Autor: Valérie Tasso
Tytuł: Dziennik nimfomanki
Wydawnictwo: Świat książki
Ilość stron: 272
Opis: Prawdziwa, autobiograficzna historia ekskluzywnej prostytutki z Madrytu: skandalizujące wspomnienia dziewczyny uzależnionej od seksu. Wiele tu bulwersujących scen, od seksu na cmentarzu po zabawy z butelką coca-coli. A jednak jest to także historia miłości... Od marca w naszych kinach hiszpański film według tej książki.
Recenzja: Bardzo długo szukałam okazji, by zasięgnąć po tą książkę. Niestety we wszelkiego rodzaju bibliotekach w moim mieście jej nie było, a czytanie ebooka na komputerze, to już nie to samo. Z tych właśnie powodów postanowiłam zakupić sobie na allegro własny egzemplarz. Łącznie z przesyłką kosztował niewiele ponad 10zł, więc stwierdziłam, że warto zaryzykować.
Po "Dzienniku nimfomanki" nie spodziewałam się wielkiego arcydzieła, a mimo to mocno się na niej zawiodłam. Szczerze podziwiam autorkę za to, że w sposób otwarty zdecydowała się opisać historię swojego życia, jednak czytałam już dużo lepsze książki napisane na faktach. Jak dla mnie dzieło Valérie Tasso było wręcz płytkie i nie chodzi mi w tej chwili o ilość erotyki w nim zawartej. Tak naprawdę do chyba jedynie sceny rozgrywane w domu publicznym zwróciły na mnie nieco większą uwagę. Oczywiście i one pozostawiały wiele do życzenia, jednak w porównaniu z całą resztą nie prezentowały się nagorzej.
Podsumowując:
Prezentowana w dniu dzisiejszym pozycja nie należy do najgorszych, jednak do miana "dobrej książki" brakuje jej naprawdę sporo. Do jej plusów możemy zaliczyć fakt, iż napisana została całkiem niezłym językiem i podczas czytania nie ma w tej kwestii większych problemów.
Jakiś czas temu - z ciekawości - postanowiłam obejrzeć film nakręcony na podstawie tej książki. Z tego co pamiętam wydawał mi się wtedy odrobinę lepszy ode swojego pierwowzoru.
Być może są na świecie miłośnicy tego typ literatury, ja jednak tej pozycji nie polecam
Recenzja: Bardzo długo szukałam okazji, by zasięgnąć po tą książkę. Niestety we wszelkiego rodzaju bibliotekach w moim mieście jej nie było, a czytanie ebooka na komputerze, to już nie to samo. Z tych właśnie powodów postanowiłam zakupić sobie na allegro własny egzemplarz. Łącznie z przesyłką kosztował niewiele ponad 10zł, więc stwierdziłam, że warto zaryzykować.
Po "Dzienniku nimfomanki" nie spodziewałam się wielkiego arcydzieła, a mimo to mocno się na niej zawiodłam. Szczerze podziwiam autorkę za to, że w sposób otwarty zdecydowała się opisać historię swojego życia, jednak czytałam już dużo lepsze książki napisane na faktach. Jak dla mnie dzieło Valérie Tasso było wręcz płytkie i nie chodzi mi w tej chwili o ilość erotyki w nim zawartej. Tak naprawdę do chyba jedynie sceny rozgrywane w domu publicznym zwróciły na mnie nieco większą uwagę. Oczywiście i one pozostawiały wiele do życzenia, jednak w porównaniu z całą resztą nie prezentowały się nagorzej.
Podsumowując:
Prezentowana w dniu dzisiejszym pozycja nie należy do najgorszych, jednak do miana "dobrej książki" brakuje jej naprawdę sporo. Do jej plusów możemy zaliczyć fakt, iż napisana została całkiem niezłym językiem i podczas czytania nie ma w tej kwestii większych problemów.
Jakiś czas temu - z ciekawości - postanowiłam obejrzeć film nakręcony na podstawie tej książki. Z tego co pamiętam wydawał mi się wtedy odrobinę lepszy ode swojego pierwowzoru.
Być może są na świecie miłośnicy tego typ literatury, ja jednak tej pozycji nie polecam
Moja ocena: 4/10
A mi o ile książka się nawet podobała, o tyle film wyłączyłam po 15 minutach, zdegustowana strasznie.
OdpowiedzUsuń'Pamiętnik...' wzbudza wiele skrajnych emocji, ale mnie negatywne opinie nie odstraszają - z ciekawości zamierzam po nią sięgnąć, żeby przekonać się 'o co tyle hałasu'.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kreatywa
Zbytnio nie lubię książek autobiograficznych, więc raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko sięgnęłabym po tą książkę, ale mój wiek wydaje się nie być stosowny do takich przedsięwzięć.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz na moim blogu :).
Współczuję i życzę powodzenia w pilnowaniu nastolatków. Wydaje mi się, że paralizator będzie niezbędny w okiełznaniu moich rówieśników xD.
Pozdrawiam!
recenzje-rapsodii.blog.onet.pl
pfu: rapsodia-recenzje... xD
OdpowiedzUsuńCzytałam już pare opinii na temat tej książki i zazwyczaj bloggerzy wypowiadali się o niej pochlebnie:)
OdpowiedzUsuńMiałam to w bibliotece w gimnazjum, nigdy mnie nie ciekawiło. To nie literatura dla mnie.
OdpowiedzUsuńOpis mnie nie zainteresował i Ty też nie polecasz, więc ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i średnio mi się podobała.
OdpowiedzUsuńHobbit na pewno zmieni twoje nastawienie do Tolkiena. Ta książka ma swoją magię. Gdy ją czytałam czułam się jak małe dziecko. Tak potrafi rozbudzić wyobraźnię ;).
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, zresztą nie polecasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja raczej nie przeczytam takiej książki. Totalnie mnie nie interesują takie autobiografie. Nie w moim typie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
PS- U mnie nowa recenzja i wynik sondy. Zapraszam. [teens-books]
Ani film, ani książka mi się nie spodobały. Szkoda, że w filmie pominięto scenę na cmentarzu:)
OdpowiedzUsuńA ja wręcz przeciwnie, bardzo polecam książkę zarówno i film ;)
OdpowiedzUsuń