Muszę przyznać, że byłam strasznie ciekawa tej książki. Po nieudanym spotkaniu z powieścią pod tytułem "50 twarzy Grey'a", postanowiłam odnaleźć utwór, który będzie w stanie wywołać we mnie pozytywne emocje, a przy okazji zakwalifikuje go kategorii, jaką niewątpliwie stanowią erotyki. Miałam cichą nadzieję, że rozpoczęta kilka dni temu książka, idealnie wpasuje się do tej scenerii i zapewni mi niezapomnianą rozrywkę, która będzie stanowić dla mnie potwierdzenie reguły "Człowiek jak chce to potrafi". Tak się niestety nie stało i nie wiem, czy powinnam za to obwiniać siebie, czy kiepską jakość poznanej lektury.
"Gracze" to historia Marty, która po przeżyciu wielu przeciwności losu, podejmuje decyzję o popełnieniu samobójstwa. Niemalże wszystko dopięte jest już na ostatni guzik, gdy dziewczyna zmienia zdanie i udaje się w turne po wrocławskich klubach. To właśnie w jednym z nich, kobieta poznaje mega przystojnego aktora, który oferuje jej wspólne spędzenie wieczoru. Dzięki temu poznaje ona kilka osób z branży, a całość spotkania kończy się szybkim numerkiem w łazience i jeszcze szybszym rozstaniem, które nie obyłoby się bez mało subtelnego pożegnania... Następnego dnia Piotr wyrusza do Warszawy w celu podpisania niezwykle ważnej umowy, od której ma zależeć cała jego dotychczasowa kariera. Jak dalej potoczą się losy bohaterów tej książki?
Renata Chaczko stworzyła powieść, która zapowiadała się naprawdę imponująco i miałam nadzieję, że przeczytam ją w przeciągu jednego wieczoru. Tak się niestety nie stało i w chwili obecnej, strasznie żałuję tego spotkania. Mam wrażenie, że miałam do czynienia z jedną z gorszych książek, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Nie chodzi mi tu oczywiście o sam sposób bycia głównych bohaterów, chociaż uważam, że tacy faceci jak Piotr w ogóle nie powinni istnieć. Z miłą chęcią wzięłabym strzelbę i zrobiła w nimi porządek. Nie o tym jednak chciałam tu pisać, a o całościowym wybrzmieniu tego utworu, a raczej jego braku. Ku swojemu przerażeniu, nie odnalazłam w niej niczego co w jakikolwiek sposób przekonałoby mnie do nieco łaskawszego spojrzenia na treść tej pozycji literackiej. Jak na mój gust była ona strasznie infantylna i wolałabym już chyba zapoznać się z kolejnym tomem cyklu napisanego przez E.L.James, niż mieć coś wspólnego z "Graczami". Mówi się jednak trudno i żyje się dalej...
"Jest taka piękna. Boże. Niezwykła kobieta. Ubrana jak jakaś, normalnie, hipiska - w fioletową sukienkę w kwiaty, która tak pięknie pasuje do jej rudych włosów. To takie rzadkie połączenie, czarne oczy i rude włosy. I widać, że to naturalne, niefarbowane. Piękne i długie do piersi włosy. I to jakich piersi! Jej sukienka miała dość spory dekolt i ta dziewczyna ma go czym wypełnić! Uuu... własnie wyrzuciłem z siebie chyba największego i najbardziej zbitego kocka w swoim życiu. I jeszcze do tego straszliwie jebie (...)".
