Muszę przyznać, ze zupełnie nie miałam pomysłu na napisanie recenzji książki Richarda Paula Evansa. Ilekroć zabierałam się za tę czynność, to po stworzeniu zaledwie kilku zdań wymazywałam je i rozpoczynałam swoją pracę od początku. W pewnym momencie postanowiłam wziąć się za siebie i na poważnie przystąpić do wykonywanego zadania.
"Stokrotki w śniegu" przedstawiają nam historię bezwzględnego rekina biznesu, którego nie interesuje nic poza powiększeniem własnego majątku. James Kier przez 7 dni w tygodniu - 24h na dobę - czerpie przyjemność z poniżania ludzi i odbierania im godziwych warunków do życia. Krzywda innych upewnia go w poczuciu własnej wartości, które z kolei mobilizuje mężczyznę do dalszego działania. Taki stan rzeczy trwa aż do momentu, w którym biznesmen zapoznaje się z treścią - umieszczonego w gazecie - nekrologu. Główny bohater - pod wpływem impulsu, a także przeczytanej na swój temat rozmowy - podejmuje jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Właściciel firmy - ze wszelkich sił - stara się wynagrodzić innym swoim winy i mimo wielu przeciwności losu nie poddaje się...
W moim odczuciu "Stokrotki w śniegu" spełniają swoje zadanie niemalże w całości. Richard Evans zabiera swoich czytelników w niezwykłą podróż, która uświadamia każdemu z nas wiele istotnych kwestii. Autor ukazuje nam do czego - w skrajnych wypadkach - może doprowadzić chęć zapewnienia swoim bliskim przyzwoitych warunków życia. Po wnikliwej analizie okazuję się, że tak naprawdę bardzo dużo zależy od charakteru człowieka. W sposób jawny musimy dbać o otaczającą nas rzeczywistość, a także o to, byśmy podczas - popularnego w dzisiejszych czasach - 'wyścigu szczurów' nie zapomnieli o naszym prawdziwym JA.
Zagłębiając się w kolejnych rozdziałach książki miałam wrażenie, iż jest ona pewną przestrogą przed popełnianiem błędów, które mogą nas drogo kosztować. Czasami lepiej jest ugryźć się w język i przemyśleć kilka spraw na spokojnie, by potem nie okazało się, iż zgubimy się w wirze własnych decyzji. Panu Kierowi udało się przejrzeć na oczy dopiero po wielu latach bezmyślnych decyzji, które doprowadziły do rozpadu jego małżeństwa, a także braku jakichkolwiek więzi z własnym synem.
Czytając lekturę napisaną przez Richarda Evansa bardzo łatwo można dostrzec jej nawiązanie do powieści stworzonej niegdyś przez Charlesa Dickensa. Autor mówi o tym od samego początku, więc bez wątpienia można uznać, iż "Stokrotki w śniegu" są współczesną wersją "Opowieści Wigilijnej". Oczywiście brakuje w niej tego czegoś co posiadać może tylko oryginał, jednak mimo wszystko uważam, iż naprawdę warto jest zapoznać się z tą pozycją literacką... Z czystym sumieniem polecam tą pozycję literacką każdemu - bez względu na wiek.
Wydawnictwo Znak, Listopad 2010
ISBN: 978-83-240-1460-6
Liczba stron: 304
Ocena: 7/10
Ale najlepiej czytać ją przed, lub w czasie świąt :) Ja wzięłam się za nią miesiąc temu i nie czułam magii :)
OdpowiedzUsuńJa ją przeczytałam siedząc w ZUSie przed komisją lekarską mojej mamy, a potem na swoich wykładach i muszę Ci przyznać całkowitą rację - w pełni doceni ją osoba, która zabierze się za czytanie tej lektury w trakcie trwania świąt ;)
OdpowiedzUsuńheh jak się cieszę, że ją właśnie kupiłam niedawno, stoi na półce i na święta do rodzinnego domu mojego ze mną pojedzie:)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś przeczytam, bo tyle osób o niej teraz pisze... ;)
OdpowiedzUsuńZaplanowałam ją sobie na święta właśnie :)
OdpowiedzUsuńCzyli przed następnymi świętami POWINNAM ja przeczytać ;O) by czuć magie świąt...w tym roku nie da już rady.
OdpowiedzUsuńAkurat tej książki nie przeczytam chyba, bo jak coś mocno nawiązuje do innej książki..to tracę zainteresowanie. Po co pisać drugą taka samą?:)
OdpowiedzUsuńSam początek Twojej recenzji od razu skojarzył mi się z "Opowieścią Wigilijną". Zastanawiam się nad przeczytaniem tej książki :)
OdpowiedzUsuńKaś - w taki razie strasznie Ci zazdroszczę, że jesteś wciąż przed lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuńEdith - przeczytaj koniecznie
zaczytana-w-chmurach - w takim razie czekam na Twoją opinię tej książki
sabinka.t1 - W takim razie do szybkiego przeczytania. Osobiście też mam już napięty grafik co to lektur na święta
Lotta - Oj to nie tak, że jest taka sama. Tu poprostu James jest chciwym mężczyzną, który drastycznie uświadamia sobie, jak jest postrzegany przez społeczeństwo i stara się to naprawić. W książce "Stokrotki w śniegu" nie ma żadnych duchów, ktore pokazują bohaterowi jego przeszłość i teraźniejszość ;)
Luna - Przeczytaj koniecznie. Książka jest naprawdę warto uwagi ;)
Zgadzam się z Luną. Mi także na samym początku skojarzyło się z opowieścią wigilijną, którą niestety nie miałam okazji przeczytać, a jedynie oglądnąć. Też muszę się zastanowić, a do świąt jeszcze niecały tydzień ;]
OdpowiedzUsuńWidze, że nie tylkomi się to skojarzyło z Opowieścią Wigilijną, którą czytałam i oglądałam ;)
OdpowiedzUsuńNic mnie nie zachęca do tej książki poza okładką.
OdpowiedzUsuńa w jakich okolicznościach się poznaliście? ;)
OdpowiedzUsuńksiążkę być może przeczytam ...
Dziwne. Książka nie wydaje mi się być jakoś super ciekawa, ja jednak mam ochotę ją przeczytać. I to nawet dość dużą. :) Mam nadzieję, że znajdę w bibliotece. ;)
OdpowiedzUsuńPodczas tych wątpię, ale może uda mi się ją przeczytać w następne Święta ;)
OdpowiedzUsuńMam zapisaną na liście, ciekawe tylko kiedy po nią sięgnę... ;)
OdpowiedzUsuńPoczątek recenzji - istna "Opowieść Wigilijna" ;) Chyba po nią nie sięgnę ;) Stety-niestety...
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już w domu, jednak z powodu pracy zero szans na przeczytanie jej w okresie świątecznym. Ale przeczytam na pewno :))
OdpowiedzUsuńZ fabuły kojarzy mi się z "Komornikiem", rodzimym filmem z Chyrą. A odkupienie win i zadośćuczynienie skrzywdzonym nie zawsze jest możliwe.
Na pewno przeczytam :) Mam ją na swojej półce od niedawna i to tylko kwestia czasu.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę, ale chwilowo nie mam ochoty na taką tematykę ;)
OdpowiedzUsuńPewnie przeczytam w okresie świątecznym.
OdpowiedzUsuń