piątek, 13 lipca 2012

Suzanne Collins - Kosogłos

Czy powinnam czuć się gorzej, ponieważ nie odkryłam w "Igrzyskach Śmierci" wielkiego geniuszu? Czy powinnam teraz przepraszać wszystkich tych, którzy uważają ten cykl za jeden z najlepszych w historii literatury? A może schowam się pod łóżko i przeczekam ten trudny czas?  Być może winy zostaną mi odpuszczone, a fani serii uszanują moje zdanie na jej temat? Jestem tego strasznie ciekawa. Zacznijmy jednak od krótkiego przedstawienia wydarzeń, które mają miejsce niedługo po tym, jak Katniss zostaje wyzwolona z Igrzysk Ćwierćwiecza i przy pomocy przyjaciół trafia do Trzynastego Dystryktu, który został zniszczony kilkadziesiąt lat wcześniej.

Na miejscu okazuje się, że mieszkańcy trzynastki bardzo dobrze przystosowali się do warunków, które bezwiednie zostały im narzucone przez władze Kapitolu. W tym czasie zdążyli oni wybudować podziemne tunele, które w bardzo praktyczny sposób pozwalały im przemieszczać się między poszczególnymi pomieszczeniami. Prócz pokoi mieszkalnych, znajdowały się w nich także sale służące do codziennego treningu, a także przeprowadzanych badań. Dzięki temu społeczność tego dystryktu ciągle się rozwijała i szykowała plan, który pozwoli im na obalenie rządów absolutnych. W tym celu potrzebna jest im właśnie bohaterka. Udział w Igrzyskach Głodowych pozwolił dziewczynie na zdobycie szacunku wśród osób zamieszkujących poszczególne dzielnice Panem. Przeciwstawiając się władzy dała im ona nadzieję na wygranie bitwy, która dotychczas wydawała się nie mieć znaczenia. Trzynasty Dystrykt ofiarował gościnę wielu osobom, które udało się uratować z bombardowania jakie miało miejsce w sąsiedniej dzielnicy. Traktowani oni byli na niemalże takich samych prawach, a także żywiono z nimi wielkie nadzieje w kwestiach reprodukcyjnych. Tymczasem prezydent Snow robi wszystko aby doprowadzić do śmierci kobiety, która powszechnie nazywana jest przez ludzi Kosogłosem. Jak dalej potoczą się losy bohaterów "Igrzysk Śmierci"? Czy uda im się zniszczyć rząd, który za wszelką cenę starał się uprzykrzyć życie swoim mieszkańcom?

Nie mam zielonego pojęcia co powinnam Wam teraz powiedzieć. Od samego początku, chciałam zobaczyć w tej serii coś pięknego i niepowtarzalnego. Pragnęłam utożsamić się z bohaterami i trwać przy ich boku na dobre i na złe. W pewnym stopniu mi się to nawet udało, jednak strasznie żałuję tego, że nie było mi dane w docenić utworów napisanych przez amerykańską pisarkę. Być może nie był to odpowiedni czas na tego typu powieści i powinnam poczekać z tym jeszcze kilka tygodni. Nie sądzę jednak by moje myśli stały się przez to aż tak zbieżne. Suzanne Collins miała naprawdę fajny pomysł na tworzenie intrygującej historii. Niestety zabrakło jej trochę rzemiosła, które pozwoliłoby jej na w pełni brawurowe ukazanie tej opowieści. Nie uwierzę w to, że nie byłaby w stanie tego zrobić. W tym miejscu powinnam również zainteresować się tłumaczeniem całości tekstu. Czy takie same uczucia towarzyszyłyby mi po przeczytaniu oryginału? Powszechnie wiadomo, że każdy z nas nieco inaczej interpretuje słowo pisane, a niekiedy dochodzi do sytuacji, w których analiza tekstu przez tłumacza, nie jest adekwatna do pierwotnych założeń autora. Nie o tym jednak chciałam tutaj mówić.