Stosunkowo rzadko umieszczam w swoich opiniach jakiekolwiek cytaty, jednak tym razem nie byłam w stanie się powstrzymać. W podobnym guście została przedstawiona większość tej powieści i wolałabym, abyście byli na to przygotowani już teraz. Rzadko kiedy oceniam książki tak nisko, ponieważ wychodzę z założenia, że każdej z nich należy dać szansę. Niestety gdy mam do czynienia z tego typu pozycjami literackimi, to najprościej w świecie wymiękam i najchętniej wyrzuciłabym je przez okno. Jestem strasznie ciekawa innych opinii na temat tej powieści. Być może to tylko ja się tak czepiam, a w rzeczywistości "Gracze" to niezwykle malownicza historia, która zakropiona jest odrobiną erotyzmu. To ostatnie zupełnie mi nie przeszkadza, a co najwyżej mogłoby znajdować się na dużo wyższym poziomie, niż jest naprawdę. Jeśli macie ochotę na zapoznanie się z twórczością Renaty Chaczko, to wiedzcie, że robicie to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność. Osobiście nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
Wydawnictwo Zysk i S-ka, listopad 2012
ISBN: 978-83-7785-133-3
Liczba stron: 248
O kurczę, cytat zatkał mnie kompletnie (swoją drogą, nie powinno w nim być "do" zamiast "go" - taka literówka się wkradła?). Jak tak dalej pójdzie, to ja na dobre stracę nadzieję na zetknięcie się z przyzwoitym pod względem języka i sensu fabuły erotykiem :(...
OdpowiedzUsuńDzięki za zwrócenie uwagi. Sama byłam nieco zniesmaczona, gdy poznawałam tę książkę. I nie chodzi mi tu o samą tematykę itd., po prostu mam wrażenie, że całość tej książki jest beznadziejna i przez to to wszystko. Brrr nie podobało mi się w niej zupełnie nic...
UsuńOjej szkoda... początek wydawał się ok - od samobójstwa do klubowego życia. Potem już tylko gorzej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj skończyłam te książkę. Mam podobne wrażenia po przeczytaniu. Słownictwo bohaterów od samego początku mnie przerażało. Szkoda, że autorka lepiej nie ujęła tej historii.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nic się Pani nie podobało w mojej książce. Trudno. Nie będę oczywiście tu polemizować. Mam jednak nadzieję, że przesłanie powieści, które jest zawarte w epilogu, każdemu Czytelnikowi - który mimo wszystko po przeczytaniu tej recenzji sięgnie po moją książkę :) - da do myślenie w kwestii hedonistycznego podejścia do seksu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pani Renato,
Usuńsam pomysł na tę książkę był całkiem fajny. Niestety mi strasznie nie odpowiadała forma i sam sposób na przekazanie tych treści... Strasznie dużo chaosu i niesmaku. Zazwyczaj nie jestem wrażliwa na tego typu rzeczy (chodzi mi o sam wulgaryzm i seks opisywany w książkach itd.). W przypadku tego utworu było to nieco przedobrzone.
Mi osobiście ksiązka bardzo się podobała.Można czytać między wierszami, i ma sens.\PRZEKAZ dla młodzieży,...polecam wszystkim zagubionym młodym,książka z morałem...
UsuńCytat odrzuca, szczerze mówiąc. Raczej się za tą pozycję nie zabiorę, bo najzwyczajniej na świecie szkoda czasu na książki, które do naszego literackiego świata nic nie wnoszą ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest prowadzona w pierwszej osobie, zatem mamy ośmiu narratorów. Piotrek został tak skonstruowany, aby wzbudzał negatywne emocje. Prymitywne słownictwo, przekleństwa. Inny narrator - na przykład Felicja, nie przeklina w ogóle, bowiem nie leży to w jej naturze. Język każdego z ośmiu bohaterów starałam się, by pasował do jego postaci i zachowania. I ten efekt chyba został troszkę osiągnięty :) Przytoczony tutaj fragment jest właśnie narracją Piotrka, którego autorka recenzji wyraźnie nie polubiła ;)
UsuńPozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę Wesołych Świąt!
Jak będzie okazja sprawdzę na "własnej skórze" tę książkę;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar w końcu rozpocząć przygodę z tą ksiązką, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńJuż sam zacytowany fragment skutecznie mnie odstrasza! :) Książkę będę obchodzić z daleka
OdpowiedzUsuńJakoś od pewnego czasu zauważyłam u naszych rodzimych pisarek tendencję do przedstawiania narodu polskiego jako niewyedukowanych biedaków, którzy nie potrafią sklecić porządnego zdania lub też drugą tendencję do używania jak najmniej wyszukanego słownictwa by książka nabrała "męskich" cech i stała się bardziej hm... no właśnie jaka?
OdpowiedzUsuńNienawidzę nieuzasadnionych wulgaryzmów, tandetnego i infantylnego języka i całe szczęście, że ta książka nigdy mnie nie skusiła.
Pozdrawiam!