niedziela, 14 kwietnia 2013

Camilla Lackberg - Zamieć śnieżna i woń migdałów

Nie jestem przekonana do nowej szaty graficznej, która od jakiegoś czasu towarzyszy powieściom Camilli Lackberg. Zdaję sobie sprawę z tego, że okładka powinna stanowić jedynie dodatek do treści, a jej głównym zdaniem jest zaciekawienie swoich czytelników przedstawioną w niej historią. Bardzo często bywa jednak tak, że to właśnie pierwsze spojrzenie zachęca Mola Książkowego do zakupu danej powieści, a dopiero potem przychodzi czas na pełne napięcia rozczarowanie. Bycie wzrokowcem nie pomaga mi w dążeniu do postawionego sobie celu i choć strasznie żałuje, że najnowsza publikacja szwedzkiej autorki nie przyoblekła się w ciemne barwy, które idealnie pasowałyby mi do reszty kolekcji, to i tak jestem zadowolona z tego co znalazłam w jej wnętrzu. Nie obyło się oczywiście bez drobnych zgrzytów, które wpłynęły na niekorzyść dla tego utworu. O nich jednak powiem nieco więcej w dalszej części dzisiejszej opinii.

Martin Mohlin decyduje się na uczestniczenie w przyjęciu, którego organizatorem jest najbliższa rodzina jego narzeczonej. Wieczór zapowiada się niezwykle interesująco i już po kilkunastu minutach spędzonych w towarzystwie klanu Liljecronas jest pewien, że wolałby spędzić ten czas w zupełnie inny sposób. Podczas kolacji dochodzi jednak do wydarzenia, które zmusza policjanta do wykorzystania swoich umiejętności i przeprowadzenia szybkiego śledztwa w sprawie zabójstwa seniora rodu Liljecronas. Czy Martinowi uda się odnaleźć przestępce, który odważył się dosypać Rubenowi cyjanku? Jakie przeciwności losu czekają na niego w trakcie przesłuchań?

"Zamieć śnieżna i woń migdałów" to powieść, którą czytała się niezwykle szybko i przyjemnie. Co prawda posiada ona niewiele ponad sto stron i niektórym możecie się to wydawać dość niepozorna, jednak jest w stanie wywołać w swoich czytelnikach wiele sprzecznych emocji. Obcowanie z zamożną rodziną, która na pierwszym miejscu stawia dobra materialne i żerowanie na schorowanym już mężczyźnie, stanowi dość ciekawy obraz dzisiejszego świata. Nie twierdzę, że w podobny sposób zachowuje się większość współczesnej populacji, jednak jestem niemalże pewna, że podobny stosunek do pieniądze wykreował się w sporej części naszego społeczeństwa. Liljecronasowie robili wszystko, by jak najbardziej przypodobać się seniorowi swojego rodu i bynajmniej nie chodziło im o okazanie szacunku osobie starszej i nieco bardziej doświadczonej. Po kilkunastu przeczytanych stronach byłam już niemalże pewna, że głównym bohaterem tego spektaklu jest majątek, który mogliby odziedziczyć poszczególni członkowie rodziny. Czy w ten sposób powinni zachowywać się kochający synowie lub wnuki? Czy nie dość było im mamony, którą pożyczyli od Rubena w przeciągu ostatnich kilku lat? Zgodzę się z tym, że nie posiadał on łatwego charakteru i był w stanie zaleźć za skórę nawet najbardziej cierpliwiej osobie. Zastanawiam się jednak, czy jego zachowanie w stosunku do najbliższych nie okazało się w pełni zasłużonym i jedynym, które był w stanie wobec nich zastosować?

Camilla Lackberg stworzyła dość typowy dla siebie utwór, w którym zabrakło mi czegoś odrobinę bardziej ambitnego i przemyślanego. Moment śmierci Rubena, ale i również prowadzone przez Martina śledztwo, okazało się jak dla mnie zbyt mało dopracowana i po prostu nudne. Zdaję sobie sprawę z tego, że będą zamkniętym na wyspie i nie mogąc się nigdzie z niej ruszyć, człowiek nie ma zbyt wielu możliwości do wykazania się swoimi umiejętnościami. Nie wymagałam od niego rzeczy niemożliwych i skupiłam się na samym postępowaniu, któremu daleko było do doskonałości. Niekiedy miałam nawet wrażenie, że główny bohater nie potrafi w sposób profesjonalny przeprowadzić przesłuchania świadków. Niby starał się on jak najlepiej wywiązać ze swoich obowiązków, ale i też widać było, że towarzysząca całości oględzin sytuacja, nie okazałą się dla policjanta komfortowa. Nie będę ukrywać, że jestem w pełni zadowolona z dzieła szwedzkiej pisarki, ponieważ tak nie jest. Strasznie żałuję, że główny bohater zamiast skupić się na powierzonym mu zadaniu, co rusz przywoływał w myślach osobę innego stróża prawa, który był bardziej doświadczony w tych kwestiach. W całości utworu taka sytuacja pojawiła się kilkukrotnie i niestety miała znaczny wpływ na mój odbiór tej lektury. "Zamieć śnieżna i woń migdałów" to również pozycja literacka, w której zabrakło mi wątków pobocznych. To właśnie one stanowią brakujący element układanki, który tak bardzo lubimy w czytanych przez siebie powieściach skandynawskich. Mam nadzieję, że w kolejnym razem spotkam się ze znacznie lepszą publikacją Camilli Lackberg i w stu procentach spełni ona moje ukryte oczekiwania.

Wydawnictwo Czarna Owca, grudzień 2012
ISBN: 978-83-7554-228-8
Liczba stron: 144
Ocena: 6/10

4 komentarze:

  1. Szkoda, że nie ma wątków pobocznych, pisarka zwykle tak dobrze je ukazywała i trochę ten główny bohater mało aktywny, ale i tak mam zamiar przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aktualnie czytam jedną z powieści tej pani i ta książka zapewne czeka w kolejce. Nie znam wszystkich tytułów wydanych przez Lackberg, lecz być może z większością się zapoznam, ponieważ podoba mi się jej styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Zamieć śnieżna i woń migdałów" była moim pierwszym spotkaniem z tą autorką. Mnie akurat szata graficzna przypadła do gustu, bo lubię takie pastelowe barwy. Co do treści, to przyznam szczerze, że miałam trochę większe oczekiwania, ale i tak było nieźle. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony patrzac na okladke mam wrazenie, ze chodzilo o to, by oddac mrozny, skandynawski klimat. Z drugiej, gdzbz nie nazwisko autorki, patrzac na okladke, ksiazke pewnie bym zignorowala. Czegos zdecydowanie jej brakuje...
    Sama jeszcze tej ksiazki nie czytalam, ale jesli dobrze kojarze, to ten tytul w ktorym dosc konkretnie rozciagnieto tekst, by sprawic wrazenie ze jest go wiecej. Do tego twarda okladka i konkretna cena.... To chyba ta ksiazka, prawda? Bardzo nie lubie takich praktyk, dlatego ksiazke raczej bym wypozyczyla ale na pewno bym jej nie kupila...

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy