Wzięłam się za pisanie opinii na temat najnowszej powieści Camilli Lackerg i o mało nie przegapiłam kolejnej rocznicy. To już trzy lata odkąd dzielę się z Wami swoimi przemyśleniami. Mam nadzieję, że na tym moja kariera blogowa się nie skończy i zanim się obejrzę, a stuknie mi jubileuszowa piąteczka! Nie będę ukrywać, że ten blog jest dla mnie sporym sukcesem. Dzięki niemu poznałam stosy ciekawych książek i wielu interesujących ludzi, którzy niejednokrotnie motywowali mnie do dalszej pracy nad sobą samą. Z okazji, chciałabym Was zaprosić do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania jest jedna z poniższych powieści:
Regulamin:
- Organizatorem konkursu jest autorka bloga "Recenzje Leny".
- Konkurs trwa od 13.04.2012 r. do 01.05.2013 r. (do godziny 23.59).
- Wyniki zostaną ogłoszone na blogu do dziesięciu dni roboczych od zakończenia konkursu.
- Sponsorem nagród jest autorka bloga "Recenzje Leny".
- Aby wziąć udział w konkursie należy pod tym postem pozostawić komentarz, zawierający Wasz nick, a także adres mailowy, który posłuży mi do kontaktu ze zwycięzcami.
- Każdy uczestnik konkursu zobowiązany jest również do napisania krótkiej wypowiedzi na temat swojej ulubionej książki. Co w niej takiego było, że aż tak bardzie skradła Wasze serce?
- Całość pracy nie powinna przekraczać 1200 znaków.
- W konkursie mogą wziąć udział jedynie osoby posiadające adres korespondencyjny w Polsce.
- Zwycięzcy konkursu zostaną wyłonieni przez specjalnie do tego przygotowaną maszynę losującą. Pierwsza z osób będzie mogła wybrać dla siebie nagrodę z pełnej puli nagród, natomiast drugiemu zwycięzcy pozostanie wybór z pozostałych czterech tytułów.
- Prawo do składania reklamacji w zakresie niezgodności przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila na adres: recenzje.leny@gmail.com.
Gratuluję trzech lat blogowania . Mam nadzieję , że motywacji do blogowania Ci nie zabraknie . W konkursie udziału nie biorę, ale życzę powodzenia innym.
OdpowiedzUsuńwiesz dobrze, że jesteś jedną z moich ulubionych blogerek, a posty komentuję wszędzie niezwykle rzadko :) ale czytam każdą z Twoich recenzji :)
OdpowiedzUsuńnick: GLAMisPINK
mail: waniliowymakeup@gmail.com
Moja ukochana książka to "Bracia lwie serce" Astrid Lindgren. Czytałam ją jako dziecko, płakałam jak głupia i wracam do niej bardzo bardzo często. Jeszcze żadna książka nie dostarczyła mi tylu emocji i żadna nie przeniosła mnie w tak cudowną, wyśnioną krainę. Odrywa mnie totalnie od rzeczywistości i za to ją kocham :)
U mnie dopiero stuknął rok, ale konkurs też jest i zapraszam Cię serdecznie :)
Dziękuję Kochana ;*
UsuńJa ostatnio też coraz rzadziej komentuje blogi. Niestety mam na to coraz mniej czasu. Zwłaszcza ostatnio, gdy mój apetyt na czytanie jest ogromny. Czego się nie robi byle tylko się nie uczyć!
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńgratuluję i życzę dalszych lat tak miłego blogowania! :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję :-) Już 3 jakże udane lata :-) Pamiętam jeszcze czasy gdy sama ani nie myślałam o tworzeniu bloga, natknęłam się na jakąś Twoją wypowiedź na nakanapie.pl i gdy weszłam na bloga byłam pod ogromnym wrażeniem tego, co stworzyłaś :-) Dalej jestem :-) Życzę wielu kolejnych, przynajmniej równie udanych lat blogowania :-) A w konkursie postaram się wziąć udział, ale nad wypowiedzią muszę jeszcze popracować :-)
OdpowiedzUsuńOjej! To było strasznie dawno, jak byłam aktywną uczestniczką portalu nakanapie.pl. Teraz rzadko się tam udzielam. Twoje słowa są naprawdę miłe i ogromnie cieszę się z tego powodu.
