sobota, 16 maja 2015

Jill Shalvis - Szczęśliwa przystań

Z twórczością Jill Shalvis zetknęłam się po raz pierwszy w maju 2012 roku i muszę przyznać, że niemalże w tej samej chwili straciłam dla niej głowę. Zupełnie nie spodziewałam się ze swojej strony aż tak pozytywnego odbioru jakiegokolwiek romansu i gdyby znalazł się życzliwy człowiek, który powiedziałby mi, że w towarzystwie "Oczarowanej" przepadnę, prawdopodobnie wyśmiałabym delikwenta i bez wątpienia podeszłabym do lektury tej książki ze sporym dystansem. Tymczasem dane mi było pominąć wszystkie te elementy i na spokojnie zaznajomić się z niezwykle subtelną historią, choć nie zabrakło w niej również mocniejszych momentów i to właśnie one sprawiły, że obiecałam sobie, że nie spocznę dopóki nie zdobędę i nie przeczytam pozostałych powieści amerykańskiej pisarki. 

Bajeczne miasteczko Lucky Harbor, te samo, które niegdyś połączyło losy trzech przyrodnich sióstr: Tary, Maddie oraz Phoebe, ponownie staje się miejscem, gdzie kobiety wspólnymi siłami starają się walczyć z dotykającymi je przeciwnościami losu. Kiedy życie najstarszej z nich rozpada się na milion małych kawałków, bohaterka postanawia na stałe osiedlić w miasteczku i pomóc najbliższym sobie osobom w renowacji i prowadzeniu, odziedziczonego po matce hotelu. Stopniowo Tara zaczyna odzyskiwać panowanie nad swoją egzystencją, jednak w tym samym czasie okazuje się, że pewien przystojny żeglarz stworzył dla niej zupełnie inny scenariusz na życie. Czy kobieta zrobi wszystko co w swojej mocy, by być szczęśliwą? Jaką rolę w całej tej sytuacji odegra nowa sympatia Stalowej Magnolii?

Zakochałam się w tej książce, choć muszę przyznać, że jest ona nieco słabsza od "Oczarowanej". Nie mniej jednak została ona naprawdę sprawnie napisana i spotkanie z nią można uznać za jak najbardziej udane. Obcując z historią przedstawioną nam przez Jill Shalvis poczułam się tak jakbym sama była częścią wydarzeń mających miejsce w Lucky Harbor. Z całą pewnością nie utożsamiałam się z głównymi bohaterami tej lektury, ale miałam nie odparte wrażenie, że dane mi jest obserwować to wszystko ze stosunkowo bliskiej odległości. Na kilka krótkich chwil sama stałam się mieszkanką tego bajecznego zakątka i całym sercem wspierałam ich decyzje. Po raz kolejny mamy do czynienia z bohaterami, którzy posiadają na swoim koncie spory bagaż doświadczeń, więc nic dziwnego, że w wielu przypadkach po prostu boją się zaryzykować, by ponownie spróbować zawalczyć o własne szczęście. Muszę przyznać, że Tara jest postacią, która intrygowała mnie od samego początku. Już w pierwszej chwili skojarzyła mi się z Natalią Anną Sucharską, bohaterką fenomenalnej powieści "Natalii5", choć to właśnie Stalowa Magnolia wywarła na mnie o wiele bardziej pozytywne wrażenie i z całą pewnością pozostanie ona w moich myślach na bardzo długi czas, choć jej siostrom również niczego nie brakowało.

"Szczęśliwą przystań" chciałabym polecić osobom lubującym się w lekkich i zarazem niezobowiązujących powieściach, które pozwalają im na przeniesienie się do zupełnie innej rzeczywistości. Książka ta z całą pewnością wpisze się w wasze gusta czytelnicze i sprawi, że spędzą one efektywnie czas w towarzystwie trzech uroczych kobiet, a także kręcących się wokół nich mężczyzn. Ponadto utwór został napisany przy pomocy całkiem fajnego języka, który dodatkowo podkręca mające w nim miejsce wydarzenia. Z całą pewnością powrócę do lektury tej pozycji literackiej za jakiś czas, ponieważ uważam, że naprawdę jest ona tego warta.

Moja ocena: 7/10

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam powieści Jill Shalvis. Świetnie kreuje bohaterów, którzy mają własne życie i przeszłość. Cudowna jest też atmosfera miasteczka. Człowiek czuje spokój i doznaje takiego miłego odprężenia przy czytaniu romansów z Lucky Harbor w tle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami takie lekkie powieści są dobre, aby odreagować. Chętnie zajrzę w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie do całej prozy tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej pisarki, ale obiecuję, że poznam w najbliższym czasie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytała chyba muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. O, widzę, że muszę zapoznać się z twórczością tej autorki. Nazwisko już parę razy obiło mi się o uszy, ale prawdę mówiąc nie spodziewałam się niczego szczególnego, a tu proszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki twojej recenzji dodam tą książkę do listy : do przeczytania" zapraszam do mnie na "Dziewczynę z porcelany" :)

    http://zaczytana-na-wieki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią przeczytam w wolnym czasie.Świetna recenzja.

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam jeszcze tej autorki, a po "Szczęśliwą przystań" z chęcią sięgnęłabym w celu oderwania się od cięższych książek ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie czytałam żadnego romansu ale może w końcu warto się skusić i kupić sobie tą książkę?Zapraszam do mnie na recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za romansami, czytam je jedynie okazjonalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie słyszałam o autorce, ale może kiedyś sięgnę z ciekawości, lubię romanse więc prawdopodobnie mi się spodoba :) Pozdrawiam :3

    http://bookfaction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba muszę się w końcu zdecydować na prozę tej autorki, skoro tak ją zachwalasz :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O autorce jeszcze nigdy nie słyszałam, tytuł tej książki jakoś też o uszy mi się nie obił. A przyznam że szkoda, bo sądząc po opisie musi być ciekawa. Gdy tylko uporam się z moimi zaplanowanymi książkami do przeczytania, postaram się zapoznać z tą powieścią ;)

    http://zaliamoon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. siostry to Tara, Maddie i Chloe, a nie Phoebe, bo to ich matka.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy