Napisanie opinii na temat tej książki nie było rzeczą łatwą i oczywistą. Musiało minąć dużo czasu zanim nabrałam dystansu do tej pozycji literackiej i mogłam sklecić kilka słów na jej temat. To niesamowite jak wiele emocji jest w stanie wzbudzić w nas pozycja, która od początku do samego końca opowiada nam o pracy tysięcy psów na całym świecie. Niby jesteśmy tego świadomi i zawdzięczamy im naprawdę wiele, jednak nigdy nie zastanawiamy się nad tym, jak naprawdę wygląda czas, który spędzają one na ratowaniu ludzkiego zdrowia i życia.
"Tropem zaginionych" przedstawia nam egzystencję zwierząt, które od najmłodszych lat szkolone są do ciężkiej pracy u boku osób, dla których adrenalina jest czymś zupełnie normalnym. Na własnej skórze przekonamy się, że do obowiązków tych psów należy wiele różnych czynności, od których większość z nas, chciałaby się trzymać z daleka. Opieka nad nimi wymaga ogromnej ilości cierpliwości i oddania, które procentują ilekroć ich misja zostanie zakończona sukcesem. Zdarzają się również sytuacje nieco bardziej stresujące i sprawiające, że zarówno zwierzęta, jak i ich opiekunowie, nie są zadowoleni z rezultatów swoich poszukiwań. Nasi pupile również posiadają uczucia, które w wielu przypadkach są nam podawane niczym na doskonale uporządkowanej tacy. Warto o tym pamiętać.
Celowo nie podawałam Wam szczegółów poszczególnych wypraw. Myślę, że o wiele korzystniej będzie, jeśli na własnej skórze przekonacie się o przygodach, z którymi przyszło się zmierzyć Susannah Charleson, a także będącym pod jej opieką, psom. W ciągu kilkunastu lat pracy zdarzyło jej się przeżyć ich naprawdę wiele i niemalże każda z nich, okazała się dla głównej bohaterki wyjątkową. Autorka tej książki na własnym przykładzie ukazuje nam prawa, jakimi rządzi się świat ratowników. Nie byłabym sobą, gdybym nie obserwowała całą sobą zdarzeń, które zostały nam przedstawione przez eksperta. Nigdy bym się nie spodziewała, że tego typu utwór będzie w stanie mnie wciągnąć już od pierwszej strony. Byłam dość zaskoczona, gdy okazało się, że "Tropem zaginionych" to doskonale napisany reportaż, który bardzo przypomina niezwykłą opowieść o walce z czasem.
Publikację Susannah Charleson chciałabym polecić zarówno miłośnikom zwierząt, jak i niekończących się historii, które oparte są na faktach. Jestem niemalże pewna, że odnajdzie ona wielu zwolenników i to właśnie oni poprowadzą ją ku wielkiej sławie. Z całą pewnością zadanie to byłoby znacznie prostsze do wykonania, gdyby nie dziwna mentalność ludzi, którzy świata nie widzą poza czubkiem własnego nosa. Autorka posługuje się naprawdę fajnym językiem i dzięki temu nie odczuwa się zmęczenia, które charakterystyczne jest dla wielu tego typu opowieści. Tym razem zostałam mile zaskoczona i mam nadzieje, że wielu spośród was podzieli moje zdanie na temat tego utworu i poleci go kolejnym Molom Książkowym.
Wyd. Nasza Księgarnia, czerwiec 2011
ISBN: 978-83-10-11921-6
Liczba stron: 352
Ocena: 7/10
Celowo nie podawałam Wam szczegółów poszczególnych wypraw. Myślę, że o wiele korzystniej będzie, jeśli na własnej skórze przekonacie się o przygodach, z którymi przyszło się zmierzyć Susannah Charleson, a także będącym pod jej opieką, psom. W ciągu kilkunastu lat pracy zdarzyło jej się przeżyć ich naprawdę wiele i niemalże każda z nich, okazała się dla głównej bohaterki wyjątkową. Autorka tej książki na własnym przykładzie ukazuje nam prawa, jakimi rządzi się świat ratowników. Nie byłabym sobą, gdybym nie obserwowała całą sobą zdarzeń, które zostały nam przedstawione przez eksperta. Nigdy bym się nie spodziewała, że tego typu utwór będzie w stanie mnie wciągnąć już od pierwszej strony. Byłam dość zaskoczona, gdy okazało się, że "Tropem zaginionych" to doskonale napisany reportaż, który bardzo przypomina niezwykłą opowieść o walce z czasem.
Publikację Susannah Charleson chciałabym polecić zarówno miłośnikom zwierząt, jak i niekończących się historii, które oparte są na faktach. Jestem niemalże pewna, że odnajdzie ona wielu zwolenników i to właśnie oni poprowadzą ją ku wielkiej sławie. Z całą pewnością zadanie to byłoby znacznie prostsze do wykonania, gdyby nie dziwna mentalność ludzi, którzy świata nie widzą poza czubkiem własnego nosa. Autorka posługuje się naprawdę fajnym językiem i dzięki temu nie odczuwa się zmęczenia, które charakterystyczne jest dla wielu tego typu opowieści. Tym razem zostałam mile zaskoczona i mam nadzieje, że wielu spośród was podzieli moje zdanie na temat tego utworu i poleci go kolejnym Molom Książkowym.
Wyd. Nasza Księgarnia, czerwiec 2011
ISBN: 978-83-10-11921-6
Liczba stron: 352
Ocena: 7/10
Książkę możecie kupić na:
Uwielbiam książki o zwierzątkach :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością poruszająca książka. Zauważyłam, że gdy zwierzęciu dzieje się krzywda to ludzie reagują masową histerią. Podobnie gdy człowiek dokonuje bohaterskiego to czynu jest to oczywiste. Jeśli zrobi to zwierzę to jest to coś wspaniałego, niewiarygodnego. Ludzkie poświęcenie strażaków, ratowników i innych jest oczywiste i takie nudne. Naturalnie, wszystko zależne jest od reklamy jaką zrobią temu media.
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie :) ostatnio czytałam "Misję na czterech łapach", gdzie jednym z wcieleń pieska była taka, gdzie również ratował ludzi
OdpowiedzUsuńzatem chętnie przeczytam :)
Łysek z pokładu Idy.
OdpowiedzUsuńCiekawa i zachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńSuper książka, recenzja bardzo zachęcająca. Jako miłośnik czterech łap, chyba i po nią sięgnę :) pozdrawiam wszystkich dogofanów :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała ;)
OdpowiedzUsuń