UsuńZosiek, bumpy@onet.pl
OdpowiedzUsuńMoją niezaprzeczalnie ulubioną książką jest "Imię wiatru" autorstwa Patricka Rothfussa. Ten autor to mistrz, absolutny geniusz słowa. Jego bohaterowie są doskonale wykreowani, język jest perfekcyjnie wybitny, historia wciągająca, wzruszająca i niesamowicie ciekawa, a świat nakreślony szczegółowo i dokładnie. Nie spotkałam się jeszcze z lepszą pozycją, żadna inna nie dorasta jej nawet do pięt pod względem operowania słowem i ładunku emocjonalnego (były momenty, gdzie łzy leciały mi ciurkiem). Od czasu, gdy przekręciłam pierwszą stronę powieści Rothfussa, książki nie są już dla mnie takie same – te, które kiedyś uznałabym za świetne, dziś uznaję tylko za dobre, ponieważ "Imię wiatru" całkowicie zmieniło moją osobistą punktację i stało się absolutem, doskonałością, do której książki dążą, ale nie osiągają.
Pozdrawiam i gratuluję. :)
No to pięknie:) Już trzy latka!! wow!:)) Gratuluję1;)))
OdpowiedzUsuńKsiążką, która skradła moje serce i sprawiła, że na długie godziny odeszłam ze świata żywych by lawirować wśród duchów, było dzieło Jeri Smith-Ready „Odcień fioletu”. Jest to historia dziewczyny, Aury, która traci swojego ukochanego chłopaka w tragicznych okolicznościach. Jej uczucia trudno ubrać w słowa. Tym bardziej jeśli już kiedyś się kogoś straciło. Jak to często jest, czas leczy rany. Ludzie przychodzą, odchodzą, a my wciąż musimy tu być. Bez względu na wszystko. W jej przypadku jednak nic nie jest proste. Jako pierwsza urodzona po Przemianie, Aura widzi duchy. Wśród nich jest też on- jej ukochany Logan. Jednak dar okazuje się być jednocześnie przekleństwem. Bo czy jest coś gorszego od świadomości, że miłość Twojego życia, choć stoi obok, jest jedynie niematerialnym duchem, którego nikt nie widzi? Rany Aury nie mogą się zabliźnić dopóki nie pozwoli ona swojej przeszłości odejść . Ale to nie takie proste pożegnać się na zawsze…
OdpowiedzUsuńMogłoby się wydawać, ze to historia jakich wiele. Ale czytanie jej było jak operacja na otwartym sercu. Czułam jakby ktoś rozciął mi je na pół i wtłaczał w nie z każdym atramentowym słowem, nowe emocje. Mroził i rozgrzewał na zmianę. Razem z Aurą przeżyłam wielki ból, upokorzenie, żal, smutek, gorycz. Wylewałyśmy razem rzewne łzy, ale także przeżyłyśmy chwile radości, prawdziwego szczęścia, przeżyłyśmy miłość i cudowną przyjaźń. To była niesamowita podróż. I tak naprawdę nigdy nie zapomnę co czułam przeżywając tą historię.
Patka
patrycjakuchta@onet.pl
zmieniłam maila:
Usuńpatrycja.kuchta.uK@gmail.com
OdpowiedzUsuńTrzy lata to bardzo długi okres czasu. Podziwiam Cie Olu za kawał dobrej pracy jaką włożyłaś w rozwój swojego bloga, za Twoje znakomite recenzje, jedne z moich ulubionych. Życzę dalszych sukcesów!!!
Gratuluje udanych trzech lat! Życzę kolejnych, pozdrawiam~!
OdpowiedzUsuńNo kochana,GRATULUJĘ ;) Gnaj do piątki i pisz ile dasz radę. A ja obiecuję Cię gnębić ile wlezie ;P
OdpowiedzUsuńGratuluję trzeciej rocznicy :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną książką jest powieść Waltera Moersa pt. ,,Miasto śniących książek". Może wydawać się zwykłą bajką dla dzieci, ale myślę, że każdy znalazłby w niej coś bliskiego swojemu sercu. Opowiada o smoku Hildegunście, który wchodzi w posiadanie najznakomitszego rękopisu, jaki widział świat. Chwilę później znajdujemy się we wspaniałym Księgogrodzie, miejscu wypełnionym wydawnictwami, księgarniami i antykwariatami. Powieść jest pewnego rodzaju hołdem dla samych książek i wielkich pisarzy. Jest bardzo bliska mojemu sercu i wiem, że nigdy o niej nie zapomnę.
Pendragon, aggaton@gmail.com
Ale jeszcze jedno chcę powiedzieć :) Ogromny szacun za to, że ciągle się tak świetnie na tym blogu trzymasz ;*
OdpowiedzUsuńPoczekaj jeszcze trochę i mnie przegonią. W końcu grafomania zdaniem niektórych jest niepożądana na tego typu blogach. No cóż... Recenzentką się nigdy nie mianowałam, a skoro innym coś nie pasuje, to chyba ich problem. Póki co się stąd nie ruszam!
UsuńGratuluję trzech lat :D
OdpowiedzUsuńTrzy lata, no, to już coś :) Gratuluję i życzę kolejnych (co najmniej!) trzech równie owocnych lat :D
OdpowiedzUsuńGratulacje i serdeczne życzenia urodzinowe dalaszych sukcesów
OdpowiedzUsuńNajmocniej gratuluję! Mam nadzieję, że Twoje urodzinowe życzenie się spełni i lat blogowania będzie przed Tobą jeszcze wiele :)
OdpowiedzUsuń3 lata super!!! Życzę kolejnych i kolejnych lat płodnego blogowania :) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę jeszcze wielu kolejnych rocznic! ;)
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje, Lenka :)))
OdpowiedzUsuńWybrać 1 książkę spośród wielu??? Oj ciężko! Pamiętam, że w dzieciństwie zauroczyła mnie dość gruba historyczna książka – "Jadwiga i Jagienka". Przeczytałam ją 3 razy! Co mnie w niej zauroczyło? Piękno przyjaźni bez względu na pochodzenie i status materialny. Główne bohaterki były moimi rówieśniczkami, ale bardziej identyfikowałam się z Jagną, bo mieszkam na wsi, a pasją mojej mamy jest haft krzyżykowy. Mało tego, od dzieciństwa wychowywałam się także w zamku krzyżackim, w którym moja mama pracowała jako księgowa (wówczas to był PGR), dlatego czasy średniowieczne i czerwone mury są bardzo bliskie memu sercu do dziś...
OdpowiedzUsuńmartucha180@tlen.pl
PS. Najlepszego! ;)
Gratuluję tych trzech lat!;)
OdpowiedzUsuńNick: Azumi
Mail: azumi.90@hotmail.com
Jest dużo książek, które lubię. Ale teraz chciałabym napisać o "Zło czai się wszędzie" Agathy Christie. Nie jest to jej najlepszy kryminał, chociaż jest naprawdę dobry. Mam jednak sentyment do tej książki. Poirot, urlop na wyspie, zagadka kryminalna do rozwiązania... Poza tym, znalazłam tę powieść w domu. Egzemplarz jest już dosyć stary, ma pożółkłe kartki i pozaginane rogi...a także moje dziecięce "rysunki" na niektórych stronach. Ale pomimo tego, a może właśnie dzięki temu, ma swój urok. Który sprawił, że z przyjemnością wracam do tej historii.
KasikO
OdpowiedzUsuńostapowicz.k@gmail.com
Jest kilka książek, które lubię bardziej niż inne, ale ta, którą wspominam do tej pory to Nigdy w Życiu Katarzyny Grocholi. Dlaczego? Przed jej przeczytaniem mówiłam:
Ja + czytanie książek = Nigdy w życiu!
Po przeczytaniu a potem obejrzeniu jej ekranizacji trochę pozmieniało to moje podejście i teraz jest tak,
Ja + brak książek na co dzień i od święta = Nigdy w życiu!!!
Gratuluję rocznicy :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną książką są "Ciepłe ciała" Isaaca Mariona. Trudno przypisać ją do konkretnego gatunku. Trochę w niej romansu, postapokalipsy, a także psychologii. Urzekła mnie w niej przede wszystkim szczerość. Naprawdę dopingowałam R. Jego walka o człowieczeństwo w tym okrutnym świecie, gdzie nie ma już miejsca na wrażliwość, wydała mi się czymś ważnym. Chyba każdy z nas poszukuje samych siebie. Często gubimy się w tym wszystkim. Ja także. Dlatego historia R naprawdę do mnie przemówiła. Zdałam sobie sprawę, że walczę razem z nim. O nadzieję, miłość, akceptację. Ze względu na swój "status biologiczny" R zasłużył na tytuł najdziwniejszego z moich "książkowych chłopaków". Zakochałam się w zombie! :)
Juliette
julie08642@gmail.com
Nick: niebieskoczerwonamorda
OdpowiedzUsuńanetaaaa7@wp.pl
Książką, która na zawsze zdobyła moje serce jest "Podniebny taniec" autorstwa Nory Roberts. Świat opisany w tej książce jest tym, o czym zawsze marzyłam. Mała wysepka na środku oceanu, gdzie wszyscy żyją ze sobą w pokoju, z dala od duszących spalin, zgiełku i pośpiechu. Wszystko tętni tam swoim własnym, powolnym rytmem, a w tle czuć wspaniały aromat wypieków wydobywający się z niewielkiej kawiarnio - czytelni pięknej czarownicy.
Mmmmm.... Aż się po raz kolejny rozmarzyłam :) "Podniebny taniec" ma w sobie wszystko co kocham, czego pragnę i poszukuję w codziennym życiu.
Nick: Piotrek/SpokoWap
OdpowiedzUsuńspokowap@o2.pl
"To" Stephena Kinga. Nie dość, że cegła (a lubię potężne tomiszcza), to jeszcze przerażająca jak diabli. Książkę przeczytałem mając ledwo 17 lat, dzięki czemu wywarła na mnie potężne wrażenie. Zawiera w sobie wszystko to, co u Kinga najlepsze - cudownie wykreowany nastrój, całą masę strasznych scen, mocno zarysowane wątki obyczajowe i bohaterów z krwi i kości. Znakomita powieść.
ulvang
OdpowiedzUsuńgalinamks@wp.pl
Moja przygoda z literaturą zaczęła się od zupełnie nieznanego pisarza Francisa Clifforda i jego książki "Księżyc w dżungli". Akcja książki toczy się w Birmie gdzie amerykański żołnierz zostaje ranny i pomocy udziela mu misjonarz wraz z siostrą zakonną. Stopniowo dochodzi do zdrowia a zarazem coraz bardziej zakochuje się w zakonnicy. Wkrótce musi uciekać bo nadchodzą Japończycy. Zostawia księdzu pistolet i wraca tam po latach by dowiedzieć się, że wszyscy zostali rozstrzelani bo w wiosce odkryto jego broń. Tak mnie wciągneła ta książka, że dziś czytam co tylko się da:).
Książek w moim życiu było sporo i wiele z nich mogłabym nazwać mianem ulubionych, szczególnie w momencie czytania, gdy pochłaniały mnie bez reszty. Przychodził jednak czas, że ulubiona książka zostawała zdetronizowana przez następną, i jeszcze następną i tak wciąż się dzieje i będzie działo dopóki czytam. Wciąż mogę trafić na tę, która zawładnie moim sercem. Jest jednak kilka książek, których wspomnienie nie blednie nawet z upływem czasu a powtórne czytanie ich po latach nie umniejsza emocji z nimi związanych. Jedną z nich jest książka Rogera Zelaznego "Stwory światła i ciemności", na którą trafiłam zupełnie przypadkiem i zaczęłam czytać, żeby zabić nudę... Znalazłam się w całkiem innym świecie a skończywszy czytać nadal słyszałam spiżowy odgłos kopyt konia Stalowego Generała pędzącego po niebie, czułam niemal namacalne cierpienie Przebudzeńca powoływanego do życia przez Anubisa a serce stukało mi w takt młoteczkowatych paluszków niewidomych kowali wykuwających smugę błękitnego światła dla Księcia. Zadziwiająca i zaskakująca fabuła będąca pomieszaniem mitów z różnych kultur, bohaterowie, którzy wcale nie są takimi, jakimi odbiera ich początkowo czytelnik i oszczędny, ale jednocześnie niesamowicie wnikliwy sposób pisania autora czynią tę książkę niepowtarzalną i poruszającą lekturą, która na długo zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńbeataalfa@wp.pl