Ostatnimi czasy zauważyłam, że czytam dużo książek podchodzących swoim gatunkiem pod mieszaninę kryminału i thrilleru. Podobnie było i tym razem. Gdy sięgnęłam na półkę po "Skutki uboczne" Janusza Beynara, to nawet nie zauważyłam, że całość okładki składa się z ułożonych obok siebie listków tabletek - jak się później okazało antykoncepcyjnych. Dużo bardziej zainteresowała mnie krótka charakterystyka autora znajdująca się z tyłu lektury. Ucieszyłam się, gdy otwarcie okazało się, że posiada on wiele cech wspólnych ze stworzonym przez siebie głównym bohaterem.
Akcja książki toczy się wokół przerażających odkryć, do jakich doszedł przez czterdziestoma laty profesor Alister Swan wraz ze swoim wspólnikiem. Niestety wyniki badań tej dwójki nigdy nie ujrzały światła dziennego a organizacja w nich oczerniana jest zdolna do wszystkiego byle tylko je zniszczyć. Mimo, iż jednego z mężczyzn zabito już kilkadziesiąt lat wstecz, to dopiero teraz - po tysiącach godzin obserwacji i śledzenia - udało się wyeliminować drugiego z nich. Niestety mężczyzna nie miał interesujących spółkę dokumentów...
Kilka godzin przez swoją śmiercią Alister Swan wybrał się na - pierwszy po stracie żony - rajd po ukochanych szlakach. To właśnie tam spotkał detektywa Barskiego, któremu powierzył los swoich odkryć badawczych. Z chwilą, gdy Jan dowiedział się o zgładzeniu swojego towarzysza zrozumiał, że on i jego rodzina znaleźli się w śmiertelnym zagrożeniu.
"Skutki uboczne" przeczytałam z należytym im zaangażowaniem. Autora lektury uważam za niezwykłego geniusza, który w sposób profesjonalny i dokładny zabiera się do pracy nad swoim dziełem. Każda z występujących w powieści osób została dopracowana przez pana Janusza Beynara niemalże do granic możliwości. Wśród bohaterów oczywiście znajdziemy postacie, które będą działać na nas w sposób negatywny - tak, jak na mnie Vincent - ale kto powiedział, że w każdej książce musimy polubić wszystkich. Główny bohater (Jan Barski) poprzez swoje wysportowanie momentami przypominał mi Roberta Langdona, jednak z pewnością przewyższał inteligencją i sprytem postać wymyśloną przez Dana Browna. Intrygi zostały zaplanowane prawie, że idealnie, więc wcale się nie dziwię, że jedynie Monica wpadła na sukcesywny trop detektywa.
Pytanie tylko, czy wynajęta przez farmaceutyczną potęgę firma po trzydziestu siedmiu latach współpracy będzie w stanie wykorzystać swoją szansę na zakończenie tej sprawy?
Szczerze mówiąc tej pozycji nie są się opisać nawet milionem słów. W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest o lekturę, w której ciągle coś się dzieje, a czytelnik do ostatnich chwil nie domyśla się kolejnych posunięć bohaterów. W całości zgadzam się ze słowami, które znajdują się na przedniej okładce książki: "Janusz Beynar serwuje czytelnikowi dynamicznie rozwijającą się akcje, sadonistyczny styl narracji i atrakcyjny leitmotiv. Powieść przeznaczona jest dla wymagającego czytelnika, który oprócz inteligentnej rozrywki, poszukuje w książce źródła ciekawie przekazanej wiedzy. Gorąco polecam!
Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2009
ISBN: 978-83-61194-33-0
Liczba stron: 376
Ocena: 10/10
Z tego miejsca chciałabym również przypomnieć o wciąż trwającym konkursie, którego finał przewiduję na środę 20 października!!! Gorąco zachęcam do zgłaszania się ;) Szczegóły w etykiecie Konkurs!
