Planując tegoroczne wakacje obiecałam sobie, że raz na zawsze uporam się z niechęcią, którą od dość dawna odczuwam w stosunku do romansów. Jako nastolatka nie byłam w stanie znieść przewidywalności i naiwności tego typu utworów, omijałam je szerokim łukiem udając, że nie istnieją. Od tego czasu mój światopogląd uległ diametralnej zmianie... Teraz już wiem, że nie odnajdziemy w nich wartości, które pozwoliłyby na zakwalifikowanie ich do grona literatury wybitnej. Nie zapominajmy jednak, że romanse posiadają w również zalety, które zachęcają nas do dalszych rozważań na ten temat.
"Gra uczuć" przedstawia swoim czytelnikom historię Rebeki - dwudziestosześcioletniej nauczycielki języka angielskiego, która już kilku lat pracuje w swoim zawodzie i jest z tego powodu bardzo zadowolona. Pewnego dnia główna bohaterka otrzymuje telefon od swojej ciotki, która prosi ją o zajęcie się dwójką bliźniąt przez okres kilku tygodni. Sytuacja staje się napięta, gdy okazuje się, że tymczasowym opiekunem Helen i Petera jest mężczyzna, który nie chce jej widzieć na oczy od około ośmiu lat. Czy Rebece uda się nawiązać poprawny kontakt z dziećmi? Jakie tajemnice kryją się za wszechogarniającą Frazera niechęcią? Jaką rolę odegra w tym wszystkim jego młodszy brat?
Penny Jodan stworzyła powieść, którą czyta się niezwykle szybko. Nie zajęła mi ona więcej niż trzy godzinki i bardzo żałowałam, że posiadała ona niespełna dwieście stron. Ten niepozorny utwór sprawił, że przez długie godziny rozpamiętywałam wydarzenia, które przyczyniły się do tego, że śmiałam się i płakałam ze wzruszenia. To niesamowite ile emocji może wykrzesać z Moli Książkowych lektura, które rozpoczynała się dość niewinnie. Rebeka i Frazer od samego początku darzyli się niezwykle potężnym uczuciami - Rebeka mężczyznę kochała pierwszą prawdziwą miłością, a Frazer darzył swoją kuzynkę nienawiścią, która solidnie dała się dziewczynie we znaki. Nikt by się nie spodziewał, że los zupełnie odmieni ich życie, a dwójka ośmioletnich dzieci sprawi, że całość wydarzeń stanie jeszcze bardziej intrygująca.
"Gra uczuć" to książka, której nieco się obawiałam. Dzieło Penny Jordan było bowiem już którymś z kolei romansem, który miałam zamiar przeczytać w przeciągu kilkunastu godzin. Istniało więc spore prawdopodobieństwo, że któryś w końcu okaże się tym pechowym. Na całe szczęście przeczucia się nie sprawdziły i już po kilkunastu stronach, rozkoszowałam się wszystkim tym co ofiarowała swoim czytelnikom angielska autorka. Omawiana w dniu dzisiejszym lektura, to nie tylko opowieść o wielkiej miłości i pożądaniu. To również historia dzieci, które zostały odrzucone przez własnych rodziców i ulokowały większość swoich uczuć w wujku, którego ponad wszystko inne boją się stracić. Z ich perspektywy wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nie ma się więc co dziwić, że zachowywały się tak, a nie inaczej.
Powieść Penny Jordan chciałabym polecić przede wszystkim miłośnikom romansów. Mam nadzieję, że po spotkaniu z nią będziecie równie zadowoleni. W tym miejscu warto również dodać, że nie jest to typowy utwór należący do tego gatunku... Sięgnijcie, a przekonacie się sami.
"Gra uczuć" to książka, której nieco się obawiałam. Dzieło Penny Jordan było bowiem już którymś z kolei romansem, który miałam zamiar przeczytać w przeciągu kilkunastu godzin. Istniało więc spore prawdopodobieństwo, że któryś w końcu okaże się tym pechowym. Na całe szczęście przeczucia się nie sprawdziły i już po kilkunastu stronach, rozkoszowałam się wszystkim tym co ofiarowała swoim czytelnikom angielska autorka. Omawiana w dniu dzisiejszym lektura, to nie tylko opowieść o wielkiej miłości i pożądaniu. To również historia dzieci, które zostały odrzucone przez własnych rodziców i ulokowały większość swoich uczuć w wujku, którego ponad wszystko inne boją się stracić. Z ich perspektywy wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nie ma się więc co dziwić, że zachowywały się tak, a nie inaczej.
Powieść Penny Jordan chciałabym polecić przede wszystkim miłośnikom romansów. Mam nadzieję, że po spotkaniu z nią będziecie równie zadowoleni. W tym miejscu warto również dodać, że nie jest to typowy utwór należący do tego gatunku... Sięgnijcie, a przekonacie się sami.
Wydawnictwo Mira/Harlequin, czerwiec 2012
ISBN: 978-83-238-8724-9
Liczba stron: 192
Ocena: 8/10 Książkę można nabyć w Księgarni Internetowej:
Kto wie, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJednym słowem w każdym gatunku można coś dla siebie znaleźć.
OdpowiedzUsuńMiła, pozytywna recenzja. Muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do tej książki. Zwłaszcza, że do tej pory byłaś przeciwna romansom, a ta powieść przypadła Ci do gustu. Postaram się znaleźć ją gdzieś i przeczytać, bo brzmi naprawdę ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!
Myślę, że tak książka będzie Ci w stanie przypaść do gustu. Miłość pojawia się przypadkiem i to przy końcu książki, a tak bywa bardzo emocjonująco i istotnie poruszane są trudne tematy. Dlatego też ocena jest taka wysoka, a nie w granicach 5-6 jak bywa to zazwyczaj.
UsuńW takim razie obowiązkowo muszę ją dostać. Tylko jak, skoro portfel pusty. Nienawidzę tego! ;D
UsuńZachęciłaś mnie swoją recenzją do sięgnięcia po książkę.
OdpowiedzUsuńskoro to nie jest typowy romans, to może dam się namówić
OdpowiedzUsuńgdyż tych "typowych" po prostu nie cierpię...
pozdrawiam
Nie znam autorki, a po romasne lubię czasami sięgać, to może przy następnej okazji skuszę się na tę ksiażkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ostatnio "Skandale" Penny Jordan i całkiem sympatyczna książka, choć denerwowała mnie momentami swoją banalnością.
OdpowiedzUsuńCzytałam już jedną książkę tej autorki więc i po tę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, ze miałam podobnie, z dużym dystansem podchodziłam do takich książek, omijałam, aż w końcu spróbowałam - głównie twórczość Nory Roberts- zaskoczyła mnie pozytywnie. Z Dianą Palmer już gorzej, mniej mi się podobało, ale przynajmniej się przekonałam na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńCzęsto romanse mają ciekawe tło obyczajowe, fajne postaci, zabawne scenki, wątki sensacyjne, czyli coś więcej niż tylko love story z happy endem. Warto się przełamać i spróbować, a nuż znajdziemy coś dla siebie...
P. Jordan jeszcze nie znam, ale mam coś na półce, więc to kwestia czasu. Jeszcze chcę zerknąć do D. Macomber i Danielle Steel ( no ta to już klasyka ;-))
Pozdrawiam niedzielnie i kawowo! ;-)
Romanse mają to do siebie, że wszystko zależy od tego na jaki utwór się trafi. :)
UsuńJa takze czytalam jedna ksiazke tej autorki, wiec moze sięgnę po tę w najbliższym czasie :) Przy okazji zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://aleksiazka.blogspot.com
Od tej autorki czytałam Smak zemsty. Po Twojej recenzji z chęcią sięgnę po nią w najbliższym czasie ;]
OdpowiedzUsuń