Stosunkowo rzadko zdarza mi się sięgać po książki, które w ostatecznym rozrachunku, strasznie mnie rozczarowują. Wszystko dzięki temu, że staram rzetelnie dobierać literaturę, która stanie się naszym oczkiem głowy na kolejnych kilkanaście godzin. Niestety nawet najlepsza recepta, nie uchroni nas od pomyłek, które zdarzy nam się popełnić w tej kwestii. Tak właśnie było w przypadku powieści napisanej przez somalijską pisarkę, Waris Dirie. Muszę przyznać, że nieco się zawiodłam podczas spotkania z jej publikacją, jednak zacznijmy od samego początku tej opowieści...
"Czarna kobieta, biały kraj" przedstawia swoim czytelnikom historię życia samej autorki. Nie mogę powiedzieć, że nie odnalazłam w niej momentów, które by mnie na swój sposób wzruszyły, bo tak naprawdę było ich całkiem sporo. Z ogromnym przerażeniem czytałam o wydarzeniach, które nie powinny mieć racji bytu. To wstrząsające, że tego typu sytuacje w dalszym ciągu nie są karane. No i co z tego, że każdy kraj rządzi się własnymi prawami i tradycjami. Każdy z nas ma prawo do godnego i szczęśliwego życia, nie potrafię jednak zrozumieć postępowania ludzi, którzy wpadli na genialny pomysł stworzenia takich, a nie innych obrzędów i tradycji.
W całości utworu nie brakuje opisów, które w dość dosadny sposób ukazują nam migawki z życia Waris Dirie. Osobiście nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu, a zarazem cieszę się, że cały ten koszmar ma ona już za sobą. To niezwykłe z jakim spokojem i zaciętością, opowiada ona o swojej przyszłości i incydentach, które jeszcze do tej pory mają miejsce w jej rodzinnych stronach. Nie pozostawiła ona suchej nitki na tych elementach, które w jej mniemaniu na to zasłużyły. Podejście głównej bohaterki do Somalii nie zmieniły się jednak na tyle, by mogła znienawidzić ojczyznę, którą w wielkim pośpiechu musiała opuścić. Tęsknota za domem jest czym zupełnie normalnym i w tego typu przypadkach nie liczy się fakt, że doświadczyliśmy w nim wiele złego...
"Czarna kobieta, biały kraj" to utwór, który bez wątpienia zasługuje na ogromne uznanie, ale i również na słowa krytyki. Tak nudnej pozycji literackiej nigdy nie czytałam. Co prawda sam pomysł na jej napisanie był bardzo ciekawy, jednak znacznie gorzej było już z samym przekazem. Co rusz wydawało mi się, że wyrzuciłabym z tej książki większą połowę wydarzeń. Najprościej w świecie wydawały mi się one całkowicie zbędne, a przez to niestety ucierpiała całość testu. Wielka szkoda, bo zapowiadało się naprawdę fantastycznie i gdyby nie fakt, że temat zbrodni honorowych zawsze wywołuje we mnie wiele emocji, nigdy nie dotrwałabym do jej końca. Dlatego właśnie, nie będę Was zachęcać do zapoznania się ze wspomnieniami Waris Dirie. Myślę, że dużo lepiej będzie, jeśli sami podejmiecie taką decyzję.
Wyd. Świat Książki, marzec 2012
ISBN: 978-83-7799-591-4
Liczba stron: 288
Ocena: 4/10
W całości utworu nie brakuje opisów, które w dość dosadny sposób ukazują nam migawki z życia Waris Dirie. Osobiście nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu, a zarazem cieszę się, że cały ten koszmar ma ona już za sobą. To niezwykłe z jakim spokojem i zaciętością, opowiada ona o swojej przyszłości i incydentach, które jeszcze do tej pory mają miejsce w jej rodzinnych stronach. Nie pozostawiła ona suchej nitki na tych elementach, które w jej mniemaniu na to zasłużyły. Podejście głównej bohaterki do Somalii nie zmieniły się jednak na tyle, by mogła znienawidzić ojczyznę, którą w wielkim pośpiechu musiała opuścić. Tęsknota za domem jest czym zupełnie normalnym i w tego typu przypadkach nie liczy się fakt, że doświadczyliśmy w nim wiele złego...
"Czarna kobieta, biały kraj" to utwór, który bez wątpienia zasługuje na ogromne uznanie, ale i również na słowa krytyki. Tak nudnej pozycji literackiej nigdy nie czytałam. Co prawda sam pomysł na jej napisanie był bardzo ciekawy, jednak znacznie gorzej było już z samym przekazem. Co rusz wydawało mi się, że wyrzuciłabym z tej książki większą połowę wydarzeń. Najprościej w świecie wydawały mi się one całkowicie zbędne, a przez to niestety ucierpiała całość testu. Wielka szkoda, bo zapowiadało się naprawdę fantastycznie i gdyby nie fakt, że temat zbrodni honorowych zawsze wywołuje we mnie wiele emocji, nigdy nie dotrwałabym do jej końca. Dlatego właśnie, nie będę Was zachęcać do zapoznania się ze wspomnieniami Waris Dirie. Myślę, że dużo lepiej będzie, jeśli sami podejmiecie taką decyzję.
Wyd. Świat Książki, marzec 2012
ISBN: 978-83-7799-591-4
Liczba stron: 288
Ocena: 4/10
Książkę możecie kupić na:
Opinie na temat tej książki są podzielone, więc nie wiem czy i ja chciałabym dołączyć do grona: za/przeciw. Myślę, że w pewnym momencie to zrobię, ale jakoś nie bardzo ciągnie mnie w tej chwili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Donna
Też miałam wrażenie, że było zawarte w niej dużo zbędnych rzeczy, które ujmowały jej.
OdpowiedzUsuńNie ciągnęło mnie nigdy do tej książki i nie ciągnie w dalszym ciągu..;)
OdpowiedzUsuńWyrzucić większą połowę i książka miałaby nieco ponad sto stron - trochę mało, być może to wydawca "poprosił" autorkę o dopisanie jeszcze kilkudziesięciu tysięcy słów. Różnie to bywa.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka niska ocena, zawsze ciągnęło mnie, żeby przeczytać jej historie, szczególnie po obejrzeniu (niestety nie przeczytaniu) "Kwiatu pustyni". Teraz chyba odłożę to na dalszy plan..
OdpowiedzUsuńBędę sie raczej wystrzegać.
OdpowiedzUsuńTo jest ta sama autorka co napisała kwiat pustyni
OdpowiedzUsuńNa razie mam za sobą jedynie "Kwiat pustyni" i chyba tak raczej pozostanie...
OdpowiedzUsuńJa również. Jakoś nie ciągnie mnie do tego typu książek.
UsuńKilka lat temu czytałam inną książkę tej autorki, pewnie "Kwiat pustyni" - piszę "pewnie", bo jakoś specjalnie nie zapisała się w mojej pamięci, za wyjątkiem rzecz jasna wspomnień z Afryki i koszmaru obrzezania kobiet - mnie również nie mieści się to w głowie:/
OdpowiedzUsuńW sumie to się zastanawiam, po co kolejna książka, skoro wydała już chyba ze dwie i w każdej jest mniej więcej to samo? 0_0
Pozdrawiam serdecznie!
Ja po kilku podejściach (byłam chyba uprzedzona) przeczytałam w końcu "Kwiat pustyni" - jej bez wątpienia najbardziej znaną książkę i muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Wtedy w pisaniu pomagała modelce Cathleen Miller. Może w tym należy szukać przyczyny nudy? Może sama Waris nie do końca sprawdza się w roli pisarki? A może po prostu wszystko co miała do przekazania światu zawarła w "Kwiecie pustyni"?
OdpowiedzUsuńZnam ją ze wstrząsającego "Kwiata pustyni", więc może i po tę książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńHmm.. Mam za sobą "Kwiat pustyni" (pozycja czytana dwukrotnie) oraz "Córkę nomadów". Grzechem byłoby stwierdzenie, że wynudziłam się przy nich - naprawdę obie książki podobały mi się. Oczywiście, "Kwiat pustyni" najbardziej. Po kolejne książki Waris Dirie sięgnę na pewno. Mam nadzieję, że "Czarna kobieta, biały kraj" spodoba mi się bardziej niż Tobie.
OdpowiedzUsuńnisko oceniłaś :( Tak więc i tak książka nie dla mnie, więc na pewno nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuń