Zupełnie zapomniałam o tej książce. Przeczytałam ją już kilka tygodni
temu, jednak nie po drodze mi było z napisaniem opinii na jej temat. W między czasie wyskoczyły mi naprawdę ważne zajęcia i nie miałam kiedy się do tego zabrać. Na całe szczęście wyszłam na prostą i po odświeżeniu sobie lektury tej powieści, postanowiłam zabrać się za spisywanie wniosków, które pojawiły się w mojej głowie w przeciągu tych kilkudziesięciu ostatnich dni.
Fabuła książki rozgrywa się niewielkim, nadmorskim państwie, które niemalże na każdym kroku patrolowane jest przez wyznaczone do tego celu jednostki. Luciano Hernando Valdez jest jedyną osobą, która nie musi się o nic martwić i żyje w prawdziwym luksusie. Mężczyzna ceniony jest przez wszystkich jako zdolny pisarz, który ma na swoim koncie niezwykle chwytliwe i godne uwagi utwory. Niestety pewnego dnia dopadła go niemoc artystyczna i ani przez chwilę nie miał ochoty na to, aby rozpocząć pracy nad kolejną powieścią. Niespodziewanie w jego życiu pojawia się uboga studentka, która raz na zawsze odmienia życie głównego bohatera. Czy dzięki niej uda mu się napisać kolejny utwór? Czy będzie on w stanie nawiązać z Catriną nieco bliższe relacje, a może pozostanie mu całkowicie obca?
"Miłość i śmierć Cateriny" to powieść, która zaciekawiła mnie od chwili, gdy zauważyłam ją w zapowiedziach Naszej Księgarni. Miałam nadzieję, że czas spędzony w towarzystwie tej książki, zachęci mnie do dalszego poszukiwania utworów, których twórcą byłby Andrew Nicoll. Tak się niestety nie stało i żałuję, że nie udało mi się odkryć fenomenu tej pozycji literackiej. Co prawda, nie spodziewałam się po niej dzieła idealnego, które sprawi, że do końca życia będę myśleć tylko o nim i podeszłam do lektury tego utworu dość swobodnie. Nie mogę sobie jednak wybaczyć tego, że tak mocno się na niej zawiodłam. W moim odczuciu była ona zbyt przerysowana i brakowało w niej jakiegokolwiek życie. Mam wrażenie, że autor poszedł po najniższej linii oporu i w całej powieści mamy do czynienia z dominacją przerostu formy nad treścią. Momentami bywało naprawdę fajnie i byłam w stanie skupić się na poznawanej historii, a nie na samym sposobie jej przedstawienia. Akcja książki rozwija się naprawdę powoli i kilkukrotnie nie byłam nawet w stanie zapanować nad ogarniającym mnie snem. Nie oznacza to oczywiście, że szkocki pisarz stworzył mało wartościową lekturę, którą należałoby omijać szerokim łukiem. Nie wykluczam, że w innych mogłaby ona wywołać zachwyt.
Andrew Nicoll to pisarz, który ma w sobie spory potencjał i wielka szkoda, że tym razem nam się nie udało. Nie poddaje się jednak i w najbliższej przyszłości, chciałabym sięgnąć po kolejne dzieło tego autora. Liczę na to, że okaże się ono o wiele przyjemniejsze i w końcu poczuję się spełniona. Myślę, że każdy indywidualnie powinien podjąć decyzję, czy ma ochotę na zapoznanie się z tym utworem, czy też nie. Osobiście nie mam na ten temat żadnego zdania, a nie chciałabym nikomu namieszać w głowach. Strasznie jestem ciekawa innych opiniit na temat tego utworu, więc kto wie, czy w najbliższych dniach nie wybiorę się na jakieś przeszpiegi.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, październik 2012
ISBN: 978-83-10-12211-7
Liczba stron: 432
Ocena: 5/10
Czytałam, nic zachwycającego.
OdpowiedzUsuńMoże w wolnej chwili ;)
OdpowiedzUsuń