czwartek, 28 października 2010

Ewa Barańska - Pierwiastek zero

Pani Ewa Barańska zyskała moją sympatię niedługo po tym, jak skończyłam czytać jej genialną lekturę "Ostatni Wielki Kahun". Już wtedy wiedziałam, że moja styczność z tą pisarką nie skończy się na jednej powieści. Świadoma walorów artystycznych autorki postanowiłam czym prędzej zagłębić się w kolejnej pozycji, która dzięki Wydawnictwu Telbit trafiła na moją półkę.

"Pierwiastek zero" historią opowiadającą nam o pewnym chemiku, który po dokładnym przyjrzeniu się Tablicy Mendelejewa zauważył, że brakuje w nim pierwiastka, który odpowiedziałby wielu naukowcom na pytania dotyczące stworzenia materii ożywionej. Alfred był świadomy, że jego odkrycie odkrycie byłoby wielkim przełomem w świecie badań i z całych sił dążył do osiągnięcia postawionego sobie celu. Niestety jego entuzjazmu nie podzielały osoby z jego bliskiego otoczenia. Jego koledzy i koleżanki z "firmy" uważali pomysł mężczyzny za szalony i nie możliwy do zrealizowania. Takie podejście do całej sprawy podzielała również partnerka życiowa mężczyzny, która nie dość, że była sceptycznie nastawiona do całości, to dodatkowo nie zgodziła się wyjechać z nim do Polski, gdzie chemik miał przeprowadzić upragnione badania dla firmy, która zobaczyła w jego pomyśle wielki potencjał. Być może nie było co się jej dziwić, ponieważ sama prowadziła własne badania i podobnie, jak Alfred posiadała własne ambicje i priorytety. Po wyjeździe głównemu bohaterowi było dane zobaczyć całkiem inny świat odkryć naukowych bowiem miejsce, w których dane mu zostało pracować, okazało się istnym rajem na Ziemi. Mężczyzna poznał wielu ciekawych i zarazem wierzących w niego osób, dla których w świecie naukowym niemalże nie było rzeczy, na których myśl byłoby im szkoda czasu.


Książka została napisana w ładny i ciekawy sposób, który nie pozwala oderwać się od niej nawet na chwilę. Autorka w sposób profesjonalny opisała kolejne etapy badań przeprowadzanych przez głównego bohatera nie zapominając przy tym o subtelnym wątku romantycznym, który doskonale wkomponował się w całość lektury. Myślę, że tego typu powieści - mimo, że przeznaczone głównie dla młodszych czytelników - nie tylko stają się pretekstem do mile spędzonego z nią wieczoru ale także dostarczają nam delikatne źródło wiedzy. Z doświadczenia wiem, że jest to nie zwykle ważne, ponieważ wielu uczniów nauka jest czymś abstrakcyjnym i "nie potrzebnym" do dalszego funkcjonowania. Wielu z nich zachowawczo podchodzi w szkole do przedmiotów ścisłych otwarcie mówiąc, że są one dla nich czymś abstrakcyjnym, a wielu przypadkach chodzi jedynie o chęć do pochłaniania wiedzy. Tego typu książki sprawiają, iz być może co któraś osoba zmieni nieco swoje podejście w tej kwestii. Sama znam kilka takich osób, które bardzo długo były nauce na "NIE" a po przeczytaniu jakieś lektury i po zapoznaniu się historiami jej bohaterów stopniowo zaczęły zmieniać swoje nastawienie do szkoły. Kto wie - może coś w tym jest?


Wydawnictwo Telbit, styczeń 2009
ISBN: 978-83-60848-73-9
Liczba stron: 316
Moja ocena: 7/10

15 komentarzy:

  1. muszę sobie odnotować tę autorkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jakoś mnie nie zaciekawiła, chemia... To nie dla mnie ;P, ale może sięgnę po inną pozycję tej autorki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o autorce, ale raczej po nią nie sięgnę, nie zainteresowała mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba zrobię to to Patsy - ta pozycja raczej nie, ale być może inna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię chemię jako przedmiot szkolny, zamierzam również zdawać maturę z chemii, aczkolwiek nie wiem, czy ta książka by mnie zaciekawiła... Nie za dużo tam faktów naukowych?

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie po wiem Ci, że raczej nie... Zależy też kto co lubi. ja osobiście uwielbiam, jak w książce zamieszczanych jest wiele ciekawych informacji ale w każdym bądź razie czytałam już dużo lepsze od tej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł tej książki obił mi się o uszy, ale jakoś opis fabuły mnie zniechęcił do sięgnięcia po nią. Wydało mi się trochę banalne ten jakby podział- po lewej mamy osoby nie wierzące w Alfreda, a naprzeciw wierzące. Nie wiem, może się mylę, bo ostatecznie nie czytałam "Pierwiastka zero", ale takie jest moje wrażenie. A Ty co myślisz na ten temat?;>
    W sumie, to często to nauczyciele są odpowiedzialni za obrzydzenie uczniom przedmiotu. Wiele jest takich belfrów, którzy nie mają w sobie pasji, przez co nie potrafią zaciekawić uczniów. Oczywiście też mnóstwo jest takich osób, które są od razu na "nie". Ale to prawda- książki zachęcają do wielu dziedzin ;).
    Uff, ależ się rozpisałam;p.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja lubię chemię, ale raczej z tego, że ją rozumiem i bardzo łatwo przychodzi mi uczenie się jej, ale jakoś nidy nie wiązałam z nią mojej przyszłości:p

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Rapsodią, że to właśnie nauczyciele są w dużym stopniu odpowiedzialni za znienawidzenie szkoły przez uczniów. Osobiście lubiłam matematykę i dobrze mi szło w tej dziedzinie, jednak moja obecna nauczycielka potrafi zniechęcić każdego do nauki.
    Co do książki, to raczej po nią nie sięgnę, tym bardziej, że dotyczy chemii, za którą również nie przepadam :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja ostatnio postanowiłam trochę się w rozwoju cofnąć i powtarzam sobie chemię, historię i matematykę. Nie chciałabym, aby coś mi znowu uleciało, a na studiach polonistycznych niewielki kontakt mam ze 'ściślakami' :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nauczyciele nauczycielami ale w dużej części przypadków, gdy młodzież należy do tej 'zbuntowanej', która ulega dużemu nacisku ze strony rówieśników ma naukę po prostu w d. bo uważa, że dzięki temu są cool. Nie ważne, że w rzeczywistości są nieco żałości. Ja w gimnazjum przez nauczycielkę znienawidziłam matmę, a w liceum historię ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. z przyjemnością przeczytam. Już sam tytuł mi się podoba, ponieważ chemię lubię i cenię ;) tej autorki nic jeszcze co prawda nie czytałam, a więc najwyższa pora to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z Patsy i Etą - może inna pozycja autorki.... ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. spodobały mi się już na początku Tytuł i okładka książki.. przeczytawszy całą Twoją recenzję. doszłam do wniosku, że bardzo chcę przeczytać tą książkę :)
    zapraszam na NN :*
    atramentoweserce-inkheart

    OdpowiedzUsuń
  15. Za dużo w tym kwestii naukowych jak dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!

Z miłą chęcią podejmuje dyskusje na temat recenzowanych książek, nie potrzebuje jednak wiadomości, które zawierają w swojej treści adresy Waszych blogów. Każdy taki komentarz będzie przeze mnie usuwany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwatorzy