. To prawda, że bywają one do bólu przewidywalne, ale czy to jest najważniejsze, jeśli mamy w planach się nieco zrelaksować?

"Zagubiony w czasie" to już kolejna powieść Nory Roberts, którą miałam okazję poznać w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Opowiada ona Molom Książkowych historię Liberty - dwudziestotrzyletniej kobiety, która postanowiła wziąć kilka dni urlopu od dość intensywnego życia zawodowego w wielkim mieście. W tym celu główna bohaterka przenosi się do domku letniskowego swoich rodziców, w którym nikt i nic nie będzie w stanie zburzyć ciszy, którą tak bardzo sobie wymarzyła. Niespodziewanie w jej domu pojawia się tajemniczy mężczyzna, którego udało jej się uratować z katastrofy lotniczej. Dziewczyna udziela Calebowi niezbędnej pomocy i niedługo potem zauważa, że czuje do niego coś o wiele więcej, niż zwykłą sympatię... Czy nieznajomy odwzajemni uczucia swojej wybawicielki?

No i to by było na tyle... Gdy wzięłam w swoje ręce "Zaginionego w czasie" byłam pewna, że przedstawiona ukazana mi przez Norę Roberts historia sprawi, że po raz kolejny przeniosę do niezwykłego świata, który pozostaje w ścisłym związku z podróżami w czasie i z nieziemsko przystojnymi mężczyznami. W końcu nie tak dawno, miałam okazję zapoznać się z kontynuacją tej powieści i byłam nią wręcz zachwycona. Tym razem przyszedł jednak czas na delikatne ochłodzenie mojego entuzjazmu i nie jestem do końca pewna, czym jest to spowodowane. Czytanie tych książek w odwrotnej kolejności z pewnością miało swój udział w całym zajściu, ale nie jestem też tego tak pewna. Wydaje mi się po prostu, że "Spirala czasu" jest o wiele lepszą powieścią amerykańskiej pisarki. Zastanawiałam się nad tym już od kilku dni i doszłam do wniosku, że przygody Sunny i Jacoba są o wiele bardziej barwne i na swój sposób nieprzewidywalne, a dodatkowo zawierają w sobie ogromną ilość emocji, które dane nam jest odczuwać w trakcie spotkania z z lekturą tej powieści.

W przypadku Libby i Caleba wszystko wydaje się być prostolinijne i nie ma większego sensu. Sytuacje, które dane nam jest zaobserwować, nie wnoszą do naszego życia zbyt wielu uniesień i okrzyków zazdrości... Bohaterowie są zbyt prostolinijni, jak na mój gust, a przecież nie wymagam zbyt wiele od pisanych przez Norę Roberts romansów. Jałowość w ty przypadku stała na naprawdę wysokim poziomie, jednak nie zrezygnuje całkowicie z zapoznawania się z twórczością tej autorki. Jestem pewna, że jeszcze nie raz mnie ona zaskoczy i wtedy będę nią wręcz zaskoczona... Nie wiem, czy chciałabym polecać "Zaginionego w czasie" komukolwiek. Osobiście nie jestem do tego przekonana, więc najlepiej będzie jeśli sami podejmiecie taką decyzję. Z całą pewnością nie jest to powieść, którą podsuwałabym osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z twórczością amerykańskiej autorki.

Wydawnictwo Mira/Harlequin, luty 2011
ISBN: 978-83-238-7840-7
Liczba stron: 240
Ocena: 3/10 


Książkę możecie kupić na: 

10 komentarzy:

  1. Nie przepadam za tą Panią, więc nie dziwię się, że tak niska ocena...

    OdpowiedzUsuń
  2. A co byś polecała na sam początek? Może moja siostra będzie to mieć :p Od czasu do czasu też nie mam nastroju na cięższe książki, byłoby jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za romansami Nory Roberts, dlatego też raczej tej książki nie przeczytam. Za to bardzo lubię jej serię kryminałów. Są idealnie połączone z tematyką miłosną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Także preferuje wymienione już wyżej kryminały. Do romansów Nory Roberts żywię dziwne uprzedzenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też zdarzyło mi się czytać serie od drugiego tomu, a potem część pierwsza wypadała na ich tle blado.
    Na listę wpisuję więcej śmiało "Spirala czasu" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej... Szkoda, ze tak niska ocena, bo książka wydawała się interesująca. A i okładka niebanalna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nora Robert to jedna z moich ulubionych pisarek i bardzo chętnie czytam jej książki w wolnym czasie. Akurat fabuła tej powieści nie przypadła mi do gustu, a jeśli piszesz, że nie jesteś pewna, co do niej... Chyba odpuszczę i poszukam czegoś innego :)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  8. Własnie wypożyczyłam jedną ksiąkę Nory Roberts. Nigdy nie spotkałam sie z tą autorką i pewnie wstyd się przyznać bo blogi aż pękają od recenzji jej ksiązek :) Twoja zdecydowanie zachęciła mnie do zapoznania się bliżej z twórczością pani Roberts

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadal nie czytałam żadnej książki tej autorki. Ale chociaż wiem, żeby ten konkretny tytuł omijać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno nie czytałam książek tej autorki... Ale skoro taka niska ocena to nie będe tracić na nią czasu, skoro jest wiele innych do przeczytania.:)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy