Jane Case urodziła się i dorastała w Dublinie. Studiowała filologię angielską w Jesus College w Oksfordzie, a tytuł magistra literatury zdobyła w Trinity College. Na co dzień pracuje w wydawnictwie jako redaktorka książek dla dzieci.
Ostatnimi czasy poczułam ochotę na to literaturę, która bogata jest w różnego rodzaju zagadki kryminalne, a także potęgujące ciekawość Moli Książkowych zawroty akcji. Być może nie jestem specjalistką od tego typu literatury, jednak czasami przyjemnie jest zmienić nieco klimat, w którym przebywało w ciągu ostatnich kilku tygodni. I takim właśnie sposobem trafiłam na powieść Jane Casey. Postanowiłam podejść do niej dość niezobowiązująco i muszę przyznać, że nasze spotkanie okazało się słuszną i niezwykle intrygującą decyzją.
"Spalone" przedstawiają swoim czytelnikom historię pełną brutalności i bezwzględności, którymi charakteryzuje się seryjny morderca z Londynu. Swoje potencjalne ofiary traktuje on w arcy królewski sposób. Zapędzane w ślepy zaułek nie miały najmniejszych szans na ucieczkę. Każda z kobiet poddawana była niezwykle bolesnym torturom, które kończyły się na peryferiach miasta, gdzie pozbawione życia ciała palono. Towarzysząca przestępcy precyzja i ostrożność sprawiła, że miejscowi detektywi mieli ręce pełne roboty. W pocie czoła poszukiwali coraz to nowych poszlak, które w ich sytuacji ceniono bardziej, niż nie jedną górę złota. Zdobycie jakiegokolwiek dowodu w tej sprawie kosztowało policję mnóstwo energii i cierpliwości. Czy Meave Kerrigan i jej załodze uda się położyć kres zbrodniom popełnianym przez tajemniczego morderce?
Przeczytanie najnowszej powieści Jane Casey pomogło mi w podjęciu decyzji o tym, że moja styczność z irlandzką pisarką nie zakończy się tylko i wyłącznie na "Spalonych". Spotkanie to okazało się bowiem dość zawiłą i przyjemnym doświadczeniem, które w najbliższym czasie chciałabym rozszerzyć o kolejny tytuł. W przedstawionej nieco wyże pozycji literackiej mamy do czynienia z dość przyzwoicie dopracowanym pomysłem, który momentami aż kipi od tajemniczości i zawartej w nim grozy. W tym przypadku nie spotkacie się z wątkami nudzącymi swoich odbiorców aż do granic swoich możliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że końcówka książki była widocznie słabsza od pozostałej jej części. Wielka szkoda, bo wtedy z całą pewnością sięgnęłabym po nią jeszcze nie raz. W obecnej sytuacji będę musiała obejść się smakiem i nic na to nie poradzę.
Dla kogo jest więc ta książka? Z całą pewnością polecam ją fanom ponadczasowych kryminałów, którzy w doborze lektur kierują się fajnym pomysłem i starannie dopracowanymi charakterystykami bohaterów. Co prawda całość powieści ukierunkowana jest głównie na jedną z ofiar morderstw, jednak nie przeszkadza to w pełnometrażowym odbiorze lektury. Ponadto Jane Casey posługuje się przystępnym dla czytelników językiem i jestem pewna, że przypadnie on do gustu nie jednemu z was.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, październik 2011
ISBN: 978-83-7648-949-0
Liczba stron: 440
Ocena: 6/10
Jako że mam lekkie skrzywienie na punkcie seryjnych morderców, z pewnością przeczytam tę książkę, brzmi ciekawie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książkę przeczytałam wczoraj i bardzo mi się spodobała. Wkrótce i u mnie na blogu pojawi się opinia:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Brzmi intrygująco.:) Jak będę miała okazję to przeczytam:)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, a książka też interesująca :)
OdpowiedzUsuńza intrygował mnie tytul. poprzeczytaniu kawalka recenzji skojarzylo mi się z filmem miasto smierci. jednak to nie do konca to. Kto wie może przeczytam, aczkolwiek nie wiem czy taka ksiazka jest dobrym pomyslem dla osoby ktora ostatnio miewa problemy ze snem
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej. Okładka bardzo mi się podoba. Nie za często czytuję książki o seryjnych mordercach (jakoś częściej trafiam na filmy o tej tematyce) ale myślę, że mogłaby mnie zainteresować
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała. Jak dla mnie naprawdę świetny kryminał.
OdpowiedzUsuńU mnie na półce już jakiś czas czeka sobie książka pt. "Zaginieni" tejże autorki, a jedynym powodem, dla którego po nią nie sięgam jest głębokie przekonanie, że jest ona dla mnie zbyt straszna. Co do "Spalonych", myślę, że morderstwa kobiet, z którymi spotkałam się czytając "Pisarza, który nienawidził kobiet" jeszcze na długo mi wystarczą.
OdpowiedzUsuńChoć okładkę ma ciekawą, za niska ocena jak dla mnie, by po nią sięgać :)
OdpowiedzUsuńMimo słabszego zakończenia, mam ochotę na lekturę. Ile czasami robi intrygujący tytuł... ;)
OdpowiedzUsuńJa raczej po nią nie sięgnę. Ostatnio ponad kryminały przekładam książki obyczajowe.
OdpowiedzUsuńLubię takie dziwaczne skrzywione przypadki. Dużo ostatnio słyszę o tej książce. Chętnie przeczytam, gdy się nadarzy okazja.
OdpowiedzUsuńLubię gdy cały kryminał trzyma poziom i zdecydowanie wolę słabszy początek niż koniec, który powinien przecież wcisnąć czytelnika w fotel!
OdpowiedzUsuńAle wiesz, myślę że dla samej okładki (re we la cy jna! mianuję ją okładką roku! :) ) mogę darować autorce tę wpadkę. Jeśli trafię na "Spalone", przeczytam :)
wielką fanką kryminałów raczej nie jestem, ale recenzja brzmi ciekawie i pewnie dam szansę tej książce :)
OdpowiedzUsuńTo jest drugi tom, a ja się zarzekłam, że nie będę czytać serii nie po kolei ;) Ale możliwe, że się z nią kiedyś zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam przed chwilką właśnie recenzję tej książki na blogu Kasandry : Także powtórzę się jeszcze raz, że uwielbiam tego gatunku powieści i z wielką chęcią bym książkę przeczytała. A dodatkowo - Twoja recenzja kusi!
OdpowiedzUsuń