Agnieszka Lingas-Łoniewska zajmuje się literaturą, która łączy w sobie motywy zarówno sensacyjne, jak i romantyczne. Wrocławianka kochająca zwierzaki, Wiithin Temptation i jeszcze kilka ostrzejszych dźwięków. Lubiąca zwariowanych ludzi, nienawidząca obłudy i wylewania jadu. Ekstrawertyczka, czasami poddająca się depresji... Ale na krótko... na szczęście dla depresji.
"Zakład o miłość" przedstawia swoim czytelnikom historię dwudziestoczteroletniej kobiety, która posiada w życiu niemalże wszystko. Pracując w rodzinnej firmie kształci się w odpowiednio dobranym kierunku, a w wolnej chwili spędza czas z narzeczonym. Mija czas, a termin ślubu Sylwii i Marcela zbliża się nieubłaganie. Korzystając z okazji, że dwudziestoośmioletni mężczyzna wyjechał w delegację, przyjaciółki głównej bohaterki postanowiły zabrać ją na imprezę, która miała być czymś na wzór wieczora panieńskiego. To właśnie tam Sylwia spotyka Aleksa, który mimo swojego dziwnego usposobienia, imponuje jej i sprawia, że nie może o nim zapomnieć ani przez chwilę. Co kryje w sobie ten tajemniczy mężczyzna?
Muszę przyznać, że jeszcze do tej pory nie jestem w stanie ocenić książki, która wywołała we mnie tak wiele emocji. Agnieszka Lingas-Łoniewska po raz kolejny udowodniła nam, że pisane przez nią powieści sprawiają, iż prędzej czy później czytelników dopada bezlitosne uczucie próżni, które nie pozwala im na wyzwolenie się i powrócenie do względnie normalnego funkcjonowania. Być może wszystko wyglądało by inaczej, gdyby omawiana w dniu dzisiejszym pozycja literacka posiadała całą gamę cech wspólnych, które nieustannie pojawiały się w poprzednich publikacjach autorki, a mianowicie w "Bez przebaczenia" i "Zakrętach losu". We wspomnianych wyżej publikacjach historie przebiegały według określonego odgórnie schematu, który był do siebie bardzo podobny. Obawiałam się, że i tym razem będzie tak samo, a tego bym już chyba nie zniosła.
Dość trafnym posunięciem było stworzenie rodziny, która - mimo współczesnych zasad postępowania - w dalszym ciągu opierała się na rodzinnych tradycjach. Kujawczakowie z pokolenia na pokolenie dbali o to, by w ich progach znajdowały się osoby, które w ciągu swojego życia nauczą się wielu norm postępowania, a w przyszłości przejmą także firmę, która nieustannie będzie się piąć w górę. W takich właśnie warunkach wychowała się główna bohaterka. Przez dwadzieścia cztery lata swojej egzystencji nie była w stanie podjąć decyzji, która w pełni by ją satysfakcjonowała. Od wielu miesięcy kształciła się w kierunku, który wybrał dla niej ojciec i w zasadzie nie miała nic na ten temat do powiedzenia. Dom, w którym spędziła dzieciństwo i okres młodzieńczy nauczył ją bowiem tylko jednego - spełniać oczekiwania jakie niesie za sobą dziedzictwo jej rodu. Dopiero spotkanie z Cichockim nauczyło ją cieszyć się każdą napotkaną chwilą. To dzięki niemu wszystko potoczyło się w takim, a nie innym kierunku...
Być może stworzona przez Agnieszkę historia jest przewidywalna i pojawiała się na łamach wielu filmów, jednak z biegiem czasu okazuje się, że pomimo tych wszystkich czynników, nie jesteśmy w stanie przejść obok niej obojętnie. Przez większość powieści miałam wrażenie, że lektura nie wciągnie mnie i przeżyje swojego rodzaju zawód. Z drugiej strony autorka posługiwała się również bogatszym słownictwem i zapoznanie się z "Zakładem o miłość" nie był już tak przelotny. Dzięki niemu owy romans okazał się być dziełem bardziej ambitnym, niż potencjalne czytadło, których zawsze pełno. Niezmiernie się z tego cieszę i mam nadzieję, że już niedługo spotkam na swojej drodze kolejnego bohatera stworzonego przez AgnesScorpio, który wywoła we mnie tak silne emocje. W końcu wszystkim wiadomo, że lubię niegrzecznych chłopców.
Novae res, październik 2011
ISBN: 978-83-7722-206-5
Liczba stron: 233
Ocena: 7/10
"Bez przebaczenia" tej autorki niezbyt przypadło mi do gustu, ale mimo tego dam szansę tej książce. Może bardziej mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka typowy motyw przedstawia w innym świetle. Dobrze się ją czyta i to nie jako jednorazową lekturę :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie przekonało mnie samo nazwisko, przekonałaby mnie wspaniała okładka. I dodać do tego jeszcze Twoją recenzję... Tak, z pewnością kiedyś sięgnę, chociaż najpierw będę musiała zapoznać się z jej wcześniejszą twórczością ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Właśnie się zabieram za czytanie )
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale widzę, że jednak trzeba by dac jej szansę.
OdpowiedzUsuńNie jest to 'mój' typ literatury, ale brzmi całkiem ciekawie... Jakby wpadła w moje ręce to może, po latach (chyba na starość już xD) bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńOd czasu, gdy przeczytałam "Bez przebaczenia" jestem autorką zachwycona, ta książka widnieje więc już na mojej liście :)
OdpowiedzUsuńJestem coraz badziej ciekawa twórczości pani Lingas-Łoniewskiej :) Chyba zabiorę "Bez przebaczenia" do Krakowa i w końcu dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńA ja nie mogę się doczekać aż ją dostanę/kupię czy cuś. Zaktręty losu mnie zachwyciły, a po recenzjach widzę, że z Zakładem o miłość też tak będzie ;)
OdpowiedzUsuńJak widzę książka zbiera wiele pozytywnych opinii. Jestem w trakcie czytania i muszę powiedzieć, że dla mnie czytanie tej książki to istna droga przez mękę. Zapowiadała się genialnie, ale wykonanie niestety jest według mnie kiepskie.
OdpowiedzUsuń