Wiecie co jest najgorsze w trakcie czytania jakichkolwiek cykli? Im dalej człowiek brnie do przodu, tym zwiększa się jego apetyt na poznanie kolejnych wydarzeń. Problem pojawia się w chwili, w której uświadamiamy sobie, że nie posiadamy przy sobie kolejnych tomów lubianej serii, albo nie została ona jeszcze napisana przez autora. Z dnia na dzień nasza cierpliwość się kończy, a my nie możemy na to nic poradzić. W końcu nadchodzi długo wyczekiwany przez nas dzień i z uśmiechem na ustach, zasiadamy do lektury. Nie bierzemy jednak pod uwagę tego, że i ta książka się kiedyś skończy, a my ponownie znajdziemy się w punkcie wyjścia.
Lief, Barda i Jasmine wyruszają w niebezpieczna podróż do Jeziora Łez, w którym czeka na nich kolejny kamień wchodzący w skład Pasa Deltory. Po drodze zmierzą się jednak z licznymi przeciwnościami losu, które zawdzięczają wiedźmie Thaegan i jej wiernym sojusznikom. Czy przyjaciołom uda się osiągnąć upragniony cel? Czy będą w stanie rozwiązać zagadki, które zostały dla nich przygotowane przez nieznane im dotąd stworzenia? Czy w trakcie swojej wędrówki spotkają na swojej drodze sprzymierzeńców? Czy ich wrodzone umiejętności okażą się wystarczającymi w walce o przetrwanie? Jeśli macie ochotę poznać odpowiedzi na te pytania, gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po lekturę tej powieści.
"Jezioro łez" to książka pełna fascynujących wydarzeń, które skutecznie odciągają swoich czytelników od trudów dnia codziennego. Spędziłam na jej czytaniu dwie godzinki i strasznie żałowałam, że nie mam przy sobie kolejnej części. Z tomu na tom robi się coraz ciekawiej i aż szkoda było mi się rozstawać z Lieffem i jego przyjaciółmi. Zestawienie tych trzech postaci sprawiło, że spędziłam czas w doborowym towarzystwie i nie dane mi było się nudzić nawet przez chwilę. Co rusz zmuszana byłam do wyobrażania sobie kolejnych miejsc, które przyszło mi zwiedzić dzięki podróży z bohaterami tej książki. Nie obyło się również bez odgadywania podchwytliwych zagadek, które w gruncie rzeczy wpłynęły na korzyść tej pozycji literackiej. Umożliwiło mi to jeszcze efektywniejsze wczucie się w sytuację, w której znaleźli Barda, Jasmin i Lieffa. To niesamowite ile musieli znosić mimo swojego młodego wieku. Ciekawe ilu z nas poradziłoby sobie w podobnej sytuacji?
Emily Rodda po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i stworzyła naprawdę ciekawą lekturę, którą zapamiętam jako pełną rozmaitych zagadek i wydarzeń, które niejednokrotnie przyprawiły mnie o zawrót głowy. Zdaje sobie sprawę z tego, że na polskim rynku wydawniczym istnieje wiele wartościowszych serii, jednak w moim odczuciu "Pas Deltory" idealnie nadaje się do poczytania w chwilach wewnętrznego wypalenia i chęci oderwania się od szarej rzeczywistości. Możecie być pewni, że poszukiwanie ukrytych kamieni sprawi, że staną się one Waszą największą obsesją i nie będziecie mogli doczekać się w chwili, w której staniecie się świadkami odrodzenia królestwa Deltory. Autorka posługuje się fajnym językiem, który niewątpliwie wpływa na korzyść całego utworu i sprawia, że czas spędzony z jego lekturą staje się jeszcze przyjemniejszy.
Wydawnictwo Egmont, luty 2012
ISBN: 978-83-237-5355-1
Liczba stron: 164
Ocena: 6/10
Lief, Barda i Jasmine wyruszają w niebezpieczna podróż do Jeziora Łez, w którym czeka na nich kolejny kamień wchodzący w skład Pasa Deltory. Po drodze zmierzą się jednak z licznymi przeciwnościami losu, które zawdzięczają wiedźmie Thaegan i jej wiernym sojusznikom. Czy przyjaciołom uda się osiągnąć upragniony cel? Czy będą w stanie rozwiązać zagadki, które zostały dla nich przygotowane przez nieznane im dotąd stworzenia? Czy w trakcie swojej wędrówki spotkają na swojej drodze sprzymierzeńców? Czy ich wrodzone umiejętności okażą się wystarczającymi w walce o przetrwanie? Jeśli macie ochotę poznać odpowiedzi na te pytania, gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po lekturę tej powieści.
"Jezioro łez" to książka pełna fascynujących wydarzeń, które skutecznie odciągają swoich czytelników od trudów dnia codziennego. Spędziłam na jej czytaniu dwie godzinki i strasznie żałowałam, że nie mam przy sobie kolejnej części. Z tomu na tom robi się coraz ciekawiej i aż szkoda było mi się rozstawać z Lieffem i jego przyjaciółmi. Zestawienie tych trzech postaci sprawiło, że spędziłam czas w doborowym towarzystwie i nie dane mi było się nudzić nawet przez chwilę. Co rusz zmuszana byłam do wyobrażania sobie kolejnych miejsc, które przyszło mi zwiedzić dzięki podróży z bohaterami tej książki. Nie obyło się również bez odgadywania podchwytliwych zagadek, które w gruncie rzeczy wpłynęły na korzyść tej pozycji literackiej. Umożliwiło mi to jeszcze efektywniejsze wczucie się w sytuację, w której znaleźli Barda, Jasmin i Lieffa. To niesamowite ile musieli znosić mimo swojego młodego wieku. Ciekawe ilu z nas poradziłoby sobie w podobnej sytuacji?
Emily Rodda po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i stworzyła naprawdę ciekawą lekturę, którą zapamiętam jako pełną rozmaitych zagadek i wydarzeń, które niejednokrotnie przyprawiły mnie o zawrót głowy. Zdaje sobie sprawę z tego, że na polskim rynku wydawniczym istnieje wiele wartościowszych serii, jednak w moim odczuciu "Pas Deltory" idealnie nadaje się do poczytania w chwilach wewnętrznego wypalenia i chęci oderwania się od szarej rzeczywistości. Możecie być pewni, że poszukiwanie ukrytych kamieni sprawi, że staną się one Waszą największą obsesją i nie będziecie mogli doczekać się w chwili, w której staniecie się świadkami odrodzenia królestwa Deltory. Autorka posługuje się fajnym językiem, który niewątpliwie wpływa na korzyść całego utworu i sprawia, że czas spędzony z jego lekturą staje się jeszcze przyjemniejszy.
Wydawnictwo Egmont, luty 2012
ISBN: 978-83-237-5355-1
Liczba stron: 164
Ocena: 6/10
Muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej tym cyklem ;)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja tej serii wpadła w moje ręce. Na pewno sięgnę po cykl "Pas Deltory" i nie mogę się już tego doczekać! :D
OdpowiedzUsuńTak, ja przeczytałam już całą serię i wciąż czuję niedosyt o przygodach Liefa, Bardy i Jasmine:)
OdpowiedzUsuńMnie również :)
OdpowiedzUsuńDopiero ta recenzja utwierdziła, mnie w przekonaniu, że muszę po ów cykl sięgnąć. I zdecydowanie "nienawidzę" cykli właśnie za to "wyczekiwanie" choć... jak tu ich nie kochać ?:) heh
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zgadzam się z każdym słowem. Cykl jest świetny, szkoda tylko, że taki krótki :P
OdpowiedzUsuń