Jak głoszą informacje zamieszczone na okładce książki Andy Andrews jest pisarzem, który został okrzyknięty przez New York Timesa "jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Ameryce". Ponadto jest on również autorem powieści i poradników oraz rozchwytywanym specjalistą od szkolenia i motywowania pracowników w wielkich korporacjach. Prowadził wykłady dla czterech prezydentów USA i żołnierzy w amerykańskich bazach wojskowych na całym świecie oraz dla wielu międzynarodowych organizacji. Jego najgłośniejsza książka Siedem darów została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków i uznana za "biznesową książkę stulecia".
Mistrz jest historią opowiadającą nam o losach małego nadmorskiego miasteczka. To właśnie w nim pewnego dnia pojawia się tajemniczy mężczyzna, który wszystkim tubylcom przestawia się imieniem Jones. Mężczyzna nie stanowi jednak dla lokalnego społeczeństwa żadnego zagrożenia, a wręcz przeciwnie. Z czystego serca pragnie pomagać wszystkim tym, którzy są smutni i potrzebują jego wsparcia. Po rozmowie z nim życie każdego człowieka ulega diametralnej zmianie...
Andy Andrews stworzył niezwykłą opowieść, która pozwala czytelnikowi spojrzeć na wiele spraw z całkiem innej perspektywy. Pisarz nie podaje nam na tacy gotowych odpowiedzi na dręczące nas pytania, a zmusza do samodzielnego myślenia. Dzięki temu jesteśmy w stanie naprawić błędy, które uczyniliśmy w życiu i sprawić by kolejne dni stały się lepszymi od poprzednich. Mistrz daje człowiekowi ogrom nadziei, który objawia nam się w czymś dużo ambitniejszym niż puste słowa. Pomaga człowiekowi stoczyć bój z przeciwnościami losu i nie pozwala się poddać.
Przeczytanie tej książki otwiera przed człowiekiem wiele nowych możliwości, o których wspomniałam już wcześniej. Ponadto brytyjski pisarz w swoim dziele przedstawił nam postać, której w gruncie rzeczy nie da się nie polubić. Podróżujący ze swoją nieodzowną walizką, Jones jest dobrym duchem całości powieści, a rozmów prowadzonych z jego osobą nie zapomnę jeszcze przez długi czas. Z czystym sumieniem chciałabym polecić Mistrza wszystkim tym, którzy poszukują dobrej i zarazem lekkiej lektury, która z niezwykłą łatwościa urozmaiciłaby Wam sobotni wieczór.
Wydawnictwo Otwarte, październik 2010
ISBN: 9788375151763
Liczba stron: 186
Moja ocena: 8/10
Andy Andrews stworzył niezwykłą opowieść, która pozwala czytelnikowi spojrzeć na wiele spraw z całkiem innej perspektywy. Pisarz nie podaje nam na tacy gotowych odpowiedzi na dręczące nas pytania, a zmusza do samodzielnego myślenia. Dzięki temu jesteśmy w stanie naprawić błędy, które uczyniliśmy w życiu i sprawić by kolejne dni stały się lepszymi od poprzednich. Mistrz daje człowiekowi ogrom nadziei, który objawia nam się w czymś dużo ambitniejszym niż puste słowa. Pomaga człowiekowi stoczyć bój z przeciwnościami losu i nie pozwala się poddać.
Przeczytanie tej książki otwiera przed człowiekiem wiele nowych możliwości, o których wspomniałam już wcześniej. Ponadto brytyjski pisarz w swoim dziele przedstawił nam postać, której w gruncie rzeczy nie da się nie polubić. Podróżujący ze swoją nieodzowną walizką, Jones jest dobrym duchem całości powieści, a rozmów prowadzonych z jego osobą nie zapomnę jeszcze przez długi czas. Z czystym sumieniem chciałabym polecić Mistrza wszystkim tym, którzy poszukują dobrej i zarazem lekkiej lektury, która z niezwykłą łatwościa urozmaiciłaby Wam sobotni wieczór.
Wydawnictwo Otwarte, październik 2010
ISBN: 9788375151763
Liczba stron: 186
Moja ocena: 8/10
Wydaje się ciekawa ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńTa książka wspaniale ukazuje to, że nawet najtrudniejszą sytuację da się naprawić, trzeba tylko mocno się postarać i dać z siebie wszystko. Jestem pewna, że kiedyś do niej powrócę. :)
OdpowiedzUsuńKlaudia - fajna to mało powiedziane. Gorąco ją polecam
OdpowiedzUsuńLenalee - a ja jestem pewna, że jeszcze przez długie lata ta książka będzie leżeć na mojej szafce nocnej ;)
Dużo o tej książce słyszałam i z chęcią ją przeczytam:)).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Trochę mi to przypomina książkę Coelho "Demon i panna Prym". Podobny pomysł fabuły. Ale chętnie bym przeczytała
OdpowiedzUsuńMoże ta recenzja w końcu spowoduje to, że 'Mistrz' pojawi się i u mnie w opiniach na blogu po przeczytaniu :) muszę koniecznie znaleźć na niego czas!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki, jak tylko uda mi się na nią "wpaść" od razu zabiorę się do czytania :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, jestem tego pewna. Zaczynam sobie pluć w brodę, że zignorowałam ją w bibliotece. Tamta okładka była niebieska, ale walizki nie sposób pomylić.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam z pewnością, choćby dla samego tytułu..
OdpowiedzUsuńChociaż fabuła i Twoja recenzja jest naprawdę zachęcająca.
Odnoszę wrażenie, że ten autor stworzył książkę na wzór książek Coelho... Ale być może się mylę. Bardzo chcę przeczytać "Mistrza", jednak jak na razie nie miałam szczęścia, żeby spotkać go w bibliotece. ;)
OdpowiedzUsuńLiliowa - być może i tak jest. Niestety nie czytałam żadnej z książek Coelho, gdyż z niewyjaśnionych powodów jestem do niego uprzedzona i mogę tego stwierdzić. Czytając komentarzy stwierdzam jednak, że coś w tym może jest.
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja ;)
OdpowiedzUsuńNa "Mistrza" poluję od jakiegoś czasu, 8/10 - brzmi świetnie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie w stanie zmotywować mnie do działania, bo przyznaję, że od czasu do czasu potrzebuję solidnego "kopa w...", by wróciły chęci :)
Heh, i mnie się Coelho tam majaczy w tle, jeśli będę miała okazję, to porównam tym autorów.
OdpowiedzUsuńSwietna ksiazka, polecam..
OdpowiedzUsuńMoja jedna z lepszych książek i polecać będę ją KAŻDEMU! :))
OdpowiedzUsuń