Akcja książki toczy się wokół przerażających odkryć, do jakich doszedł przez czterdziestoma laty profesor Alister Swan wraz ze swoim wspólnikiem. Niestety wyniki badań tej dwójki nigdy nie ujrzały światła dziennego a organizacja w nich oczerniana jest zdolna do wszystkiego byle tylko je zniszczyć. Mimo, iż jednego z mężczyzn zabito już kilkadziesiąt lat wstecz, to dopiero teraz - po tysiącach godzin obserwacji i śledzenia - udało się wyeliminować drugiego z nich. Niestety mężczyzna nie miał interesujących spółkę dokumentów...
Kilka godzin przez swoją śmiercią Alister Swan wybrał się na - pierwszy po stracie żony - rajd po ukochanych szlakach. To właśnie tam spotkał detektywa Barskiego, któremu powierzył los swoich odkryć badawczych. Z chwilą, gdy Jan dowiedział się o zgładzeniu swojego towarzysza zrozumiał, że on i jego rodzina znaleźli się w śmiertelnym zagrożeniu.
"Skutki uboczne" przeczytałam z należytym im zaangażowaniem. Autora lektury uważam za niezwykłego geniusza, który w sposób profesjonalny i dokładny zabiera się do pracy nad swoim dziełem. Każda z występujących w powieści osób została dopracowana przez pana Janusza Beynara niemalże do granic możliwości. Wśród bohaterów oczywiście znajdziemy postacie, które będą działać na nas w sposób negatywny - tak, jak na mnie Vincent - ale kto powiedział, że w każdej książce musimy polubić wszystkich. Główny bohater (Jan Barski) poprzez swoje wysportowanie momentami przypominał mi Roberta Langdona, jednak z pewnością przewyższał inteligencją i sprytem postać wymyśloną przez Dana Browna. Intrygi zostały zaplanowane prawie, że idealnie, więc wcale się nie dziwię, że jedynie Monica wpadła na sukcesywny trop detektywa.
Pytanie tylko, czy wynajęta przez farmaceutyczną potęgę firma po trzydziestu siedmiu latach współpracy będzie w stanie wykorzystać swoją szansę na zakończenie tej sprawy?
Szczerze mówiąc tej pozycji nie są się opisać nawet milionem słów. W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest o lekturę, w której ciągle coś się dzieje, a czytelnik do ostatnich chwil nie domyśla się kolejnych posunięć bohaterów. W całości zgadzam się ze słowami, które znajdują się na przedniej okładce książki: "Janusz Beynar serwuje czytelnikowi dynamicznie rozwijającą się akcje, sadonistyczny styl narracji i atrakcyjny leitmotiv. Powieść przeznaczona jest dla wymagającego czytelnika, który oprócz inteligentnej rozrywki, poszukuje w książce źródła ciekawie przekazanej wiedzy. Gorąco polecam!
Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2009
ISBN: 978-83-61194-33-0
Liczba stron: 376
Ocena: 10/10
Z tego miejsca chciałabym również przypomnieć o wciąż trwającym konkursie, którego finał przewiduję na środę 20 października!!! Gorąco zachęcam do zgłaszania się ;) Szczegóły w etykiecie Konkurs!
Kurcze zaciekawiłaś mnie. Lubię takie motywy w książkach. Ocena 10/10 mówi sama za siebie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I znów dzięki tobie dowiedziałam się o jakimś autorze. Dzięki.;-) Muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńFabuła nawet interesująca, ale mnie nie powala. Niemniej z chęcią sięgnę po tę pozycję ;-)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawe ;) Ja jednak muszę się zająć moim Sherlockiem Holmesem ;)
OdpowiedzUsuńHmm, książki nie w moim stylu. Niewiele czytam kryminałów.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, ale jakoś nie mam ochoty na tę książkę. Bo ja wiem, czy w dzisiejszym świecie trudno o książkę w której dzieje się wiele? Myślę, że łatwo o taką lekturę, ale trudniej o to, aby oprócz szybkiej akcji niosła też ze sobą refleksję i wysiłek psychiczny, jakim musi wykazać się czytelnik, aby dojść do rozwiązania zagadki autora.
OdpowiedzUsuń