"Kosogłos" jest utworem z którym wiązałam ogromne nadzieje. Zabierając się za czytanie III tomu "Igrzysk..." pragnęłam aby zakończyły one całość cyklu w wielkim stylu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie to niezwykle trudne ale nie poddawałam się. Spory udział w tym wszystkim miał fakt, iż poprzednia część tego cyklu urwała się w arcy ciekawym momencie i byłam bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy Katniss, Petty, Gale'a, Prim i całej reszty. Czy uda im się wreszcie odnaleźć bezpieczne schronienie? Co stało się z trybutami, których nie udało się wyciągnąć z areny? Pierwsze kilkadziesiąt stron wyczerpująco odpowiedziało nam na te pytania. Z lekkim zniecierpliwieniem przerzucałam kolejne strony i wciągałam książkę niczym najznakomitszy smakołyk. Mówią, że wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak samo było w przypadku dobrej passy Suzanne Collins. Gdy już myślałam, że akcja tej książki rozwija się w sprzyjającym dla niej kierunku, okazało się, że moje początkowe przypuszczenia były mylne. Od tej pory nie mogłam doczekać się chwili, w której zakończę swoje spotkanie z twórczością amerykańskiej autorki. 

Być może jestem niesprawiedliwa, jednak nie znoszę książek, w których wiele rzeczy bywa rozwlekanych. Podobnie bywa również z elementami, które z niezwykłą łatwością można przewidzieć. Jestem niemalże pewna, że wiele osób zgodzi się ze mną. Mam tu oczywiście na myśli tych Moli Książkowych, którym udało się spojrzeć na całość cyklu nieco bardziej krytycznie. Nie oznacza to jednak, że "Kosogłos" jest lekturą po którą nie warto jest sięgnąć. Myślę, że fani "Igrzysk Śmierci" zauważą w niej o wiele więcej pozytywów, niż miało to miejsce w przypadku mojej osoby. Być może jestem inna, ale tak właśnie wygląda moje zdanie. Do przeczytania tej lektury gorąco zachęcam młodzież. To głównie do Was skierowany jest ten utwór. Niewykluczone, że także i innym spodoba się świat przedstawiony przez Suzanne Collins. Osobiście dam mu szansę za kilka miesięcy, gdy szał na ten cykl opadnie. Mam nadzieję, że autorka nie ma w planach czwartego tomu?

Wyd. Media Rodzina, listopad 2010
ISBN: 978-83-7278-491-9
Liczba stron: 376
Ocena: 5/10 


Książkę można zakupić na:


11 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz, z jaką przyjemnością czytałam tą recenzję! Nareszcie jest ktoś, kto podziela moje zdanie. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przeczytałam opisu bo nie czytałam jeszcze 2 części. Tak jak pisałam wcześniej I część podobała mi sie bardzo i pewnie 2 pozostałe tomy też mi się spodobają, znając mnie. :] Chociaż też pewnie spojrzę na to z innej strony i znajdę kilka minusów, tak jak ty. :] Ale warto przeczytać :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka literatura zupełnie mnie nie kręci.)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie przepadam za tego typu książkami, czasem jest mi wstyd, że nie znam ukochanej przez wielu klasyki. Myśle, że nikt Ci za tę krytykę nic nie zrobi, pisane jest tyle książek, żeby dla każdego znalazło się to "coś".
    Oceniałaś kiedyś, czy mi się wydaję?

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie ostatni tom podobał mi się chyba najmniej, bo akcja była dość chaotyczna. Ale ogólnie dla mnie seria jest świetna, ale Tobie przecież może się nie podobać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja po Kosogłosie miałam podobne wrażenia, i autorka dobrze zrobiła zakańczając cykl. jednak pierwsza część naprawdę była świetna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza część jak pierwsza część (na pewno coś nowego i czytało się rewelacyjnie), ale druga połowa "W pierścieniu ognia", to było coś!

      Usuń
    2. Również uważam, że druga połowa "W pierścieniu ognia" to była najlepsza część całej trylogii :) Może z oceną "Kosogłosa" się nie zgadzam, ale każdy ma własne zdanie :)

      Usuń
  7. Książka nie jest najgorsza, ale moim zdaniem nie dorównuje pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja powiem, że ten cykl jest zaskakująco dobry, jak na tak mocno reklamowany.Wiadomo, im bardziej reklamują, tym bardziej ksiązka jest kiepska. No i tutaj zostałam zaskoczona.Cykl dziełem wiekopomnym nie jest, ale dobrze się czyta.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy